Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukraińcy sprawdzali, jak jesteśmy przygotowani do Euro 2012

Anna Mizera-Nowicka
Ukraińska delegacja zwiedziła PGE Arenę 13 września
Ukraińska delegacja zwiedziła PGE Arenę 13 września Grzegorz Mehring
Dobiega końca pobyt ukraińskiej delegacji miast gospodarzy UEFA Euro 2012 w Polsce. W czwartek przedstawiciele Kijowa, Charkowa, Doniecka i Lwowa przyglądają się przygotowaniom do mistrzostw Europy w piłce nożnej we Wrocławiu. Od poniedziałku wizytowali Warszawę, Gdańsk oraz Poznań.

Ponieważ w każdym z miast ich pobyt trwał zaledwie kilka godzin, delegaci skupiali się tylko na wybranych zagadnieniach przygotowań. W Gdańsku rozmowy polsko-ukraińskie zdominowała tematyka związana z bezpieczeństwem.

- Ponieważ była to krótka wizyta, skoncentrowaliśmy się tylko na trzech obszarach przygotowań: lotnisku, stadionie i kwestiach związanych z bezpieczeństwem - mówi Michał Brandt, rzecznik prasowy ds. Euro 2012 w Gdańsku.

Brandt dodaje również, że na lotnisku Ukraińców najbardziej interesowała odprawa kibiców podczas Euro 2012 oraz przepustowość i miejsca parkingowe dla samochodów. Na PGE Arenie pytali zaś o ochronę obiektu. Ważne dla nich były także gdańskie pomysły na transport podczas imprezy.

- Goście chcieli wiedzieć, w jaki sposób wcielimy w życie projekt park&ride, dlaczego stawiamy na tramwaje i dlaczego piesi zawsze mają pierwszeństwo. Myślę, że pytali akurat o tę dziedzinę, bo wiedzieli, że transport dobrze się u nas sprawdził podczas meczu Polska-Niemcy - opowiada Michał Brandt.

Delegacja z Ukrainy zwiedzała PGE Arenę (ZDJĘCIA)

Ukraińscy delegaci tłumaczyli natomiast, że bezpieczeństwo jest dla nich szczególnie ważne, ponieważ zdają sobie sprawę, że impreza może być okazją dla działań terrorystów. Przyznali również, że na Ukrainie zagwarantowanie ładu i spokoju wiąże się nie tylko z wprowadzeniem zmian organizacyjnych, ale i mentalnych.

- Polska i Ukraina wyszły z innego systemu politycznego. Na Ukrainie kwestie bezpieczeństwa do tej pory były głównie kojarzone z policją i siłami represji. Musimy zmienić to podejście do bezpieczeństwa i nastawić się na profilaktykę, zapobieganie zagrożeniom - przyznaje Arsen Popel, odpowiedzialny za przygotowanie mistrzostw w Kijowie.
Tradycyjnie pobyt ukraińskich gości stał się również okazją do porównań. Strona ukraińska wskazywała, że pod kątem organizacyjnym Polska na razie wyprzedza Ukrainę, która do tej pory skupiła się głównie na infrastrukturze. Poza tym, zdaniem gości, przygotowania idą w równym tempie.

- Opóźnienia, jakie miały miejsce w naszym kraju w 2008 i 2009 roku, udało się nadrobić. W tej chwili w obu krajach naprzemiennie, symbolicznie oddawane są do użytku kolejne obiekty. 8 października będzie uroczyste otwarcie kijowskiego stadionu, a w grudniu zostanie uruchomiony terminal w stolicy - opowiadał Arsen Popel.

Ołeksij Ponikarowski, odpowiedzialny za przygotowanie mistrzostw w Charkowie, tłumaczył z kolei, że ich państwo musiało sobie poradzić z większymi trudnościami. - Różnica w przygotowaniach wynika z faktu, że Polska jest członkiem Unii Europejskiej, która wspomaga ją finansowo w wielu inwestycjach. Ukraina nie ma do dyspozycji takich środków, więc zakres przygotowań nie może być tak szeroki jak u was - mówił Ponikarowski. - Mimo wszystko idziemy łeb w łeb - dodał.

WSZYSTKO NA TEMAT EURO 2012

Zdaniem polskich i ukraińskich organizatorów, tego rodzaju robocze wizyty delegacji miast gospodarzy są teraz szczególnie potrzebne, ponieważ pozwalają korzystać z doświadczeń sąsiadów. - Gdyby była taka okazja, na pewno z chęcią również pojechalibyśmy do ukraińskich miast gospodarzy, bo warto zobaczyć na własne oczy, jak pewne sprawy zostały rozwiązane w innych miejscach - tłumaczył Michał Brandt.

Jak przekonywał, we wzajemnych rozmowach nie zabrakło też tematów trudnych. - Jesteśmy partnerami, dlatego nie mamy przed sobą nic do ukrycia i nie boimy się rozmawiać o trudnościach oraz o tym, co można było zrobić lepiej. Tylko wtedy współpraca ma sens i druga strona może skorzystać. Oszukiwanie się, że u nas wszystko wyszło najlepiej, nie miałoby sensu.

Goście z Ukrainy nie kryli też swego zachwytu nad stadionem PGE Arena. Podkreślali jednak, że ukraińskie obiekty również zapierają dech w piersiach, jednak nie ich wygląd jest najważniejszy.
- Każdy stadion jest inny i na swój sposób ciekawy i interesujący. Najważniejsze jednak, by te stadiony stały się impulsem dla rozwoju piłki nożnej w Polsce i na Ukrainie. By faktycznie ta idea Michela Platiniego, czyli marsz piłki nożnej na wschód, zrealizowała się - wyjaśniał Arsen Popel.
Z Pawłem Gębskim, radcą z Ambasady RP w Kijowie, rozmawia Anna Mizera-Nowicka

Jak wspólna organizacja Euro 2012 wpływa na relacje polsko-ukraińskie?
Euro 2012 to nie tylko sfera sportowa. Jest to też szansa na zbliżenie, integrację obu krajów na wielu innych płaszczyznach. Trudno mi powiedzieć, czy oba narody wykorzystują tę szansę maksymalnie. Pewnie można byłoby zrobić jeszcze więcej. Ale i tak pod pretekstem Euro odbywa się dużo różnych przedsięwzięć, np. w Gdańsku w ostatnich dniach odbywał się studencki turniej "Student Euro". To już druga edycja tej imprezy. W ubiegłym roku miała ona miejsce w ukraińskich miastach gospodarzach. Jak widać na tym przykładzie, Euro 2012 jest powodem choćby integracji młodzieży obu krajów.

Czy wspólna organizacja mistrzostw powoduje, że Polska na Ukrainie jest bardziej obecna?
Zdecydowanie tak. Na Ukrainie temat Euro 2012 cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem, a że organizujemy go razem, pojawia się wiele informacji o Polsce. Czasami niestety bywało tak, że na pierwsze miejsce wybijały się negatywne informacje. Ale to samo miało miejsce w Polsce. Mimo to, dzięki mistrzostwom Ukraińcy częściej słyszą i mówią o Polakach.

Wiele mówi się o wzajemnej współpracy. Ale czy przy organizacji Euro 2012 nie występuje również polsko-ukraińska rywalizacja, np. kto wybuduje piękniejsze stadiony, który kraj lepiej się sprawdzi?
Czasami można było odnieść takie wrażenie, ale my staraliśmy się przeciwdziałać takim opiniom. Taka sytuacja miała np. miejsce po decyzji, które miasta będą brać udział w turnieju. Kiedy Kraków i Chorzów wypadły z tej puli, odczuwalna był silna presja, że jeśli ukraińskim miastom się nie uda, to tę szansę otrzymają kolejne polskie miasta. Ale na oficjalnym poziomie zawsze podkreślaliśmy, że nam chodzi o to, by ten turniej nas wzajemnie zbliżył, żebyśmy sobie wzajemnie pomagali i się wspierali. A ta koncepcja "4 + 4" czyli równa liczba miast gospodarzy w obu krajach, interesowała nas najbardziej. A że poszczególne miasta miały ambicje, by być gospodarzami tego turnieju, trudno się dziwić.

Czy podobna robocza wizyta polskiej delegacji na Ukrainie jest możliwa?
Sądzę, że tak. To oczywiście wymagałoby zaproszenia od naszych ukraińskich kolegów. Ale w imieniu ambasady polskiej mogę powiedzieć, że z chęcią włączylibyśmy się w organizację takiej wizyty na Ukrainie, a nawet bylibyśmy w stanie przeznaczyć na ten cel jakieś środki finansowe.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki