Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W przychodni ważny jest papier, nie pacjent

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Pani Jadwidze kazano starać się o nowe skierowanie
Pani Jadwidze kazano starać się o nowe skierowanie Grzegorz Mehring
Nie wiadomo, jak i kiedy zakończyłaby się wędrówka po lekarzach Jadwigi O. z Gdańska Wrzeszcza, gdyby nie była ona wyjątkowo upartą i dociekliwą pacjentką. Kobieta omal jednak nie dostała zawału serca, gdy okazało się, że poszczególne przychodnie interpretują jak chcą, za nic mając pacjenta, przepisy i rozporządzenia Narodowego Funduszu Zdrowia.

Z początku wydawało się, że sprawa jest prosta. Cierpiąca od dzieciństwa na poważną chorobę reumatyczną Jadwiga O. zgłosiła się 18 września do specjalisty ortopedy w jednej z gdańskich przychodni. Lekarz uznał, że cierpiąca na silne bóle kobieta powinna poddać się serii zabiegów z zakresu fizykoterapii. Wystawił więc skierowanie do kolejnego specjalisty, tym razem od rehabilitacji, bo tylko on mógł "dobrać" pani Jadwidze konkretne zabiegi.

Co to oznacza na Pomorzu, wie każdy reumatyk, chory po urazie, operacji czy z chorobą zwyrodnieniową. Do specjalisty od rehabilitacji dostać się najtrudniej. Odległe terminy wizyt i gigantyczne kolejki. Pani Jadwiga nie traciła czasu - gdy okazało się, że w sopockim Szpitalu Reumatologicznym na ten rok już nie rejestrują, zgłosiła się do gdańskiej przychodni Intermedica przy al. Zwycięstwa.

W rejestracji gabinetu rehabilitacji wyznaczono jej wizytę u lekarza na 19 listopada, czyli za dwa miesiące. - Usłyszałam jednak, że zgodnie z zarządzeniem Narodowego Funduszu Zdrowia, moje skierowanie straci ważność po 30 dniach - mówi oburzona kobieta. - I że muszę postarać się o nowe. To jakiś absurd, bo na wizytę u ortopedy trzeba czekać kolejne tygodnie. Poza tym fikcyjne mnożenie wizyt tylko po to, by lekarz "przedłużył" skierowanie, to marnowanie pieniędzy podatników i tworzenie sztucznego tłoku w kolejkach do specjalistów.

Sprawdziliśmy w przychodni Intermedica.
Według rejestratorki, 19 listopada skierowanie pani Jadwigi rzeczywiście straci ważność. Jeżeli do tej pory nie postara się o nowe, o wizycie u lekarza rehabilitacji może tylko marzyć.
Chyba że trafi do innej przychodni, np. w Nadmorskim Centrum Medycznym w Gdańsku.

- Oczywiście, że znam treść tego zarządzenia - przyznaje dr Barbara Pawłowska, zastępca dyrektora NCM ds. medycznych. - Były prezes NFZ Andrzej Sośnierz wydał je w 2007 roku. Paragraf nr 10 zarządzenia nr 60 wyraźnie mówi, że skierowanie traci ważność, jeżeli nie zostanie zarejestrowane - w gabinecie, zakładzie rehabilitacji lub fizjoterapii w terminie 30 dni od daty wystawienia. Nie chodzi jednak o skierowanie do specjalisty rehabilitacji, a o wystawione przez niego zlecenie na zabiegi.

W tym przypadku skierowanie na zabiegi można porównać do recepty. I w jednym, i w drugim przypadku traci ono ważność i sens po miesiącu, bo po takim czasie stan zdrowia pacjenta ulega na ogół zmianie. Chodzi o to, by pacjent, który ma w ręku zlecenie na zabiegi, nie przechowywał go w książeczce RUM, tylko w ciągu 30 dni zgłosił się na "rozpisanie" zabiegów i rozpoczął kurację. Jak jednak wiadomo, rehabilitacja jest jedną z pięt achillesowych systemu, dlatego NFZ próbuje dojść, jakie jest rzeczywiste zapotrzebowanie na tego rodzaju usługi.
Zgoła odmienną interpretację rozporządzenia o okresie ważności zwykłego skierowania, które pani Jadwidze otworzy lub zamknie przed nosem drzwi do gabinetu zabiegowego, słyszę w kolejnej, trzeciej już przychodni, tym razem gdyńskiej.
- Tych 30 dni to maksymalny okres od wystawienia skierowania do momentu, jak pacjent zgłosi się w rejestracji do lekarza rehabilitacji - tłumaczy Wanda Tomasik. - Wiadomo, że na wizytę trzeba czekać nawet pięć miesięcy. A tak rejestratorka odnotuje, że pacjent stawił się w ciągu 30 dni, wypisze karteczkę z terminem wizyty. I wszystko będzie w porządku.

Trzeba szkolić personel

Z Mariuszem Szymańskim, rzecznikiem prasowym Pomorskiego Oddziału NFZ, rozmawia Jolanta Gromadzka-Anzelewicz

Czy pacjenci w sytuacji, w jakiej znalazła się pani Jadwiga, rzeczywiście muszą załatwić sobie nowe skierowanie?
Ależ to jakaś bzdura. W myśl rozporządzenia prezesa NFZ, pacjent ze skierowaniem do specjalisty w zakresie rehabilitacji musi w ciągu 30 dni zgłosić się do rejestracji. Powtarzam - do rejestracji, gdzie zapisują do specjalisty, a nie fizycznie do jego gabinetu.

Co powinna więc zrobić rejestratorka w przychodni Intermedica?
Powinna odnotować, że pani Jadwiga zgłosiła się do niej w ciągu 30 dni od daty wystawienia skierowania przez innego lekarza, wyznaczyć jej termin wizyty i zapisać tę informację na karteczce. Nic ponadto.

Ale w wielu placówkach, jak choćby w Szpitalu Reumatologicznym w Sopocie, wstrzymano zapisy do lekarzy rehabilitacji. Radzą dowiadywać się pod koniec roku...
To niezgodne z prawem. Zapisy w placówkach, z którymi mamy podpisane kontrakty, powinny odbywać się w trybie ciągłym. Oznacza to, że nie wolno ich wstrzymywać. Każdy pacjent, który się zgłosi, powinien być zapisany w kolejkę, bez względu na to, jaka jest ona długa. Tylko tym sposobem dowiemy się, jakie naprawdę są potrzeby pacjentów w tym zakresie.

Pacjenci jednak nadal gubią się w gąszczu absurdów?
Niestety, kierownicy placówek muszą szkolić swój personel, szczególnie ten, który pracuje na styku z pacjentem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki