Zażądał natychmiastowego zaprzestania łamania praw autorskich i wyjaśnień, grożąc skierowaniem sprawy na drogę sądową.
- Dotarły do nas informacje, że jesteśmy oskarżani o kradzież zdjęć - mówi Zbigniew Toporowski, sekretarz miejski. - Radziłbym osobom, które tak mówią, by ważyły słowa.
Henryk Drążek w 2005 roku wynajął helikopter i wykonał z powietrza około 3000 zdjęć Starogardu Gd. i okolic. Twierdzi, że udostępniał je instytucjom i firmom na konkretnych zasadach, ale nie Urzędowi Miejskiemu i to do wykorzystania na stronie internetowej. Po interwencji fotografa, zdjęcia natychmiast znikły z witryny starogard.pl. Zbigniew Toporowski przekonuje, że nie strach przed ewentualnym odszkodowaniem zadecydował o tej zmianie.
- Została zgłoszona skarga i do wyjaśnienia sytuacji musieliśmy tak postąpić - przekonuje sekretarz. - My dysponujemy umową podpisaną z panem Henrykiem Drążkiem jeszcze w 2005 roku, wedle której uzyskaliśmy wszelkie prawa do 11 zdjęć, także tych, które znalazły się na stronie internetowej! Na tej umowie jest podpis fotografa.
Strona powstaje w Wydziale Promocji i Współpracy UM. Ludwik Szakiel, naczelnik wydziału, zaprosić fotografa na rozmowę, by nieporozumienie wyjaśnić. Druga strona nie skorzystała z zaproszenia, mimo że termin był uzgodniony. - Nie przyszedł - mówi Ludwik Szakiel. - Dlatego zdecydowaliśmy się wysłać oficjalne pismo wyjaśniające. Jeszcze nie otrzymaliśmy na nie odpowiedzi.
Zdaniem urzędników, samorząd w tej sprawie jest czysty jak łza. Praw autorskich nie ukradł, korzystał wyłącznie ze zdjęć, do których miał pełne prawo. Z umowy wynika, że Henryk Drążek otrzymał nawet honorarium w wysokości 750 zł, dając Urzędowi Miejskiemu przyzwolenie na dowolne korzystanie z fotografii, które znalazły się na płycie, jaką sam przygotował. Zdaniem fotografa, sprawa nie jest tak oczywista.
- Już wysłałem odpowiedź - zdradził wczoraj Henryk Drążek. - Miasto nie miało prawa wykorzystywać akurat tych zdjęć. Jedno, zrobione przeze mnie, było na przykład własnością pewnej firmy.
Fotograf już nie chce żadnego odszkodowania. Chce tylko wyjaśnienia i ewentualnych przeprosin. Jest gotowy zawsze udostępniać swoje zdjęcia, ale najpierw niech Urząd Miejski wystąpi o zgodę. Zwyczajnie się zapyta. Henryk Drążek robi zdjęcia od 30 lat i ma fotograficzną pamięć. Tę jego umowę z miastem też zna i nie pamięta, by akurat udostępnił feralne zdjęcia.
- Racja jest po naszej stronie - przekonuje spokojnie Ludwik Szakiel. - Czekam na odpowiedź, ale zapraszam do siebie. Powinniśmy porozmawiać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?