Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Do czyjej bramki gra europoseł Cymański?

Ryszarda Wojciechowska
Wojtek Barczyński
Tadeusz Cymański uwielbia światła kamer. I można powiedzieć, że w ubiegłym tygodniu miał swoje medialne pięć minut. Najpierw w poniedziałkowej "Kropce nad i" stwierdził, że wynik wyborczy PiS jest porażką i trzeba zacząć dyskusję o wyborach.

Zobacz także: Senyszyn kandydatką na szefa SLD? "Byłabym taką dobrą matką"

Po tej wypowiedzi usłyszał od Mariusza Błaszczaka ostrzegawcze: "Tadeuszu, nie idź tą drogą". Ale nie wziął sobie do serca ostrzeżenia. I dzień później, w rozmowie z dziennikarzem Wprost 24, mówił m.in. o autorytaryzmie w partii, a partyjnych kolegów nazwał pachołkami. Potem co prawda tłumaczył się, że rozmowa była nieautoryzowana i kolegów za pachołków przepraszał, a partii i prezesowi obiecał lojalność, jednak mleko się rozlało. A w obieg poszło pytanie - jak to się skończy dla Cymańskiego?

Zaskoczył sam siebie

Ci, którzy znają go nie tylko z partyjnych ław, są zdziwieni, że wyszedł przed szereg. Jerzy Borowczak, poseł PO (znajomość jeszcze z czasów AWS), stwierdza: - Tadzio był zawsze takim fircykiem w zalotach. Fajny dla wszystkich. Panie z Radia Maryja uwielbiały go. Owszem, zdarzało mu się wcześniej coś chlapnąć. Ale nikt nie bił go za to po łapkach. A teraz powiedział kilka oczywistych słów i koledzy z partii uznali go za zdrajcę. Myślę, że on sam siebie zaskoczył tymi wypowiedziami. I teraz nie ma wyjścia, jak tylko wypiąć pierś i ruszyć do boju.

Podobnego zdania jest partyjny kolega Borowczaka, Sławomir Neumann: Jeżeli Tadeusz stawia tak twarde tezy, to znaczy, że poszło na ostro. On przecież nigdy nie był fajterem. W kuluarach sejmowych mówi się, że "chłopcy" tym razem przekroczyli Rubikon. Nieznana jest tylko data pozbycia się ich z partii.

Lepsza twarz z wielkim sercem

W rodzinnym Malborku, w którym Cymański był przed laty burmistrzem, wielu przyznaje, że to lepsza twarz swojej partii.

Jerzy Skonieczny, obecnie wiceburmistrz, zna europosła od 26 lat. Przez 10 lat był dyrektorem jego poselskiego biura. Odszedł z PiS niedawno. Twierdzi, że Tadeusz Cymański powiedział to, co mu leżało na sercu.

- Sam byłem świadkiem sytuacji, kiedy człowiek, który jeszcze rano był wiceprzewodniczącym zarządu regionu, w tym samym dniu, po decyzji prezesa, przestawał nim być, i to bez prawa odwoływania się. To chyba nie świadczy o demokratyzacji partii? - pyta.

Dla niego Tadeusz to człowiek o wielkiej wrażliwości i jeszcze większym sercu. Wspomina, jak często jeździli razem samochodem na spotkania. Poseł, widząc machających ręką ludzi, zawsze się zatrzymywał i zabierał ich, jeśli było po drodze. Podczas jazdy zawsze z nimi rozmawiał, pytał, jak się żyje.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Przeczytaj także: Piotr Bauć: Już dawno trawki nie paliłem

- Można powiedzieć, że to mały gest. Ale pokazuje klasę człowieka. Jest w nim taka szczególna społeczna wrażliwość. To mu jeszcze z domu zostało. On pochodzi z biednej rodziny, w której się nie przelewało - tłumaczy Skonieczny.

Zawsze oburzały go kłamliwe stwierdzenia, że poseł buduje sobie dom albo coś innego. A to człowiek, który ma pięcioro dzieci i żyje dość skromnie. Na sugestię, że w Europarlamencie troszkę mu się status materialny poprawił, odparł: Uważam, że ten człowiek zasłużył sobie na to. Gdyby większość ludzi w tej partii była taka jak Tadeusz, to PiS miałoby o wiele lepsze notowania.

Singiel z przełożeniem na media

- Nie dajmy się zwieść - mówi z kolei Małgorzata Ostrowska, była posłanka SLD z Malborka. - Tutaj mało kto wierzy w to, że Tadeusz Cymański w sposób nieprzemyślany podzielił się uwagami z dziennikarzem. To polityczny wyga. A pod tą dobrotliwą twarzą kryje się sprytny, dobrze kalkulujący polityk. Przecież to doskonały szachista, który potrafi przewidzieć kilka ruchów naprzód. Gdyby nie miał w tym jakiegoś celu, nie pozwoliłby sobie na fałszywy krok.

Tadeusz Cymański dla niej to klasyczny, polityczny singiel, grający zawsze na siebie. Tyle że tym razem pograł na grupę, która by go miała dalej windować.

Ostrowska przypomina, jak w czasach AWS Tadeusz Cymański otrzymał propozycję pracy w Ministerstwie Polityki Społecznej. Wtedy podpytywał ją, doświadczoną już w ministerialnym fachu, jak to jest. Sondował, czy bycie w ministerstwie jest opłacalne na dłuższą metę.

- Powiedziałam mu, że pracy jest dużo, a efektów mało. Zrezygnował z propozycji. Nie wiem, z jakich powodów. Ale może doszedł do wniosku, że to mało medialne. Że urzędnik nie ma szans na brylowanie. A on kocha brylować.

W Malborku mówią, że europosłowi w politycznej karierze pomogły media. Zwłaszcza telewizja. Partyjni koledzy nieraz zgrzytali ze złości zębami, że znowu jest w programie Rymanowskiego "Kawa na ławę". Nie brakuje również głosów, że pierwszy objaw partyjnego buntu u Cymańskiego wystąpił dużo wcześniej, kiedy uzyskał mandat do Parlamentu Europejskiego. Startował z piątego miejsca tylko po to, żeby podciągnąć wynik PiS. On się dostał, a "jedynka", Hanna Foltyn-Kubicka - nie. Z mandatu jednak nie zrezygnował.

To, czego na pewno nie udało mu się zrobić w Malborku, kiedy był jeszcze szefem tutejszego okręgu PiS, to zbudowanie własnej, partyjnej drużyny.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Ofiara wielkiego świata

Gdańscy działacze Prawa i Sprawiedliwości, jeśli już mówią o europośle, to najchętniej anonimowo. I wtedy słychać głos w stylu: kim byłby Cymański bez Jarosława? Najwyżej burmistrzem niewielkiego miasteczka. A tak jest politykiem z wysokiej półki. Żyje sobie lukratywnie. I jeszcze ośmiela się kopać leżącego, gryźć rękę, która go tyle lat karmiła. Albo inny głos: Nasi wyborcy darują nam wszystko, poza jednym - pozostawieniem takich harcowników, którzy rozsadzają partię od środka. Dlatego Cymańskiego należy z partii wyrzucić.

Wiesław Kamiński, gdański radny PiS, twierdzi, że europosła oszołomił sukces. Stał się jego ofiarą.
- Duże pieniądze, wielki świat, oderwanie się od polskiej rzeczywistości powodują, że tacy ludzie jak on zapominają, co jest siłą. Bardzo szybko zaczynają wierzyć w to, że są wartością samą w sobie. A to nie oni są wartością, tylko partia, która ich wyniosła. To nie pierwszy i nie ostatni przypadek takiego oszołomienia w polskiej polityce.

Kłopotek dla siebie

Jeszcze inaczej na sprawę patrzy się z pozycji Brukseli. Europarlamentarzyści różnych ugrupowań przyznają, że dominującymi osobami w klubie PiS są Zbigniew Ziobro i Jacek Kurski. Pozostali, którzy im dobrze życzą, stanowią tylko drugi szereg. I Tadeusz Cymański jest z drugiego szeregu. To oddalenie od Warszawy, pewna niezależność od Nowogrodzkiej (siedziba PiS) powodują, że te parę osób w tej chwili podnosi głowy i mówi: Zaraz, ale polityka wygląda trochę inaczej. Zobaczyli w Brukseli, że można być podwładnym, ale nie trzeba być pachołkiem szefa.

Marek Migalski twierdzi, że trzeba w tej sprawie rozróżnić dwie wypowiedzi Cymańskie-go. Pierwsza o tym, że wynik PiS to porażka, a nie klęska, była bardzo łagodna. I za to mu się dostało. Został złajany przez przybocznych prezesa, którzy publicznie niemal wyrzucali go z partii. To tak naprawdę pokazuje poziom dyskusji w PiS.

- Ale druga wypowiedź, dużo ostrzejsza, jak wiemy, nie była autoryzowana. A zawsze w rozmowach prywatnych jesteśmy bardziej szczerzy, ostrzejsi. Jeśli jednak Tadeusz przekroczył granicę, to przecież przeprosił. Chociaż istota sprawy pozostaje ta sama - niezadowolenie z szóstej porażki Prawa i Sprawiedliwości. Dla polityków ambitnych, a do takich Tadeusz się zalicza, to problem. Bo przygotowanie się na siódmą czy ósmą klęskę może być zabawne dla tych, którzy z polityki chcą wyłącznie żyć. Ale dla polityków ambitnych, chcących realizować swój program, jest to frustrujące.

Na sugestię, że Cymański ma wiele do stracenia, Migalski odpowiada: Przed nami jeszcze prawie trzy lata pracy w Euro-parlamencie. Więc dzisiaj długie ręce prezesa niewiele mu mogą zrobić. A potem? Nie wiadomo, jak będzie wyglądać polityczna konstelacja. Przez trzy lata wiele może się zdarzyć na polskiej scenie. Może ktoś, na przykład, zagospodarować tak kompetentnego i sympatycznego jak Tadeusz polityka.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Joanna Senyszyn, eurode-putowana z SLD, kwituje sprawę: - Tadeusz Cymański przez całe lata był kłopotkiem PiS, a teraz stał się kłopotkiem dla siebie. Jej zdaniem, już się zadomowił w parlamencie.

- Tu jest mu dobrze i nie sądzę, żeby miał większe ambicje. Nie zauważyłam u niego pędu do władzy. Tego, żeby być ministrem, premierem czy prezydentem. On chciałby tylko być w Parlamencie Europejskim i dwa razy w tygodniu w telewizji.

Senyszyn mówi, że młodzi politycy PiS, zwłaszcza ci, którzy poczuli już, jak smakuje władza, np. Ziobro, chcieliby do niej wrócić. Młoda żona i zmienianie pieluch raczej nie zastąpią dreszczyku emocji, który daje jej sprawowanie. Więc tacy ludzie chcą podgryźć Jarosława Kaczyńskiego. Ale na początek wysyłają kogoś w rodzaju balona próbnego. I Tadeusz Cymański był takim próbnym balonem. Konsekwencje poniesie tak czy siak - kończy europosłanka.

Sam europoseł, po medialnych wystąpieniach i przeprosinach kolegów, udał się na wewnętrzną emigrację. Zapowiadając, że na razie nie udziela wywiadów. Kiedy zadzwoniłam, odebrał jednak telefon i przez kilka minut, niczym terapeucie, żalił się na dziennikarzy, którym zbytnio zaufał. Potem zaznaczył, że to co powiedział, jest nie do cytowania. Pytanie o przyszłość polityczną skwitował krótko: Zobaczymy.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki