Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąsiedzi i rodzina często nie potrafią dojrzeć w miłym, uczynnym człowieku zabójcy [ROZMOWA]

Dorota Abramowicz
Justyna Poznańska- profiler, psycholog kryminalny, siódmy rok współpracująca z KWP Gdańsk.
Justyna Poznańska- profiler, psycholog kryminalny, siódmy rok współpracująca z KWP Gdańsk. Przemek Świderski
Profilowanie psychologiczne (kryminalne) polega na identyfikacji i opisie cech psychologicznych, społecznych, czasem w powiązaniu z cechami fizycznymi, nieznanego sprawcy przestępstwa. Pozwala to na zawężenie listy podejrzanych. O tym jak zedrzeć maskę z twarzy zbrodniarza Dorota Abramowicz rozmawia z Justyną Poznańską, profilerem, psychologiem kryminalnym z KWP Gdańsk.

Ostatni wywiad z Panią o sporządzeniu profilu zabójcy kobiety ze Stogów oraz znalezieniu piromana ze Starogardu Gd. pochodzi sprzed pięciu lat. Co się przez ten czas działo?
Robię to samo, co wcześniej, staram się uczyć. Praca psychologa śledczego jest ciągłą nauką i wymaga szerokiej wiedzy. Czytam książki z wielu różnych dziedzin, na temat psychologii klinicznej, psychopatologii, rozwoju człowieka, psychologii poznawczej, psychiatrii. Pomaga to w ocenie wiarygodności zeznań świadków, a także sporządzaniu portretów psychologicznych nieznanych sprawców przestępstw.

Ostatnia sprawa?

Bardzo trudna i nietypowa, czyli śledztwo w sprawie martwej Agaty znalezionej w lutym tego roku parku w Brzeźnie. Przy takiej sprawie każdy się dużo uczy, ona pokazuje, jak bardzo zmienia się świat. Młodzi ludzie to zupełnie inne pokolenie.

Nikt nie wierzył, że to samobójstwo, w dodatku popełnione rękami koleżanki...
Siedemnastolatki nie są w pełni ukształtowanymi osobami, funkcjonują w specyficzny sposób. Od początku sprawa nie była jednoznaczna i dlatego przyjęto kilka hipotez. Jako profiler staram się pojawić jak najszybciej, z ekipą dochodzeniowo-śledczą, na miejscu zdarzenia. Spostrzeżenia dokonane tam pozwalają na ogólną ocenę sytuacji.

Co jest ważne?
Wybór miejsca, stwierdzenie, czy ciało zostało, czy też nie zostało upozowane po śmierci. Czy zostało czymś przykryte? Jeśli tak, to czy wykorzystano coś, co w sposób naturalny leżało w pobliżu? A może rzecz, którą przyniesiono na to miejsce? Potem zbierano informacje na temat ofiary. Im więcej ich było, tym poważniejsze stawały się wątpliwości czy to zabójstwo przypadkowej rowerzystki dokonane w parku. Czasem rozwiązanie na pozór dziwne okazuje się tym prawdziwym.

Czy w Polsce profiler ma dużo pracy?
Bardzo dużo, zwłaszcza gdy - tak jak ja - pracuje także dla innych jednostek w kraju. Pod koniec ubiegłego roku sporządzałam wraz z kolegą z Warszawy profil do sprawy zabójstwa 19-latki w Komornikach koło Środy Śląskiej. Zabójstwo miało podłoże seksualne, sprawca działał w charakterystyczny sposób. Stworzyliśmy profile, psychologiczny i geograficzny, pozwalające na ustalenie związku sprawcy z miejscem zbrodni. Metoda profilu geograficznego zakłada, że każdy człowiek funkcjonuje w swoich mapach mentalnych.

Czym jest mapa mentalna?
Jeżdżąc do pracy, ma pani swoje szlaki komunikacyjne. Zna i spotyka określone osoby mieszkające w określonych miejscach. To wszystko wykreślone na mapie mentalnej nakłada się u sprawcy na miejsce zbrodni. Osoba, która tamtędy chodziła i jeździła, mogła przy okazji zaplanować zabójstwo. Korzystaliśmy ze specjalnego programu. W końcu udało się wytypować 45-latka mieszkającego dwa kilometry od miejsca zabójstwa. Idealnie się sprawdziło. Nie znał dziewczyny, miewał wcześniej określone fantazje seksualne, które zresztą próbował realizować z konkubiną. Wiele wskazuje, że miał on zadatki na seryjnego zabójcę.
Sprawa była bardzo trudna, ale zakończyła się sukcesem. Żal tylko dziewczyny, która nie doszła do domu...

Współpracuje Pani z pomorskim policyjnym Archiwum X zajmującym się niewykrytymi zbrodniami. Która z nich czeka na takie, na pozór dziwne, rozwiązanie?
Zabójstwo Ewy z Sierakowic. Szesnastolatki, która 13 maja 1995 r. nie doszła do szkoły. Nieprawdopodobna historia - pobożna, skromna, nieufna wobec obcych dziewczyna zniknęła w drodze do szkoły. Sześć dni później znaleziono jej ciało.

Czy są jeszcze jakieś szanse po latach?

Zawsze jest szansa na wykrycie sprawcy. Pokazuje to przypadek 19-letniej studentki mieszkającej w Czechowicach-Dziedzicach, która zaginęła bez śladu w 2006 r. Szła na pociąg o godz. 7 rano, czekał na nią kolega, mieli razem jechać do Katowic na egzamin. Nie pojawiła się na dworcu. Na trasie, którą miała pokonać, były jakieś lasy, krzaki i bar szybkiej obsługi czynny od godz. 12. Przesłuchano pracowników baru, bez rezultatów. Dopiero po 4-5 latach telefon należący do studentki zalogował się. Korzystająca z niego dziewczyna zeznała, że telefon dostała od chłopaka. Chłopak był przed laty pracownikiem baru. Okazało się, że był tego ranka w barze, zaczepił studentkę, a gdy ta odmówiła - zgwałcił i zabił. Początkowo zostawił ciało w miejscu zabójstwa, następnej nocy przeniósł je dalej i zakopał.

Trudno liczyć, że w sprawie Ewy pomoże przypadek, jak ten z telefonem...
Moim zdaniem, zabójstwo Ewy związane jest ze sprawą Justyny z Leźna, zamordowanej niecały rok wcześniej. Dziewczyny były do siebie podobne, w tym samym wieku, w podobny sposób zaginęły. Być może wsiadły do samochodu. Znaleziono je, podobnie zakneblowane, obwiązane sznurkiem. Justynę w bagnie, Ewę ok. 100 metrów od bagna. W miejscu, które zostało wcześniej przeszukane. Zabrano osobiste rzeczy dziewcząt, które mogły być potraktowane przez sprawcę jak trofeum. Poza tym obie zbrodnie dzieli rok. Często po jakimś czasie od zbrodni dochodzi do "wysycenia" fantazji seksualnych, a sprawca zaczyna szukać kolejnej podniety. Taki odstęp czasu wskazuje na działanie seryjnego zabójcy seksualnego. Badania pokazują, że "seryjni" pierwszą ofiarę znajdują z dala od miejsca zamieszkania, potem zaczynają "polować" coraz bliżej domu. Jeśli sprawa nie zostanie wykryta, nabierają większej pewności siebie. Być może Ewa skorzystała z propozycji podwiezienia do szkoły. A że była nieufna wobec obcych, to musiała znać kierowcę. Przynajmniej z widzenia.

Seryjny morderca Justyny i Ewy poprzestał na dwóch ofiarach? A może to on stoi za niewyjaśnionym zabójstwem 13-letniej Izy z Gdyni Dąbrowy w 2011 roku?
W przypadku Izy było to zabójstwo przypadkowe, dokonane spontanicznie. Sprawca wykorzystał okazję i zaatakował ładną, samotną dziewczynkę. Sprawa jest trudna do rozwiązania ze względu na miejsce zbrodni. To bliskość giełdy, na którą przyjeżdżały obce osoby, które następnego dnia mogły być już na drugim końcu Polski... Wiele z nich udało się już wyeliminować, na sprawcę, niestety, jeszcze nie natrafiono. Z kolei zabójstw Justyny i Ewy dokonano z pewną metodycznością, rytualnością. Sprawca starannie zacierał ślady, działał w sposób bardziej zorganizowany. Rzeczywiście, zastanawia brak następnego kroku. Pojawia się pytanie: co się z nim dziś dzieje? Przebywa w więzieniu? Wyjechał? Zmarł w sposób naturalny, a może popełnił samobójstwo?

Odszedł z tego świata, nie wzbudzając podejrzeń? Nawet osób bliskich?
Sąsiedzi i rodzina nierzadko nie potrafią dojrzeć w "miłym, uczynnym człowieku" zabójcy. Pamiętam sprawę, gdy po zatrzymaniu mężczyzny, który poznawał przez telegazetę kolejne partnerki, przyszła na policję jego konkubina. Zrobiła awanturę, jak można podejrzewać tak wspaniałą osobę. Tymczasem ów mężczyzna miał równocześnie trzy kochanki, z których jedną zabił, "bo go zdenerwowała".

Pewnie się dobrze maskował. Jak profiler zdziera maskę z przestępcy?
Ma wiedzę o osobowości człowieka, która pozwala pewne rzeczy łatwiej i szybciej zaobserwować.

Czy stworzyła Pani profil psychologiczny osoby odpowiedzialnej za zaginięcie Iwony Wieczorek?
W przypadku Iwony doszło do zacierania śladów. Sprawca zaciera ślady, jeśli związany jest z miejscem, gdzie doszło do przestępstwa lub jest znajomym ofiary. Inaczej często tego nie robi. Na Pomorzu policja zajmowała się zabójstwem prostytutki ze wschodu Europy. Dziewczyna pracowała na leśnym parkingu, zwłoki, nawet nieprzykryte gałęziami, znaleziono jakiś czas później w miejscu zbrodni. To mogło świadczyć, że kobieta była przypadkową ofiarą, nie znała sprawcy, który nie bał się połączenia jego osoby ze zbrodnią.

Iwona zniknęła. Jeśli nie żyje...
...to można przypuszczać, że morderca mógł ją znać. W tej sprawie rozgłos zadziałał na niekorzyść śledztwa. Niewykluczone, że nagłośnienie zaginięcia Iwony sprowokowało zabójcę, który poczuł się osaczony, do podjęcia dodatkowych działań maskujących.

To miało pomóc w znalezieniu świadków!

Niestety, często po publikacjach policja zasypywana jest fałszywymi informacjami. Dzwonią ludzie, którym wydaje się, że coś widzieli, chcą w ten sposób zaistnieć lub na przykład oskarżyć nielubianego sąsiada.

Mama Iwony liczy, że sumienie sprawcy każe mu kiedyś ujawnić tajemnicę zaginięcia córki. Myli się?
Czy wyrzuty sumienia mogą wpłynąć na zachowanie człowieka? Ciekawym tematem badawczym dla psychologa śledczego jest ustalenie, jak zachowywali się sprawcy w okresie między popełnieniem przestępstwa a zatrzymaniem. Jak sobie z tym radzili, czy zmieniło się ich zachowanie, sposób funkcjonowania, wygląd, życie towarzyskie, nawyki? W wielu przypadkach zmiany są widoczne. Takie osoby na przykład łatwiej sięgają po alkohol. Znam mężczyznę, który nagle sam obciął długie włosy, nieudolnie, do skóry. To może być objaw utraty szacunku do siebie. Podczas śledztwa typuje się więc pewne osoby i je obserwuje. To wprawdzie nie jest dowód, ale przesłanka pozwalająca na ukierunkowanie podejrzeń.

Oglądamy seriale, czytamy książki Katarzyny Bondy o perypetiach profilerów Huberta Meyera i Saszy Załuskiej. Ile w tym prawdy?

Pani Bonda stworzyła postaci swoich bohaterów na wzór Bogdana Lacha, emerytowanego już profilera polskiej policji. Osobiście nie czytam książek o profilerach, staram się nie oglądać filmów. Wystarczy, że mam do czynienia z tą problematyką w pracy. Poza tym - siłą rzeczy - fabuła narzuca pewne uproszczenia. W życiu nie jest tak, że sprawy załatwia się jednym telefonem, a sporządzenie profilu każdorazowo kończy się zatrzymaniem przestępcy. Profiler pracuje w zespole. Czasem naszym sukcesem jest przesunięcie o krok naprzód procesu wykrywczego, sprawienie, że znajdujemy się bliżej przestępcy. Czasem potwierdzenie, lub nie, wiarygodności świadka. Albo rada, jak rozmawiać z typowaną osobą, by przyznała się do zabójstwa. Zdarza się, że musimy przeanalizować kilkadziesiąt tomów akt. Jednak na podstawie samych akt sprawcy nie wytypuję. Muszę spotkać się z człowiekiem, przeanalizować mowę ciała, to, w jaki sposób odpowiada na pytania.

Jakie cechy trzeba mieć, by zostać dobrym profilerem?
Przede wszystkim dystans do pracy. Każdy z nas, nawet po wizycie na miejscu zbrodni lub po asystowaniu przy sekcji zwłok, musi wrócić do domu. Należy normalnie żyć, by nie popaść w paranoję. Potrzebne jest też zaangażowanie, bo w tej pracy nie siedzi się od godziny 8 do 16, tu trzeba być gotowym na wezwanie o każdej porze. Poza tym - bardzo szeroka wiedza. I ciągłe dokształcanie się.

Ilu jest w Polsce profilerów?
Znam kilku, o których pracy mogę mówić z pełnym uznaniem.


[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki