Spotkanie rozpoczęło się od prowadzenia gospodyń po skutecznie wykonanym rzucie karnym przez Paulinę Wasak. W pierwszej połowie żadnej z drużyn nie udało się wypracować większej, niż 1-2 bramkowej, przewagi. W tej części gry brylowała Monika Aleksandrowicz, która pięciokrotnie rzutami z drugiej linii pokonywała dobrze dysponowaną Izabelę Czarną. W ekipie gości niewiele gorzej prezentowała się Monika Gunia. Ta z kolei do przerwy miała na koncie 4 bramki.
Po 7 minutach drugiej połowy był remis po 14. Od tego momentu gdynianki, bardzo często grające w osłabieniu, pozwoliły przyjezdnym na rzucenie 6 bramek, odpowiadając jedynie trafieniem Marty Szejerki i w 46 minucie zrobiło się 15:20. W międzyczasie, za trzy kary, czerwoną kartkę obejrzała najskuteczniejsza do tego momentu Monika Aleksandrowicz.
W końcówce spotkania piłkarki Łączpolu rzuciły się jeszcze do odrabiania strat i na 90 sekund przed zakończeniem meczu przegrywały tylko 23:25, ale ostatnie trafienie, po kontrze, zapisały na swoim koncie mądrze grające w defensywie lubinianki i to one cieszyły się ze zwycięstwa.
- Przegraliśmy, bo w drugiej połowie zagraliśmy wręcz tragicznie w ataku, Zepsuliśmy całą masę kontr - stwierdził po meczu Grzegorz Gościński, szkoleniowiec Łączpolu. - Na dodatek, po zejściu Aleksandrowicz, zabrakło nam siły rażenia z drugiej linii. Po raz kolejny w naszej grze widać brak Kamili Całużyńskiej. Wprawdzie lekarze twierdzą, że będzie gotowa do gry za miesiąc, ale do tego czasu musimy sobie radzić bez niej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?