Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy będzie możliwa msza nad urną z prochami?

Dorota Abramowicz
Krematorium przy cmentarzu na  gdańskim Srebrzysku - ciało w trumnie pozbawionej  metalowych części  trafia do pieca o temperaturze sięgającej   1100 st. C
Krematorium przy cmentarzu na gdańskim Srebrzysku - ciało w trumnie pozbawionej metalowych części trafia do pieca o temperaturze sięgającej 1100 st. C Grzegorz Mehring
Z prochu powstałeś, w proch się obrócisz. Pytanie tylko - kiedy? Kilkadziesiąt lat po śmierci czy natychmiast, w piecu kremacyjnym? A jeśli ty lub twoi bliscy wybiorą to drugie wyjście, to czy nad twoimi szczątkami będzie mogła zostać odprawiona msza święta? Próbowała to wyjaśnić Dorota Abramowicz

W ubiegłym tygodniu, w jednej z południowych dzielnic Gdańska, ksiądz, powołując się na ostatnie ustalenia Konferencji Episkopatu Polski, odmówił odprowadzenia urny z prochami zmarłego do grobu. Wprawdzie firma pogrzebowa obiecała pomoc w znalezieniu innego księdza, ale rodzina zmarłego już się w zakładzie nie pojawiła. I do dziś nie wiadomo, jak sobie poradziła z dodatkową traumą.

List pasterski polskich biskupów "O szacunku dla ciała zmarłego i obrzędach pogrzebu związanych z kremacją zwłok" zostanie odczytany z ambon dopiero za kilkanaście dni, 13 listopada. Jednak już teraz budzi duże emocje. Gazety cytują słowa wiceprzewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, abp. Stanisława Gądeckiego, który stwierdził: "Chrześcijaństwo weszło na tereny polskie razem z pochówkami cielesnymi, a urny były pozostałością kultur pogańskich".

W mediach natychmiast pojawiły się informacje, że Kościół próbuje zniechęcić wiernych do kremacji. Nie zamierza wprawdzie jej zabronić, ale wprowadzając nakaz sprawowania mszy żałobnej tylko nad trumną z ciałem zmarłego, może doprowadzić do wydłużenia obrzędów do kilku dni, a co za tym idzie - do wzrostu kosztów "urnowego" pogrzebu. Na ograniczenie zjawiska kremacji miał naciskać Watykan.

Pomorze: Coraz więcej osób chce kremacji po śmierci. Kościół na to pozwala

Dziś już w co trzecim pogrzebie w Gdańsku na miejsce ostatniego spoczynku zamiast trumny odprowadzana jest urna. W Warszawie kremacji poddawanych jest nawet 60 proc. zmarłych. Nic więc dziwnego, że podniosło się larum. Czy uzasadnione?

- Przerażenie mnie ogarnia, gdy czytam niektóre artykuły... - wzdycha ks. dr Józef Kloch, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski. - Przecież ani Kościół powszechny, ani Kościół w Polsce nie zmienił stosunku do spalania zwłok w krematorium. Kościół nadal zaleca zachowanie dotychczasowego zwyczaju grzebania ciał zmarłych. Chrześcijaństwo odnosi się z szacunkiem do ciała osoby zmarłej. Po śmierci na krzyżu ciało samego Chrystusa zostało złożone w grobie; w tym ciele zmartwychwstał trzeciego dnia, w uwielbionym ciele wstąpił do nieba. Stąd i ciała zmarłych winny być traktowane z szacunkiem wypływającym z naszej wiary i nadziei zmartwychwstania. Kościół jedynie dopuszcza kremację ciała; słowo "dopuszcza" dobrze określa stosunek Kościoła do spalania zwłok w krematoriach.

Nie chcę, by zjadły mnie robaki

Ewelina pochowała męża wiosną tego roku na cmentarzu Witomińskim w Gdyni.
- Gdyby nie kremacja, pewnie przyszłoby nam szukać miejsca w Kosakowie - wzdycha wdowa. - Zresztą Roman, który długo chorował, zawsze powtarzał, że życzy sobie, by go spopielono. Ciało przewieziono do Gdańska, tam odbyła się kremacja. Byli przy tym synowie, ja nie miałam sił... Potem powrót urny do Gdyni, msza i pogrzeb z udziałem księdza. Koszty? Za kremację zapłaciliśmy prawie 800 złotych, urna była droższa, kosztowała 900 złotych. Ale przecież wszystko kosztuje, prawda? Tradycyjny pochówek jest droższy o tysiąc złotych. Powiedziałam już dzieciom, że też nie chcę, by zjadły mnie robaki.
Teraz Ewelina zaczyna się denerwować. Rozmawiała już o zapowiadanym liście biskupów ze znajomymi. Wszyscy są w wieku, gdy słowo "śmierć" przestaje być abstrakcją. Wszyscy też deklarują, że są wierzącymi i praktykującymi katolikami. Nie chcą się sprzeciwiać Kościołowi, ale...

- Zastanawialiśmy się, w czyim interesie jest robienie zamieszania wokół kremacji - mówi Ewelina. - Wymóg, by najpierw wstawić do kościoła trumnę z ciałem, a dopiero potem przewieźć je do krematorium, spopielić i pogrzebać z urną, zapewne komuś się opłaci. Proszę policzyć - trzeba kupić dwie trumny, jedną do kościoła, drugą, bez ozdób i metalowych części, do spalenia. Miejsce na cmentarzu, jeśli oczywiście się znajdzie, jest droższe w przypadku zwyczajnego grobu niż w kolumbariach czy na polu urnowym. A poza tym czy warto budować kolejne wielkie cmentarze z dala od miast, zamiast domów? To inwestycja w zmarłych, zamiast w żywych!

Jeden ze znajomych Eweliny wrócił niedawno z Grecji, jedynego państwa w Europie, gdzie prawo nie dopuszcza kremacji. Według wyznawców prawosławia, skremowanie zwłok jest znakiem niewiary w zmartwychwstanie. Skutki - brak miejsc na cmentarzach, oczekiwanie na pogrzeb przez wiele dni oraz ekshumacja zwłok po trzech latach. Ciała przenoszone są do masowego grobu.

Z innych religii jedynie ortodoksyjny judaizm sprzeciwia się chowaniu skremowanych prochów na żydowskich cmentarzach, gdyż narusza to zakaz uszkodzenia zwłok w jakiejkolwiek formie.

- Nie znam treści listu biskupów, ale wiem, jak powinien wyglądać nowy rytuał - Jarosław Kammer, prezes Przedsiębiorstwa Produkcyjno-Usługowego "Zieleń" w Gdańsku, wyciąga z szuflady wydaną przed rokiem broszurkę "Dodatek do obrzędów pogrzebu". Pokazuje paragraf 3 Kanonu 1176 Nowego Kodeksu Prawa Kanonicznego: "Kościół usilnie zaleca, by pobożny zwyczaj grzebania zmarłych w ziemi był przestrzegany, jednakowoż nie zakazuje kremacji, o ile nie została wybrana z pobudek przeciwnych nauce chrześcijańskiej, a zwłaszcza jeśli nie podważa wiary w zmartwychwstanie ciała".

Pomorze: Na cmentarzach brakuje miejsc

Ks. Józef Kloch potwierdza, ze w Polsce coraz częściej duszpasterze dokonują pochówku prochów ludzkich umieszczonych w urnie.

- Dlatego należało dodać do obrzędów pogrzebu formuły zamieniające na przykład słowa "złożymy ciało naszego brata w grobie" na inne - tłumaczy. - Odpowiednie uzupełnienie zatwierdziła dla diecezji polskich stosowna kongregacja watykańska.
Według prezesa Kammera z "Zieleni", pojawiają się jednak problemy z interpretacją "Dodatku do obrzędu pogrzebu" przez niektórych kapłanów.

- Najwięcej kontrowersji i problemów wywołuje punkt, który mówi, że "urnę po kremacji składa się w grobie lub w specjalnym kolumbarium(...) bez zewnętrznej okazałości, z udziałem jedynie najbliższej rodziny" - twierdzi prezes. - Niektórzy księża uważają, że oznacza to nieobecność kapłana. Tak myślących jest jednak mniejszość. Rozmawiałem na ten temat z księdzem prałatem Zbigniewem Zielińskim z parafii Świętej Trójcy w Oliwie, który wiele razy uczestniczył w pochówkach urnowych i nie widzi ku temu przeciwwskazań. A znaczna większość chowanych w ten sposób zmarłych to katolicy.

- Większość proboszczów to fantastyczni, nowocześni ludzie, otwarci na drugiego człowieka - potwierdza Beata Bukowska, kierująca działem usług pogrzebowych "Zieleni".

Kryształy Swarovskiego i kotwica dla marynarza

Krematorium przy cmentarzu na gdańskim Srebrzysku powstało w 2002 roku. Niewiele osób wie, że to kontynuacja prawie stuletniej tradycji. Do pierwszej kremacji zwłok na terenie dzisiejszej Polski doszło w Gdańsku, w 1914 roku, w podziemiach budynków przy ul. Traugutta. A po ustanowieniu Wolnego Miasta Gdańska przestrzegania procedur stosowanych przy kremacji pilnowało Gdańskie Stowarzyszenie Kremacyjne "Flamme", działające przy Targu Siennym.

Dziś działa już w Polsce 13 krematoriów.

Przed dziewięcioma laty, gdy otwierano nowoczesne krematorium przy cmentarzu Srebrzysko w Gdańsku Wrzeszczu, kremacja nie była zbyt popularna - w ciągu miesiąca spopielano tylko 16 ciał. Dziś jest ich już około 220 miesięcznie. Rocznie - 2,5 tys. Większość zmarłych pochodzi z Trójmiasta, ale zdarza się, że zwłoki przywożone są ze Słupska, Bydgoszczy, Torunia, Elbląga.

- Jeden z naszych pieców pracuje praktycznie w ruchu ciągłym, od poniedziałku do piątku - mówi Jarosław Kammer. - W razie potrzeby można włączyć drugi. Nie ma kolejek, zlecenia wykonujemy z dnia na dzień.

Nowoczesny szwedzki piec kremacyjny TABO wyposażony jest w sterowanie komputerowe i centrum nadzoru środowiskowego. Ciało w trumnie, pozbawionej wszelkich części metalowych, poddawane jest działaniom temperatury, która rośnie od 780 do 1100 st. C. Po półtorej - dwóch godzinach ciało zamienia się w popiół.

Popiół zostaje umieszczony w urnach.

- Mamy około 250 wzorów urn - wraz z prezesem Jarosławem Kammerem wchodzimy do dużej sali, w której na półkach stoją mniejsze i większe pojemniki.

Jest wśród nich urna w kształcie piłki dla fana futbolu (czarno-biała czeka na klientów, sprzedano za to już kilka brązowych), w kształcie książki (dla miłośnika lektury), z kotwicą dla marynarza oraz luksusowa urna ozdobiona kryształkami od Swarovskiego.

Jest również urna podświetlana, z bateryjką, która może jeszcze przez sześć tygodni świecić w grobie, a w osobnej szafce stoją maleńkie urny wielkości popielniczek.

- Prochów nie można dzielić - uprzedza pytanie Beata Bukowska. - To urny do pochówku dzieci nienarodzonych.
Polskie prawo nie pozwala na rozsypanie prochów zmarłych lub ustawienie ich na kominku. Amerykańskie pomysły, takie jak chociażby wyprodukowanie z węgla pozyskanego z ludzkich prochów Diamentu Pamięci, również nie wchodzą w rachubę. Urnę trzeba złożyć w grobie albo w kolumbarium.

Wcześniej jednak, jeśli zmarły był osobą wierzącą, powinna być odprawiona msza święta pogrzebowa. To w końcu jak to jest - czy urna z prochami może być wprowadzona do kościoła?

- Oczywiście, że tak - mówi ks. prałat Edmund Skalski, doktor teologii i proboszcz w parafii Najświętszej Maryi Panny w Gdyni. - Nie czytałem wprawdzie listu biskupów, ale znam jego opis. Na pytania, czy katolik może poddać się kremacji, czy urna może być w kościele w czasie mszy świętej i czy złożenie prochów może się odbywać z udziałem kapłana, odpowiem trzy razy tak.

Przyjadą żałobnicy, będzie i msza

To "trzy razy tak" obwarowane jest jednak pewnymi warunkami.
Ks. dr Józef Kloch, rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, najpierw dokładnie wyjaśnia powody, dla których biskupi zdecydowali się wystosować do wiernych list pasterski w sprawie kremacji.

- Gdy nie było współczesnych krematoriów, msza święta pogrzebowa była odprawiana wobec trumny z ciałem zmarłego, a po niej bezpośrednio następowały obrzędy pogrzebu - tłumaczy rzecznik KEP. - Gdy i w Polsce rozpoczął się zwyczaj spalania zwłok, utarły się różne zwyczaje liturgiczne związane z pogrzebem prochów ludzkich w urnie. Po nasileniu się liczby kremacji Konferencja Episkopatu przystąpiła do prac nad ujednoliceniem tych obrzędów oraz uzupełnieniem stosownych tekstów liturgicznych. Rozpoczęła się też wymiana listów ze Stolicą Apostolską na ten temat.

Gdynia: Cmentarz w Kosakowie będzie dużo większy. Rozbudowa w przyszłym roku

O wynikach tych prac i wymiany listów wierni usłyszą już za dwa tygodnie. Dobrze poinformowany "Tygodnik Powszechny" podał w tym tygodniu, że "polscy biskupi nie zgodzili się na sugestie Watykanu, by zaostrzyć przepisy o kremacji. Odrzucono kontrowersyjny pomysł każdorazowej dyspensy dla mszy pogrzebowej przy urnie". U podstaw decyzji leżało przekonanie, że nie należy dokładać kolejnej traumy tym, którzy stracili najbliższych.

- Biskupi wyszli naprzeciw oczekiwaniom ludzi i nie można mówić o rewolucyjnych zmianach - twierdzi ks. Kloch. - Jest to, po pierwsze, uzupełnienie obrzędu pogrzebu dla diecezji polskich (na przykład o tekst: "żegnamy doczesne prochy zmarłego N. i pragniemy złożyć je w grobie"). Po drugie, zasadniczo obrzędy pogrzebowe z mszą świętą powinny być celebrowane przed kremacją ciała zmarłego, a po spopieleniu zwłok sprawuje się obrzęd złożenia urny w grobie lub w kolumbarium. Jednakże mszę świętą i obrzędy pogrzebowe można sprawować nad samą urną w dwóch przypadkach - gdy kremacja ułatwia sprowadzenie doczesnych szczątków osoby zmarłej poza granicami kraju lub gdy uczestnicy pogrzebu przybywają z daleka i trudno im być na dwóch częściach pogrzebu: na mszy świętej przy trumnie z ciałem zmarłego, a po kremacji w złożeniu urny z prochami do grobu lub kolumbarium. List jasno określa warunki obydwu wyżej wymienionych wyjątków i nic nie mówi o specjalnych uprawnieniach proboszczów w podejmowaniu decyzji.

Tak więc okazuje się, że wystarczy zawiadomić proboszcza, iż na pogrzebie spodziewamy się gości z daleka, a nie powinno być problemów z godnym pochowaniem urny.

Bo w końcu z prochu człowiek powstał i w proch się obraca. Jeden później, drugi prędzej. Efekt jest taki sam.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki