Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pomorze: Koniec z nielegalnym handlem na ulicy

Ewelina Oleksy
Zgodnie z nowelizacją, do akcji w walce z handlarzami powrócą strażnicy miejscy, którzy teraz mandatów wystawiać im nie mogą
Zgodnie z nowelizacją, do akcji w walce z handlarzami powrócą strażnicy miejscy, którzy teraz mandatów wystawiać im nie mogą Archiwum
Koniec z samowolką handlarzy, którzy stragany z bielizną, zabawkami i bibelotami rozstawiają, gdzie im się żywnie podoba. W nocy ze środy na czwartek Sejm uchwalił nowelizację kodeksu wykroczeń. Przepis, który w życie wejść ma do końca tego roku, zakłada, że za handel w miejscu do tego niewyznaczonym na terenie należącym do gminy lub będącym w jej zarządzie grozi kara grzywny do 5 tys. zł.

Oprócz tego grozi "przepadkiem towaru"(nawet jeśli nie należy on do sprzedającego), ale o tym decydować będzie sąd. Gmina wyposażenie nielegalnych stoisk będzie mogła zatrzymywać.

Nowe prawo, mimo że jak podkreślają pomorscy samorządowcy jest receptą na nieuleczalną dotąd chorobę nielegalnego handlu, posłów podzieliło. Nowelizacja przeszła zaledwie trzema głosami - przeciwko były kluby PiS, SLD oraz PSL, których członkowie podnosili głosy, że przepisy będą wymierzone głównie w starsze osoby, które sprzedając kwiaty czy warzywa, dorabiają do emerytury.

Gdańsk: Nielegalny handel znika

- Posiedzenie, na którym się tym zajmowaliśmy, było bardzo gorące. Wszystkie kluby po kolei były przeciwko nam - mówi Paweł Orłowski, pomorski poseł PO i sprawozdawca projektu. To za jego sprawą propozycja nowelizacji wróciła pod obrady Sejmu, po tym jak w ubiegłym roku została krytycznie oceniona przez opozycję i trafiła do zamrażarki.

- Widziałem, co się działo w Gdańsku na ul. Długiej czy w Sopocie na ul. Bohaterów Monte Cassino. Problem zgłaszali mi też strażnicy miejscy np. z Kołobrzegu czy Warszawy. To był impuls do popchnięcia przepisu, który wcześniej gdzieś utknął - wskazuje Orłowski.

Zgodnie z nowelizacją, do akcji w walce z handlarzami powrócą strażnicy miejscy, którzy teraz mandatów wystawiać im nie mogą. Mogą tylko asystować przy kontrolach, którymi np. w Gdańsku zajmuje się specjalnie powołany do tego zespół urzędników. A ten z kolei, na podstawie rozporządzenia prezydenta ma prawo zabrać towar osobie sprzedającej go w niedozwolonym miejscu.

Gdańsk: Urzędnicy będą zabierać towar nielegalnie handlującym

Tylko podczas Jarmarku św. Dominika zdarzyły się trzy takie przejęcia. Ci, którzy zgłaszali się po odbiór, musieli zapłacić za przetrzymanie rzeczy w miejskim magazynie - 92 zł za pierwszy rozpoczęty tydzień. Efekt? Niewielu wracało zabierać pakunki, a problem wraz z nimi zostawał.

- Metoda, którą wprowadziliśmy, osłabiała zapędy handlarzy, ale była balansowaniem na granicy prawa - mówi Maciej Lisicki, wiceprezydent Gdańska. - Dlatego miałem ogromną nadzieję, że Sejm zdąży przyjąć nowelizację jeszcze w tej kadencji, bo zakończy ona temat nielegalnego handlu i w końcu da nam skuteczne narzędzia do walki z nim. Dotychczasowe prawo w tym zakresie było ułomne - podkreśla Lisicki.

W lipcu ubiegłego roku wiceprezydent osobiście chwycił za szlauch z wodą i pod pretekstem mycia chodników zmywał i handlarzy, ale i to nie poskutkowało.
- Chciałem w ten sposób zwrócić uwagę posłów na realny problem - tłumaczy Lisicki.

Sopot: Będzie skuteczniejsza walka z nielegalnym handlem?

Sopot też walczył po swojemu - na ulice centrum wysyłając więcej patroli strażników i częściej niż zwykle, by handlarzy przeganiały. Ale podobnie jak w przypadku Gdańska rezultat był marny. Teraz ma się to zmienić.

- Nowelizacja trafiła do Senatu, który ma ją przepracować na posiedzeniu w pierwszej połowie września. Jeśli będą poprawki senatorów, będziemy je przyjmować, jeśli nie, to pójdzie do podpisu prezydenta. Myślę, że przepis zacznie obowiązywać jeszcze pod koniec tego roku - informuje poseł Orłowski.

Anarchiści bronią dzikiego handlu w Gdańsku

- Przeciwnicy pomysłu grali na społecznej wrażliwości, że przepis na pewno jest wymierzony w babcie handlujące pietruszką, kwiatami czy grzybami. Tymczasem to wszystko jest tak skonstruowane, że ostrze wymierzone jest w osoby prowadzące w ten sposób stałą sprzedaż, a nie tak zwane babcie, bo to nie z nimi jest problem, i zagrożenia, że będą nękane, nie ma - tłumaczy Orłowski.

Poseł zaznacza, że to zadaniem gminy będzie określenie, gdzie i w jakich godzinach sprzedaż uliczną będzie można prowadzić, a gdzie nie.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki