Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spór o połączenie Wojewódzkiego Centrum Onkologii ze spółką Copernicus

Łukasz Kłos
archiwum
Decydenci, którzy chcą połączyć Centrum Onkologii i spółkę Copernicus, mówią, że to konieczna zmiana. Oponenci twierdzą, że to zmiana katastrofalna dla pomorskiej onkologii.

Wojewódzkie Centrum Onkologii działa już od pół wieku. Pod koniec czerwca Zarząd Województwa Pomorskiego ogłosił zamiar włączenia jednostki do Copernicusa Podmiotu Leczniczego sp. z o.o. - spółki zarządzającej marszałkowskimi szpitalami w Gdańsku. Decydenci podkreślają, że to zmiana konieczna dla pełnego wykorzystania bazy leczniczej. Krytycy wska- zują na katastrofalne skutki, jakie może ona przynieść dla pomorskiej onkologii. Poniżej przedstawiamy najczęściej bądź najbardziej zdecydowanie podnoszone argumenty w tym sporze.

1.Po pierwsze, gospodarka, głupcze.
- Pacjent to pieniądz. Trudno badać satysfakcję pacjentów, ale można sprawdzić przepływy pieniędzy - mówi Dariusz Kostrzewa, prezes spółki Copernicus (tej samej, do której włączone ma być WCO). Podczas środowego posiedzenia Komisji Zdrowia Sejmiku i piątkowej konferencji prasowej prezes Kostrzewa przedstawiał wyliczenia mające wskazywać na to, że obecny system placówek medycznych jest niewydolny - tak finansowo, jak i organizacyjnie. I tak według jego wyliczeń "na wszystkich produktach onkologicznych" rocznie wycieka z województwa pomorskiego 24,3 mln zł. Ujemne saldo "wymiany usług" z województwem zachodniopomorskim ma wynosić 2,8 mln zł, z warmińsko-mazurskim 9,4 mln zł, a z kujawsko-pomorskim aż 14,1 mln zł.

- To różnica między wartością usług udzielonych mieszkańcom poszczególnych regionów w pomorskich ośrodkach a sumą świadczeń dla naszych pacjentów leczących się poza regionem - tłumaczy Kostrzewa. - Jak widać, sporo jest do nadrobienia.
Z uzasadnienia do projektu włączenia Wojewódzkiego Centrum Onkologii do spółki Copernicus można wyczytać, że ten manewr pozwoliłby domknąć ruch pacjentów w obrębie placówek medycznych nadzorowanych przez samorząd wojewódzki. To z kolei miałoby wpłynąć na poprawę ich kondycji finansowej.

- Możemy tylko pozazdrościć Uniwersyteckiemu Centrum Klinicznemu konsolidacji usług. Nasze usługi są bowiem rozproszone w różnych placówkach. Teraz chcemy je skonsolidować, by były bardziej wydolne - słyszymy w nieoficjalnych rozmowach od przedstawicieli Urzędu Marszałkowskiego.

Nadzieję władzom województwa daje to, że odkąd w styczniu wszedł w życie pakiet onkologiczny, świadczenia związane z terapią chorób nowotworowych teoretycznie przestały być limitowane. Wynikający z tego dodatkowy zastrzyk gotówki z leczenia onkologicznego oraz, po drugie, odchudzenie administracji miałoby wzmocnić gdańskie szpitale.

W praktyce jednak ośrodki onkologiczne skarżą się na opóźnienia w zapłacie z Narodowego Funduszu Zdrowia za wykonane świadczenia. Dostrzegać zdaje się to również sam Zarząd Województwa Pomorskiego. Wicemarszałek Hanna Zych-Cisoń przyznała podczas piątkowej konferencji prasowej, że póki co pacjenci onkologiczni są dla placówek źródłem nie zysku, tylko kłopotów. Świadczenia należy bowiem udzielić, ale na zapłatę trzeba czekać. Zych-Cisoń przyznaje, że problem ten dotyczy wszystkich marszałkowskich szpitali.

Na inny aspekt zwróciła uwagę prezes WCO dr Ewa Solska. W swoim ośmiominutowym wystąpieniu (na tyle czasu udzielono jej głosu w trakcie dwugodzinnej środowej dyskusji nad losami kierowanej przez nią placówki) podkreślała, że w pomorskim systemie lecznictwa nowotworowego jest relatywnie mało - w stosunku do innych regionów - pieniędzy. I nie chodzi tu o inwestycje samorządu wojewódzkiego. Te w zgodnym mniemaniu wszystkich stron są ponadprzeciętnie wysokie. Chodzi o kwoty z NFZ na bieżące leczenie, wysokość stawek za świadczenia etc.

Inna rzecz, że środowisko związane z WCO, jak też Solidarność służby zdrowia przekonują, że gdyby nawet wszyscy pacjenci, którzy dziś szukają pomocy poza granicami województwa, korzystali tylko z usług Copernicusa, to i tak nie wystarczyłoby to do zasypania gigantycznej dziury w budżecie tej spółki.

- Z ostatniego sprawozdania finansowego, za 2014 rok, jakie widnieje w rejestrze sądowym, wynika, że Copernicus miał na minusie znacznie ponad 30 mln zł - słyszymy w Solidarności. - A budżet WCO się bilansował.

Dotąd też zarząd województwa nie przedstawił bliższych danych dotyczących tego, o ile podwyższyć miałyby się przychody Copernicusa dzięki planowanemu mariażowi. Nie przedstawił też np. tego, jak na kondycję finansową WCO wpłynęłoby głośno zapowiadane przez dyrekcję UCK rozwinięcie konkurencyjnej, przyklinicznej przychodni onkologicznej.

2. W imię pacjenta. - Nie mówmy o pieniądzach. Mówmy o pacjencie - apelowała w piątek wicemarszałek Hanna Zych-Cisoń (jakby na przekór treści uzasadnienia do projektu przedstawionego przez zarząd województwa radnym Sejmiku).
W ostatnim tygodniu marszałek wraz ze swoim zarządem zaczęli podkreślać, że w przygotowywanych zmianach chodzi przede wszystkim o szybkość i skuteczność leczenia. Twierdzili, że nie zależy im na automatycznym kierowaniu pacjentów do konkretnych ośrodków (te lekarze mają wybierać "zgodnie ze swoim sumieniem"), ale o poprawę wskaźników skuteczności leczenia. Na dowód tezy, że pomorski system onkologii wymaga reformy zarząd województwa przywołuje statystyki śmiertelności na choroby onkologiczne. I tak współczynnik zgonów na raka sytuuje nasze województwo na trzecim miejscu od końca w skali kraju. Odsetek osób objętych profilaktyką nowotworową ("mimo olbrzymich nakładów finansowych samorządu wojewódzkiego") stawia nas tuż poniżej środka krajowych rankingów. Fatalne są statystyki umieralności na raka piersi.
- Gdyby takie miasta jak Lublin i Paryż liczyły tyle samo mieszkańców co Gdańsk, to zgodnie ze statystykami na nowotwór piersi umierałoby o 40 więcej gdańszczanek niż lublinianek, i aż o 100 więcej niż paryżanek - podkreśla Dariusz Kostrzewa, prezes Copernicusa.

Włączenie WCO w struktury tej spółki miałoby pozwolić na rozwinięcie nowoczesnego ośrodka leczenia tego rodzaju nowotworów. Dzięki tej zmianie rozbudowany ma być też stacjonarny oddział onkologiczny (na gdańskiej Zaspie), a "standardy opieki nad chorymi na raka podniosą się".

- Jak chce się psa uderzyć, to kij zawsze się znajdzie! - słyszymy w odpowiedzi na te zarzuty w WCO. - Dotąd byliśmy perełką, hołubionym ośrodkiem. Dziś jesteśmy krytykowani na podstawie danych, które sami przecież zbieramy.
To Wojewódzkie Centrum Onkologii odpowiedzialne jest za lwią część monitoringu zachorowań na raka w województwie pomorskim. Dziś słyszymy w ośrodku (przeważnie anonimowo, bo od momentu ujawnienia planów restrukturyzacyjnych pracownicy zaczęli obawiać się o swoje posady), że nie można statystyk czytać wybiórczo. Że należy patrzeć na nie przez pryzmat specyfiki regionu, uwarunkowań lokalnych.

Z ostrą krytyką niektórych proponowanych kierunków działań wystąpił prof. Jacek Jassem, kierownik Katedry i Kliniki Onkologii i Radioterapii GUMed. W wywiadzie dla "Dziennika Bałtyckiego" dziwił się pomysłowi utworzenia stacjonarnego oddziału onkologicznego w Szpitalu im. św. Wojciecha (w odpowiedzi marszałek Mieczysław Struk zapewniał, że nie chodzi o podawanie chemioterapii, a leczenie powikłań). Podkreślał też, że WCO w obecnym kształcie nie ma wystarczającej bazy do uruchomienia ośrodka leczenia raka piersi. Stwierdził, że taki ośrodek mógłby powstać we współpracy z Uniwersyteckim Centrum Klinicznym, jednak włączenie WCO do Copernicusa "bardzo utrudni taką współpracę". Chodzi między innymi o zakaz pracy dla konkurencji, jaki obowiązuje lekarzy klinicznych.

3. Spór autorytetów.
Dyrektor marszałkowskiego Departamentu Zdrowia Jolanta Sobierańska-Grenda zapewniała radnych Sejmiku, że plany zostały skonsultowane z autorytetami medycznymi. Konkretnie z prof. Krzysztofem Warzochą, dyrektorem warszawskiego Centrum Onkologii - Instytutu im. Marii Curie-Skłodowskiej. Sobierańska-Grenda wspomniała też, że prof. Warzocha miał wskazywać na "szereg naruszeń" w organizacji lecznictwa onkologicznego w Pomorskiem, choć konkretów nie podała.

Tymczasem sejmikowej Komisji Zdrowia żadna opinia prof. Warzochy nie została przedstawiona. - Dowiedziałem się tyle, ile pani Grenda powiedziała. Jedyne materiały, jakie otrzymaliśmy, to uzasadnienie do projektu uchwały. Do tego jeszcze wyświetlono nam kilka słupków i cyfr w formie prezentacji. I na podstawie takiego materiału mamy podjąć strategiczną decyzję - irytacji nie kryje opozycyjny radny Sejmiku Arwid Żebrowski (PiS).

Kontrowersje wzbudza też termin konsultacji. Dyrektor Departamentu Zdrowia spotkała się z prof. Warzochą w miniony poniedziałek, choć decyzja o przedstawieniu projektu radnym podjęta została niemal trzy tygodnie wcześniej. Tajemnicą poliszynela pozostaje fakt, iż profesorowie Jacek Jassem i Krzysztof Warzocha pozostają w merytorycznym sporze. Pierwszy krytykuje pakiet onkologiczny, którego broni drugi. Kiedy zaś w 2013 roku prof. Warzocha zaproponował utworzenie Narodowego Instytutu Onkologii, projekt skrytykował z kolei prof. Jassem.

4.Czas decyzji. Dziś radni Sejmiku mają zdecydować, czy dać zielone światło na przekształcenie WCO. Komisja Zdrowia głosami radnych PO jest za. Przeciw byli radni PiS, od głosu wstrzymał się Janusz Kupcewicz z PSL. Głosu wstrzymującego się nie wyklucza trzech kolejnych radnych. Według Urzędu Marszałkowskiego połączenie obu instytucji zajmie około 3-4 miesięcy.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki