18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Mobbing w szpitalu na Zaspie?

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Podłączanie butli z tlenem wymaga wiedzy i doświadczenia
Podłączanie butli z tlenem wymaga wiedzy i doświadczenia Grzegorz Mehring/Archiwum
Pracownicy techniczni szpitala na Zaspie zarzucają mobbing Zenonowi Pobłockiemu, wicedyrektorowi w ich pionie. To już kolejna skarga na jego zachowanie, która wpłynęła w ostatnim czasie do zarządu szpitala oraz Urzędu Marszałkowskiego.

Krystyna Grzenia, dyrektor szpitala, przyznaje, że jej zastępca jest impulsywny i musi zmienić sposób komunikacji z innymi ludźmi, szczególnie w relacjach przełożony - podwładny. I - doceniając jego zaangażowanie w pracę dla dobra szpitala - daje mu na to pół roku.

Czytaj także: Gdańsk: Szpital na Zaspie pozywa NFZ i żąda półtora mln zł

- Czara goryczy przelała się, gdy kilka tygodni temu wicedyrektor wpadł na pomysł, by dyżurni elektrycy (pracują w systemie 12-godzinnym) dodatkowo przejęli obowiązki personelu działu aparatury medycznej i gazów - żali się jeden z pracowników, zastrzegając sobie anonimowość. - Mieliby rozwozić po szpitalu butle z gazami, z tlenem i - po kilkugodzinnym pseudoprzeszkoleniu - podłączać je do respiratorów i innych urządzeń. Pod presją elektrycy wyrazili na to zgodę. Nowy system pracy miał wejść w życie już od Nowego Roku, ale nie wejdzie, bo dyrektor Grzenia się na to nie zgodziła.

- Zanim elektrycy zaczną takie dyżury, muszą przejść szkolenie, uzyskać stosowne uprawnienia i przez okres trzech miesięcy zdobywać doświadczenie - uspokaja dyrektor Grzenia. To prawda, że zmiany w sposobie funkcjonowania działów odpowiedzialnych za bezawaryjne funkcjonowanie szpitala dyktuje ekonomia, ale zarząd szpitala nie zamierza ryzykować bezpieczeństwem pacjentów, zlecając personelowi pracę, do której nie jest przygotowany. Zdaniem Grzeni - błąd wicedyrektora polegał na tym, że nie potrafił wytłumaczyć tego swoim pracownikom.

Pobłocki pracuje w szpitalu na Zaspie od 1991 roku, od czterech lat jako zastępca dyrektora ds. techniczno-eksploatacyjnych. W tym czasie był już kilka razy posądzany o mobbing, jedna ze skarg skończyła się w sądzie, wicedyrektor ją wygrał.

Czytaj także: Gdańsk: Awarie tomografu paraliżują pracę szpitala na Zaspie

- Nie stosuję mobbingu. Żądam jedynie rzetelnej pracy i rozliczam z tego - mówi Zenon Pobłocki. Przyznaje, że jest wybuchowy, ale - jak zapewnia - nikogo do tej pory nie skrzywdził, nawet naganą. Stara się również, by nikt na reorganizacji pracy nie stracił finansowo.

- Pracownicy szpitala na Zaspie skarżyli się na mobbing, ale anonimowo - przyznaje Małgorzata Pisarewicz, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego. Wicemarszałek Hanna Zych-Cisoń zwróciła się do dyrekcji szpitala o wyjaśnienie tej sprawy.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki