Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lubiatowo: Fundacja Anny Dymnej obawia się atomówki

Joanna Kielas
Budowa warsztatów fundacji idzie pełną parą. Czy elektrownia stanie im na przeszkodzie?
Budowa warsztatów fundacji idzie pełną parą. Czy elektrownia stanie im na przeszkodzie? Joanna Kielas/Archiwum
Lubiatowo w powiecie wejherowskim i Żarnowiec w puckim to dwie z trzech ostatecznych lokalizacji budowy pierwszej w Polsce elektrowni atomowej. Budowa elektrowni w nadmorskim Lubiatowie (gmina Choczewo) nie jest w smak fundacji Anny Dymnej Mimo Wszystko.

Mieszkańcy Lubiatowa i Żarnowca nie planują na razie żadnych dramatycznych protestów, czekają na przyjazd specjalistów z Warszawy, żeby podczas konsultacji zapoznać się ze szczegółami tej wielkiej inwestycji. Nie oznacza to jednak, że na jądrówkę na Pomorzu wszyscy czekają z otwartymi rękami.

Przez wiele lat fundacja Anny Dymnej borykała się z szeregiem procedur biurokratycznych, by móc na dawnym terenie wojskowym zbudować warsztaty terapii i ośrodek dla niepełnosprawnych. I gdy wreszcie udało się pokonać wszelkie formalne procedury, a nawet zdobyć zewnętrzne dofinansowanie na zamontowanie ekologicznych źródeł ciepła i wreszcie budowa ruszyła - nad inwestycją zawisły kolejne ciemne chmury.

Czytaj również: Lubiatowo: Anna Dymna buduje ośrodek dla niepełnosprawnych

- Oczywiście nikt nie przesądza dziś, że jądrówka powstanie właśnie w Lubiatowie i jej teren pokryje się z tym, na którym my działamy, wszystko jest w fazie ustaleń, dlatego nie panikujemy, tylko zbieramy wszelkie informacje na ten temat, by o wszystkim wiedzieć, bo ta sprawa może nas bezpośrednio dotyczyć - tłumaczy Tomasz Gzowski, pełnomocnik fundacji. - Z drugiej strony nie mam najmniejszych złudzeń: nikt nas nie będzie pytał, czy chcemy jądrówki w Lubiatowie i ze względu na nasze obiekcje zmieniał jakieś decyzje. Mamy świadomość, że z uwagi na tzw. wyższą konieczność państwową (bo taki zapis mamy w dzierżawie od Lasów Państwowych) nasza umowa może zostać wypowiedziana i co najwyżej zostaną nam zwrócone nakłady, jakie ponieśliśmy na tę inwestycję. To jednak najbardziej czarny scenariusz i mamy nadzieję, że do niego nie dojdzie.

Tymczasem fakt, że teren pod szczegółowe badania dla jądrówki może obejmować obszar będący we władaniu fundacji Anny Dymnej, jest nawet na rękę mieszkańcom. Bo oznacza to, że główne miejsca turystyczne Lubiatowa mogą pozostać nienaruszone.

Elektrownia jądrowa w Żarnowcu, Choczewie lub Gąskach

- Z ostatnich doniesień wynika, że obecne główne wejście na plażę, to najbardziej znane w całym powiecie wejherowskim, zostanie nieruszone, podobnie jak przyległe do niego ośrodki i pola namiotowe i z tego bardzo się cieszymy - wyjaśnia Jakub Świątek, sołtys Lubiatowa. - Jeśli tak będzie, niech już sobie budują tę elektrownię nawet u nas w Lubiatowie. Może jest szansa, że turystyka nie podupadnie, a my nawet zyskamy.

W Krokowej, gminie gdzie znajduje się wieś Żarnowiec i resztki budowanej jądrówki, na razie ważniejszym tematem od atomu jest energetyka... słoneczna. Na przyszły tydzień zaplanowano specjalną konferencję poświęconą pozyskiwaniu energii z natury.

- To turystyczny teren, gdzie sukcesywnie rozwijamy infrastrukturę dla letników - wylicza wójt Henryk Doering. - Nic dziwnego, że ludzie chcą szukać alternatywnych źródeł energii.

Wśród mieszkańców kolejne doniesienia o potencjalnej budowie atomówki nie robią już większego wrażenia.
- Owszem, człowiek śledzi, co się dzieje - przyznaje Stanisław Potrykus z Żarnowca. - Ale przecież wpływu na decyzję i tak nie będziemy mieli.

We wsiach sąsiadujących, za Jeziorem Żarnowieckim, mieszkańcy najbardziej chcieliby wiedzieć, czy - jeśli elektrownia tu zacznie powstawać - będzie praca dla miejscowych. Nie dla wszystkich będzie to nowość...

- Sam budowałem taką elektrownię u Niemców - mówił nam Jerzy Królikowski z Żarnowca. - I nocą nie świecę.

Mieszkańcy gm. Krokowa najbardziej obawiają się, że ewentualnych prac budowlanych pozbawić ich mogą np. tańsi robotnic sprowadzeni z Chin.
Z wójtem gminy Choczewo Wiesławem Gębką rozmawia nasza reporterka Joanna Kielas

W zeszłym tygodniu był Pan w Warszawie i zdobywał wiedzę o budowie elektrowni, która być może powstanie na terenie Pańskiej gminy...

Zostałem zaproszony na konferencję, gdzie przedstawiono krótką listę trzech lokalizacji. Najbardziej zaskoczona była pani wójt z okolic Mielna, bo jej gminy nigdy wcześniej nie wskazywano jako miejsca pod budowę elektrowni. U nas trochę już z tą myślą się oswoiliśmy, pierwsze informacje o elektrowni w Lubiatowie pojawiły się w zeszłej kadencji.

Gmina Choczewo: Mieszkańcy Lubiatowa i Kopalina nie chcą u siebie elektrowni jądrowej

Co może zyskać gmina, na terenie której postawią atomówkę?
Podczas spotkania w Warszawie przedstawiono informację, że przy budowie znajdzie pracę nawet tysiąc osób. To znakomita wiadomość dla takich gmin jak nasza, borykających się ze sporym bezrobociem. Ważna jest też kwestia zarejestrowania spółki, w ramach której będzie funkcjonowała elektrownia na terenie danej gminy: to oznacza dodatkowe wpływy z podatków.

Czyli jest Pan za elektrownią w Lubiatowie?
Czekam na konsultacje z mieszkańcami, od ich nastawienia wiele tu zależy.

współpraca Piotr Niemkiewicz

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki