Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żegnamy Janusza Morgensterna, wrażliwego artystę kamery

Henryk Tronowicz
Janusz Morgenstern  1922-2011
Janusz Morgenstern 1922-2011 T.Bołt
We wtorek w wieku 89 lat, zmarł Janusz Morgenstern, jeden z cichych współtwórców filmowej szkoły polskiej, reżyser filmowy i telewizyjny, scenarzysta i producent.

Karierę reżyserską Janusz Morgenstern rozpoczynał od współpracy z Andrzejem Wajdą. Był rok 1955. Morgenstern przygotowywał w łódzkiej Filmówce, wraz z Kazimierzem Kutzem, film dyplomowy o Powstaniu Warszawskim. I wtedy Wajda zaproponował Kutzowi asystenturę przy filmie "Kanał". Kutz zaś, który się przyjaźnił z Morgensternem, zgłosił jego kandydaturę na drugiego asystenta. Kiedy kończyli zdjęcia do "Kanału", Morgenstern podsunął Wajdzie pomysł filmowej adaptacji powieści "Popiół i diament" (której Wajda wtedy jeszcze nie znał). A gdy Wajda pomysł zaakceptował, Morgenstern przyprowadził na zdjęcia próbne Zbyszka Cybulskiego, z sugestią, żeby młodemu aktorowi powierzyć rolę Maćka Chełmickiego. A potem, w czasie realizacji "Popiołu i diamentu", to Morgenstern wymyślił najsłynniejszą w tym filmie scenę z płonącymi kieliszkami.
Janusz Morgenstern samodzielnie zadebiutował nakręconym w Trójmieście filmem "Do widzenia, do jutra". Fabuła wykluła się w gdańskim studenckim Teatrzyku Bim-Bom oraz w Teatrzyku Rąk i Przedmiotów "Co To". Autorami scenariusza byli Zbyszek Cybulski, Bogumił Kobiela i Wilhelm Mach. W filmie, obok Zbyszka Cybulskiego, wystąpił m.in. Roman Polański, a także aktorzy z Bim-Bomu Jacek Fedorowicz i Wowo Bielicki. "Miłość w tym świecie wyglądała zimno, ale za to modnie" - konstatował krytyk Aleksander Jackiewicz i dodawał: "Ludzie jednak u Morgensterna mówią jak ludzie. I tylko Zbigniew Cybulski niepotrzebnie melodramatyzował swój styl z »Popiołu i diamentu«".

W najlepszych swoich filmach kinowych Morgenstern potrafił z ogromnym wyczuciem wnikać w problemy młodego powojennego pokolenia. W "Jowicie", na podstawie powieści Stanisława Dygata "Disneyland", a szczególnie w dramacie "Trzeba zabić tę miłość" - filmie na pograniczu realiów i powiastki (według scenariusza Janusza Głowackiego) - Morgenstern eksponował egzystencjalny konflikt między marzeniami a rzeczywistością, niejako poprzedzając w ten sposób kino moralnego niepokoju. W finale filmu "Trzeba zabić tę miłość" reżyser dokonywał piekielnej eksplozji, niczym w "Zabriskie point" Antonioniego czy w "Szalonym Piotrusiu" Godarda. To metafora Polski - można było przeczytać o tym filmie. Uwagę zwracał wątek zagrany przez aktora naturszczyka - Jana Himilsbacha, jako swoistego polskiego kloszarda. On niczego nie gra! On po prostu jest - pisał krytyk.

W dramatach "Życie raz jeszcze" oraz "Potem nastąpi cisza" Morgenstern podejmował tematykę zbrojnych i politycznych konfliktów końca wojny i pierwszych dni powojennych. Później stworzył miniserial "Kolumbowie", na podstawie powieści Romana Bratnego, kreśląc przejmujący portret tragicznego losu pokolenia wojennego. Motywy te kontynuował w serialu telewizyjnym "Polskie drogi" (1977).

Ma też Janusz Morgenstern ważny wkład w realizację, popularnego do dziś, serialu "Stawka większa niż życie", do którego nakręcił kilka odcinków: "Wiem, kim jesteś", "Ściśle tajne", "Żelazny krzyż", "Podwójny nelson", "Genialny plan pułkownika Kraffa", "W imieniu Rzeczypospolitej", "Bez instrukcji".
Janusz Morgenstern był osobą niezwykle pogodną. Lubił żarty. Wspominając okres studiów w łódzkiej Filmówce, porównywał słynne schody w szkole do foteli studentów w Oxfordzie. To jedyna różnica między tymi uczelniami. Tam i tu dyskusje miały ten sam zażarty, ale i otwarty charakter. Morgenstern na studiach reżyserskich czytał Gombrowicza, Schulza i Kafkę. A sypiał w sali sąsiadującej z salą projekcyjną i na okrągło oglądał dzieła klasyki kina, a także udostępniane studentom filmy, których w kinach wtedy obejrzeć nie było można. Takie to były czasy.

Kiedy pewnego razu Morgenstern szedł łódzką ulicą w towarzystwie dwóch koleżanek, owinięty żółtym szalikiem wokół szyi, komuś to się nie spodobało i student Morgenstern musiał się z tego mocno tłumaczyć przed władzami ZMP. Wierny członek partii Czesław Petelski jeszcze po latach nie mógł zapomnieć sianego przez Morgensterna na uczelni fermentu: "Janusz z niektórymi kolegami wyczyniali w ZMP myślowe harce" - wspominał. Po latach Morgenstern zrealizował dla telewizji świetny film pt. "Żółty szalik", z wielką rolą Janusza Gajosa.

Trzy miesiące temu sędziwego reżysera, gdy towarzyszył Andrzejowi Wajdzie na spotkaniu z publicznością podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, powitano owacją.

Wspomnij Bliskich - anonse rodzinne z wszystkich gazet z komentarzami czytelników

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki