Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kosztowna ekspertyza na finansowe kłopoty szpitali

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Lekarzy bardziej interesuje, czy szpital zagwarantuje im wszystko, co potrzebne do leczenia chorych
Lekarzy bardziej interesuje, czy szpital zagwarantuje im wszystko, co potrzebne do leczenia chorych Grzegorz Mehring
Od 2 do 4 mln zł kosztować ma ekspertyza consultingowej firmy, którą na początku października wyłonić chce w przetargu Urząd Marszałkowski w Gdańsku - właściciel 14 szpitali na Pomorzu. Ma ona wskazać, na czym placówki, tym razem już nie każda z osobna, ale skonsolidowane, pod wspólnym zarządem - mogłyby jeszcze zaoszczędzić.

A z tym związana jest nowa struktura prawna - może konsorcjum szpitali, a może holding?

Entuzjaści tego pomysłu przekonują, że da on pokaźne oszczędności - rzędu 10-20 mln zł rocznie. Przeciwnicy są zdania, że to łączenie szpitali w jakiejkolwiek formie nic dobrego nie wróży, bo choć taki model organizacyjny lecznictwa zamkniętego funkcjonuje np. w Berlinie - to absolutnie nie sprawdzi się w polskich warunkach. I wytykają władzom pomorskiej służby zdrowia to, że już raz, kilka lat temu podobną ekspertyzę, i to za grube pieniądze, zlecono innej firmie doradczej - Doradca i Nexus. Opracowanie trafiło do kosza, pieniądze wyrzucono w błoto. Nie odkryło niczego nowego.

Wicemarszałek Leszek Czarnobaj przekonuje, że szpitale w obecnej formule prawnej nic już więcej zaoszczędzić nie są w stanie. Zredukowały liczbę łóżek, pozwalniały, kogo się dało.

- Udało się przyhamować zadłużanie - twierdzi Maciej Łukowicz, dyrektor Departamentu Zdrowia Urzędu Marszałkowskiego. Długi jednak pozostały, sięgają 450 mln zł, a pozbyć się ich nie będzie łatwo. Nawet gdy spełnią się obietnice rządu Donalda Tuska i dojdzie do znaczącego oddłużenia szpitali (które przekształcą się w spółki) - choćby w zakresie zobowiązań publiczno-prawnych (ZUS itp.), to i tak problemy finansowe pozostaną. A nawet jeszcze urosną.

- Tylko na dostosowanie naszych szpitali do wymogów Unii Europejskiej, na co mamy czas do 2012 roku, potrzebujemy 500 milionów złotych - szacuje Maciej Łukowicz. I zastrzega - nie wliczając w to wydatków związanych z oddaniem do użytku szpitala w Słupsku czy inwestycji pod tytułem "Centrum Traumatologii" w gdańskim Szpitalu Wojewódzkim. To gigantyczne pieniądze, skąd samorząd ma je wziąć. Gdyby więc choć o jedną trzecią dałoby się tę kwotę zmniejszyć, jest o co grać.

Na czym mogłyby oszczędzać szpitale pod jednym zarządem?

- Na wspólnych przetargach na leki, materiały opatrunkowe, odczynniki i wszystko inne, co potrzebne do funkcjonowania szpitali. Operacja ta, dzięki konsolidacji, ma nie tylko zredukować wydatki szpitali, zapewnić im finansowe bezpieczeństwo, ale i poprawić jakość leczenia. - Choćby przez wprowadzenie jednorodnego systemu zapobiegania i kontroli zakażeń szpitalnych - podaje przykład dyrektor Łukowicz.
Większość dyrektorów marszałkowskich szpitali sceptycznie podchodzi jednak do tego pomysłu. Obawia się też "ubezwłasnowolnienia". Nie podobają się im pomysły oddania w prywatne ręce pracowni diagnostycznych, szpitalnych laboratoriów czy stacji dializ. Bardziej ekscytuje ich perspektywa przekształcenia ich placówek w spółki prawa handlowego.

Ta największa - od czasu wprowadzenia w 1999 roku kas chorych - operacja w ochronie zdrowia ma się zacząć niebawem. Nawet gdy prezydent zawetuje ustawę o przekształceniach szpitali, a Sejm nie odrzuci tego weta, PO znalazła sposób, by reformę zdrowotną wprowadzić w życie kuchennymi drzwiami.

Da samorządom pieniądze na oddłużenie szpitali, ale pod warunkiem przekształcenia ich w spółki. Wbrew obawom pacjentów - sto procent udziałów lub pakiet większościowy w marszałkowskich szpitalach spółkach nadal mieć będzie samorząd. Nie będzie się mógł jednak zadłużać. Jeśli w długi popadnie, czeka go bankructwo.

- I jeszcze jedno - ostrzega Jacek Paszkiewicz, prezes NFZ. - Spółka nie ma prawa do pomocy publicznej. I to niezależnie o tego, czy jest stocznią, czy szpitalem. - Jeżeli marszałkowskie szpitale, połączone w konsorcjum czy holding, popadną w długi, nic ich nie uratuje. Oby pomorskiej służby zdrowia nie czekał w przyszłoci casus stoczni.

Chorzy się boją

Nie tylko PiS, ale i 56 proc. Polaków badanych przed miesiącem przez CBOS przeciwnych jest prywatyzacji szpitali.

Pozostali nie mają na ten temat zdania. Niechęć do komercjalizacji pojawia się we wszystkich grupach badanych. Główny zarzut wobec rządowej propozycji to to, że przekształcenie szpitali w spółki ma być obligatoryjne, a nie dobrowolne.

W ocenie 59 proc. ankietowanych, komercjalizacja zmniejszy dostęp do bezpłatnych usług medycznych. Według 42 proc., sprawi ona, że samorządy będą sprzedawać szpitale prywatnym inwestorom. Mimo niechętnego stosunku do przekształcenia szpitali ponad dwie piąte badanych (43 proc.) jest zdania, że nowa forma organizacyjna wymusi na szpitalach większą dyscyplinę finansową, 44 proc. uważa jednak, że nie ograniczy to korupcji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki