Ze Zbigniewem Bąchórem, artystą kompanii Cirque du Soleil rozmawia Gabriela Pewińska
Jest Pan jedynym Polakiem wśród 54 artystów słynnego show Cirque du Soleil - "Saltimbanco". Jak trafił Pan do zespołu?
Akrobatykę trenowałem już od najmłodszych lat w moim rodzinnym Olkuszu. Potem była Akademia Wychowania Fizycznego w Katowicach. Karierę zawodnika zakończyłem w 1991 roku, potem zrobiłem sędziowski kurs międzynarodowy. Jeździłem po świecie sędziować skoki na ścieżce. Pewnego razu przyjechał z Montrealu na zawody organizator castingów do Cirque du Soleil. Robili nabór do zespołu. Zapytał, czy nie chciałbym spróbować, pokazał mi kasetę z nagraniem przedstawień. Spodobało mi się. Złożyłem dokumenty.
W 1995 r. zadzwonili, żebym przyjechał. I tak to się zaczęło. Na początku było nas, Polaków, w zespole ośmiu. Wszyscy to zawodnicy o międzynarodowej klasie sportowej. Część z nich pracuje nadal, ale w innych przedstawieniach CdS. Jak pani wie, nasz zespół pokazuje 21 przedstawień na całym świecie: są stałe show, w Las Vegas czy w Tokio, a reszta spektakli podróżuje.
Niedawno wróciliśmy z Nowej Zelandii, byliśmy też w Afryce Południowej, teraz jestem w Rosji. W ciągu tych moich 15 lat w CdS, w jakim miejscu na świecie nie byłem - trudno mi powiedzieć.
Gdańsk - Sopot. Światowej sławy Cirque du Soleil w Ergo Arenie
Wciąż na walizkach. Praca determinuje Pana życie.
Niezupełnie. Dla mnie było najważniejsze, że zawsze była przy mnie moja żona, moja rodzina.
Żona - Polka?
Polka, też akrobatka, kilkakrotna wicemistrzyni świata. Ale w Cirque du Soleil nie pracowała, opiekowała się wtedy dziećmi. Nasi synowie skończyli kanadyjską szkołę, nie będąc ani jednego dnia w Kanadzie. Nauczycielki jeździły w trasy razem z nami. Dziś starszy syn mówi pięcioma językami, młodszy trzema. Obaj studiują w Londynie.
Mówi się o Panu najtwardszy akrobata. Gdy popisy naprawdę niebezpieczne, to Pan rusza na pierwszy ogień?
Przez 8 lat nie opuściłem ani jednego show. Łącznie wystąpiłem w 4720 spektaklach.
Pan jest nie do zdarcia!
Teraz akurat jestem trochę obolały, bo naciągnąłem ścięgno w numerze zwanym chińskie maszty.
Przeczytałam, że owe maszty symbolizują w przedstawieniu drapacze chmur. Skacząc z masztu na maszt, akrobaci szybują w powietrzu, zapierając dech w piersiach publiczności swoją zręcznością i siłą. Jest też... rosyjska huśtawka. Akrobaci wystrzeliwani są z niej niczym z katapulty na wysokość 12 metrów! Na koniec lądują na własnych nogach, na ramionach kolegów lub na szczycie ludzkiej piramidy! To, rzekłabym, nie rosyjska huśtawka, a rosyjska ruletka!
Dobrze pani to określiła. Skoki są o tyle niebezpieczne, że aby się udały, wszystko musi być wykonane z niezwykłą precyzją.
Zdarzyły się Panu kontuzje?
Odpukać, na razie nie, choć na scenie nie ma żadnych zabezpieczeń. Lądujemy na materac, który trzymają dwie osoby, na tyle doświadczone, że wiedzą, jak reagować w razie niebezpieczeństwa.
Duże ryzyko... Ma Pan swój amulet na szczęście? Wierzy Pan w takie rzeczy?
Wierzę tylko w moją miłość do tej pracy, w warsztat. I doświadczenie.
W show "Saltimbanco" występuje Pan od początku. Jest Pan tam postacią określaną jako L'Oiseau (z fr. ptak).
To jest mój charakter sceniczny. Każdy z nas gra tu inną rolę, do roli dopasowany jest kostium. Skoro latam w powietrzu, nazwano mnie ptakiem.
Lata Pan?!
Wysokość 10 metrów jest jak czteropiętrowy budynek. To ile się leci z takiego budynku?
Nie wiem. Nigdy nie latałam.
Dwie, trzy sekundy. Podczas lądowania trzeba dość mocno uderzyć w materac, wtedy powstaje pod nim lekka poduszka powietrzna. Jeśli powierzchnia jest równa, powinienem w miarę łagodnie osiąść.
Pan to naprawdę lubi...
Tak, sprawia mi to przyjemność.
Strachu nie ma?
Z wiekiem strach staje się już elementem codzienności, czymś, do czego człowiek się przyzwyczaja. Najważniejsza jest dobra współpraca z kolegami na scenie. Zaufanie. Wszystko musi być zgrane precyzyjnie, każdy ruch. Za dużo jest tu niebezpiecznych momentów, żeby było miejsce na żarty czy zawahanie.
Gdańsk - Sopot: Rok działania Ergo Areny. Przeżyjmy to jeszcze raz
Jest Pan tu ponoć najstarszym akrobatą. Jak długo można skakać z rosyjskiej huśtawki?
Mam 47 lat, ale w CdS nikt o wieku nie mówi. Choć każdy zdaje sobie sprawę z tego, że gdzieś ta granica jednak istnieje. Nie ma problemu, póki zdrowie dobre, póki kondycja bez zastrzeżeń, także psychiczna, bo trzeba być wytrwałym, by wytrzymać taką trasę. Nie każdemu takie życie w podróży odpowiada. Te podróże to też dla nas poznawanie świata i przygoda. Nasza kompania stara się spełnić indywidualne marzenia, a tu każdy jest indywidualistą.
O czym Pan marzy?
Żeby być zdrowym i móc pracować jak najdłużej. I, żeby żona była blisko.
100 mln widzów na całym świecie
Już 19 stycznia słynny Cirque du Soleil z wielkim show w Gdańsku! Powstały w 1984 roku z grupy dwudziestu artystów ulicznych Cirque du Soleil to duża organizacja z siedzibą w Quebecu. Misją CdS jest rozbudzanie wyobraźni, dostarczanie wrażeń zmysłom, a widzom na całym świecie - niezapomnianych przeżyć.
Dziś CdS to 1300 artystów. Pracownicy cyrku wykonują ponad sto różnych zawodów. Pracownicy i artyści firmy reprezentują niemal 50 narodowości i mówią w 25 różnych językach.
Od 1984 roku widowiska CdS obejrzało ponad 100 mln widzów w niemal trzystu miastach na pięciu kontynentach. Blisko 15 mln widzów obejrzało przedstawienia cyrku tylko w 2011 roku.
Cirque du Soleil, 19-22 stycznia, Ergo Arena Gdańsk/Sopot, ul. Gospody 37, bilety 125-250 zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?