- Trzeba wysłać żołnierzy i przepędzić tego rozbójnika! Zajączki, gąski i kanie są moje, moje, moje! - krzyczał Książę Pan. Rumcajs miał już (na nieszczęście despoty) pełen koszyk smakowitych owocników i wracał do domu. Dziś nowy stary właściciel wielkich leśnych połaci nie wyśle wojska do szabrujących z grzybów jego las zbieraczy. Nawet ich psem za bardzo poszczuć nie może, bo się do tego przyczepi policja.
Osobiście wyganiać? Można kijem albo nożem dostać. Co więc zrobić, by ludzie szanowali własność? Las płotem ogrodzić? Wilcze doły pokopać? Nasadzić muchomorów sromotnikowych, licząc na niewprawne oko złodzieja? Znakować ledwo co wychodzące z ziemi kapelusze?
Grzybiarza nic nie odstraszy. Będzie szukał maślaków na usianych niewypałami poligonach, wlezie w krzaki, z których aż sypią się kleszcze, zabrnie w bagniska. Więc może po prostu pogodzić się z tym? Tak chyba byłoby najlepiej. Przez lata w Polsce lasy (i grzyby) były państwowe, czyli niczyje. Dziś stają się prywatne, a nadal korzystają z ich dobrodziejstw wszyscy.
Można, a nawet trzeba informować policję o kradzieżach drewna, o zaśmiecaniu, ale drodzy właściciele leśni - dajcie ludziom jagody i grzyby! A gdy przy własnym domu do tego otworzycie skup runa - wtedy będziecie mogli czerpać ze swojego lasu prawdziwe profity, których nikt wam nie odbierze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
