Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Hlavaty i Brzozowski mistrzami Formuły Windsurfing

Adam Suska
Wspaniałym sukcesem polskich żeglarzy zakończyły się u wybrzeży rybackiego miasteczka Portimao w Portugalii mistrzostwa świata w Formule Windsurfing. Złote medale zdobyli, Marta Hlavaty z SKŻ Hestia Sopot i Wojciech Brzozowski z MOS Warszawa.

To największy sukces polskiego żeglarstwa w historii tej klasy i największe osiągnięcie sopockiej żeglarki w karierze. - Przed ostatnim wyścigiem byłam na remisie z Australijką Allison Shreeve. Decyzja o rozegraniu tego wyścigu zapadła na pół godziny przed zakończeniem regat. Udało mi się wygrać i zostałam samodzielną mistrzynią świata. Nie mogę jeszcze do końca uwierzyć, że mi się to udało - powiedziała nam 25-letnia żeglarka, której dotąd największym osiągnięciem było zdobycie brązowego medalu w młodzieżowych mistrzostwach Europy.

Marta jest członkinią kadry olimpijskiej RS:X, która pod kierunkiem Pawła Kowalskiego brała udział w przygotowaniach do igrzysk olimpijskich w Pekinie. Do Chin jednak nie pojechała, gdyż przegrała rywalizację z Zofią Klepacką.

- Treningi w kadrze olimpijskiej bardzo mi pomogły - przyznaje nowo kreowana mistrzyni Formuły Windsurfing, która ma teraz dylemat, jakiej desce poświęcić swoją dalszą karierę. - Jeśli będzie taka możliwość, chciałabym pływać w obu klasach - mówi Hlavaty, która cieszy się również z bardzo dobrej piątej lokaty w mistrzostwach swojego starszego o cztery lata brata Piotra.

Konkurencja była ostra, gdyż w regatach rywalizowało ponad sto zawodniczek i zawodników. Na podium stanął jeszcze jeden Polak - brązowy medal wywalczył klubowy kolega Wojtka Brzozowskiego, Michał Polanowski.
32-letni Brzozowski już po raz siódmy został mistrzem świata w windsurfingu. W Portimao z jedenastu wyścigów wygrał siedem (Hlavaty zwyciężyła w pięciu).

Dwa lata temu "Brzoza" doznał ciężkiej kontuzji. - Najgorsze mam już za sobą - mówił z satysfakcją - choć czeka mnie jeszcze jedna operacja. W uszkodzonej nodze nadal jest metal i powinienem teraz zrobić ostatni zabieg, aby go usunąć. Jednak uczynię to po sezonie, gdyż śruba mi nie przeszkadza - dodał żeglarz, który w 2006 roku podczas treningu na Zalewie Zegrzyńskim doznał otwartego złamania kości piszczelowej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki