Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Krzysztof Juras: Lechia stała się satelitą [KOMENTARZ]

Krzysztof Juras
3 kwietnia 1966 roku, cóż to za data? Ano tego dnia Lechia po raz ostatni w oficjalnym spotkaniu pokonała w Poznaniu Lecha.

Wówczas biało-zielonym zwycięstwo zapewnił wychowanek gdańskiego klubu Grzegorz Oprządek, strzelając jedynego gola już w 20 minucie gry. Od tamtego dnia do teraz, a więc przez blisko 50 lat, gdańszczanie w stolicy Wielkopolski przeciwko "Kolejarzowi" grali piętnaście oficjalnych spotkań, z których tylko dwa zremisowali. W sobotę lechiści zaliczyli szesnasty kolejny mecz bez zwycięstwa w Poznaniu. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że gdański zespół był bliski remisu, lecz jak w całym spotkaniu tylko trzykrotnie strzela się w światło bramki, to trudno liczyć na sukces. Niestety, nasi piłkarze dalej są na bakier z grą ofensywną, a co za tym idzie ze skutecznością.

Teraz przed gdańszczanami kolejne trudne spotkanie. Tym razem przeciwnikiem będzie Pogoń Szczecin, którą ostatni raz biało-zieloni pokonali na własnym stadionie 25 lat temu. 29 września 1990 roku dokonała tego drużyna prowadzona przez Bogusława Kaczmarka, a gole wówczas strzelali Tomasz Unton, Jacek Chociej i Sławomir Wojciechowski. Czy stać gdańszczan na zwycięstwo w najbliższym spotkaniu? Z pewnością tak, lecz ekipa trenera Jerzego Brzęczka grać będzie z nożem na gardle, bowiem po dwóch kolejnych porażkach trzeci mecz bez sukcesu zapewne mocno zachwieje posadą gdańskiego szkoleniowca.

Tylko jakby miało dojść do zmiany szkoleniowca, kto podejmie taką decyzję? Prezes Adam Mandziara, który nie orientuje się w tym, że Lechia ma jakieś zaległości wobec innych klubów? Swoją drogą ciekawy jestem, czy gdańszczanie zapłacili za Michała Maka? A może niedługo okaże się, że GKS Bełchatów także poskarży się na opieszałość gdańskiego klubu. Czy może Dietmar Hopp, właściciel grającego w Bundeslidze TSG Hoffenheim? A dlaczego akurat on? Ano dlatego, że odnoszę wrażenie, że gdańska Lechia została satelickim klubem Hoffenheim. Przecież to tu jest ogrywany dla niemieckiego ligowca bramkarz Marko Marić. Stamtąd przybył też Bruno Nazario i to w końcu Hoffenheim decyduje o losach Antonio Colaka. A cała ta farsa z jego pierwokupem z Norymbergi przez Lechię właśnie wskazuje na to, że gdański klub został podporządkowany niemieckiemu.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki