Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Po drugie: Autostrada wodna na Wiśle. Wiślane towary prosto z Zatoki Gdańskiej

Jacek Sieński
Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku
W tym roku mija 40 lat od odkrycia na dnie Zatoki Gdańskiej, na głębokości 16 m, wraka żaglowego frachtowca z XV wieku. Odnalezienie tego statku stało się światową sensacją archeologiczną, bo znajdował się na nim dobrze zachowany średniowieczny ładunek. Wśród wydobytych towarów było około 2 ton miedzi w postaci owalnych plastrów o średnicach od kilkunastu centymetrów do pół metra. Stąd żaglowiec oznaczono nazwą: "miedziowiec".

W nakładzie 1000 egzemplarzy ukazało się poświęcone mu opracowanie monograficzne "Miedziowiec. Wrak średniowiecznego statku i jego ładunek", w językach polskim i angielskim, wydane przez Narodowe Muzeum Morskie w Gdańsku. W tym roku monografię tę nagrodzono w ogólnopolskim Konkursie na Wydarzenie Muzealne Roku Sybilla 2014, w kategorii projekty naukowo-badawcze. Obecnie organizatorem tego konkursu, odbywającego się od 35 lat, jest Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów. Monografia stanowi pracę zbiorową pod redakcją prof. UG dr. hab. Waldemara Ossowskiego, pracownika naukowego NMM i Uniwersytetu Gdańskiego.

W latach 1975 i 1976 wrak "miedziowca" przebadała podwodna ekipa archeologiczna Centralnego Muzeum Morskiego w Gdańsku (obecnie NMM). Z dna wydobyto zachowane elementy konstrukcyjne kadłuba statku i po czasochłonnych zabiegach konserwacyjnych zmagazynowano je w Muzeum Wisły w Tczewie, będącym oddziałem NMM. Są to: stępka o długości 16,4 m, wewnętrzna część tylnicy, belki, na której zawieszony był zawiasowo ster, oraz duży fragment dna i burty śródokręcia, złożony z wręgów, wzdłużnika i pasów klepek poszycia. Natomiast zakonserwowane towary z "miedziowca", takie same, jakie w średniowieczu spławiano Wisłą i innymi rzekami do Gdańska, można oglądać na wystawie stałej w spichlerzach NMM na wyspie Ołowianka.

"Miedziowiec" był holkiem, morskim żaglowcem towarowym, statkiem morskim o obłym kadłubie i większej ładowności niż koga, żaglowiec z nieco wcześniejszego i podobnego okresu, z wypłaszczonym dnem. Miał on kadłub o długości całkowitej około 25 m, długości stępki - 16,4 m, szerokości - 8 m i wysokości - 4 m. Jego ładowność wynosiła około 150 łasztów, czyli 300 ton. Zbudowany był z drewna dębowego.

Zgodnie z badaniami dendrochronologicznymi, a więc próbek drewna, statek zbudowano około 1399 roku, prawdopodobnie w Gdańsku. Zatonął on w 1408 roku na skutek pożaru. Przewożona na pokładzie smoła utworzyła skorupę chroniącą jego elementy konstrukcyjne i ładunek przez sześć stuleci.

- W średniowieczu Gdańsk był portem tranzytowym, przez który towary z obszarów południowego i wschodniego Europy ekspediowano do zachodnioeuropejskich portów hanzeatyckich - mówi prof. Ossowski. - Takim tranzytowym ładunkiem była miedź. Ta przewożona "miedziowcem" pochodziła z terenów Słowacji. Najpierw spławiano ją Popradem, Dunajcem i Wisłą do Krakowa. Już w 1306 roku Kraków zyskał prawo składu, czyli kupcy z tego miasta mieli prawo pierwokupu towarów, jakie do niego przywożono. Zachowały się dokumenty handlowe kupców krakowskich z lat 1401 i 1402. Stąd wiemy, że wyruszali oni po Wielkiej Nocy wozami do Torunia, do którego docierali po 9 dniach. W Toruniu, leżącym wtedy w państwie krzyżackim, miedź przeładowywano na statki rzeczne i spławiano Wisłą do Gdańska. Z portu gdańskiego statki morskie transportowały ją do Brugii, będącej europejskim centrum handlu metalami.

Obok miedzi, cenne towary trafiające do Brugii stanowiły futra i wosk pszczeli. Dużym ośrodkiem handlu produktem bartniczym był Lwów, posiadający również prawo składu. W mieście tym zaopatrywali się w wosk i handlowali nim także kupcy krakowscy. Natomiast na "miedziowcu" nie znaleziono skórek futerkowych, będących towarem przynoszącym kupcom największe zyski. Być może znajdowały się one w części dziobowej statku, której nie odnaleziono, bo spłonęła ona jako pierwsza część kadłuba.
Profesor Ossowski zaznacza, że wśród ponad 3 tys. obiektów wydobytych z wraka "miedziowca" znajdują się wiązki odkutych sztabek żelaza, wyciosane z dębiny klepki bednarskie do wytwarzanie beczek; wańczos, czyli nieduże deski do wyrobu mebli czy podobrazi, oraz beczki ze smołą drzewną, pozyskiwaną z drzew iglastych, potażem i osmundem, będącym wstępnie przerobioną rudą żelaza. Towary w beczkach, deski dębowe i wiązki sztab żelaznych opatrzone są znakami kupieckimi, tak zwanymi merkami. Merki stanowią kombinację prostych i łamanych kresek wyciętych w drewnie.

Były one znakami rozpoznawczymi wysyłającego lub odbierającego towar. Zbiór merków na zachowanych towarach wskazuje na to, że ładunek "miedziowca" miał kilkudziesięciu właścicieli. Wysyłając statkiem małe partie towaru, kupcy zmniejszali ryzyko strat poniesionych, gdy ten zatonął. Udało się rozpoznać merk jednego kupca, który pośredniczył w transakcjach dokonywanych przez Krzyżaków.

- Monografia dotycząca "miedziowca" stanowi podsumowanie badań dotyczących samego statku, jak i jego ładunku. W ciągu prawie 40 lat, które minęły od odkrycia wraku, nastąpił ogromny postęp w nauce, co pozwoliło na wyjaśnienie wielu zagadnień i zagadek związanych z katastrofą morską sprzed wieków - dodaje prof. Ossowski.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki