Płonące szałerki, altanki, a nawet budynki mieszkalne to częsty obraz na ulicy Drzewiarza. Od początku roku straż pożarna wielokrotnie musiała interweniować w tego typu sytuacjach. Do tego dochodzą zgłoszenia o płonących trawach. Strażacy sugerują, że tak częste incydenty nie mogą być dziełem przypadku i we wznieceniu tych pożarów pomagały osoby trzecie.
Przeczytaj także: Były strażak ochotnik wśród ujętych podpalaczy
O tym, że za pożarami stoi piroman są przekonani sami mieszkańcy Gościcina.
- Pewnie robi to jakiś człowiek z zaburzeniami psychicznymi - mówi jedna z mieszkanek. - W pożarze straciłam domek na działce. Był wyłożony boazerią. Do tego spłonęły mi drzewa z gruszkami. Nie ma już sensu tego odbudowywać - dodaje rozgoryczona.
Do pożarów dochodzi zawsze w godzinach nocnych. Ostatni miał miejsce dwa tygodnie temu. Wtedy jednemu z mieszkańców spłonął szałerek. Inni mają zdecydowanie gorsze doświadczenia. Jedną z kobiet pożar zaskoczył podczas snu. - Obudził ją sąsiad. W płomieniach stanęła część budynku mieszkalnego - mówią zdenerwowani mieszkańcy ulicy Drzewiarza.
W podwejherowskiej miejscowości coraz więcej osób obawia się o swoje bezpieczeństwo. "To tylko kwestia czasu, jak ktoś zostanie poparzony lub się spali" - te opinie są coraz częstsze.
- Nie wiem, dlaczego ktoś podkłada u nas ogień. Może robi to na złość albo z zemsty?- zastanawia się jeden z mieszkańców i dla spokoju woli pozostać anonimowy.
Władze gminy postanowiły nie czekać bezczynnie na rozwój wypadków. Zorganizowały w miejscowej świetlicy profilaktyczne spotkanie.
- Odbyło się ono z udziałem przedstawicieli policji i straży pożarnej. Dotyczyło m.in. takich spraw, jak należy postąpić w chwili zagrożenia. Dodatkowo mieszkańcy otrzymali ulotki z wszelkimi pomocnymi informacjami - wyjaśnia Zbigniew Kowalewski, kierownik Referatu Zarządzania Kryzysowego w Urzędzie Gminy Wejherowo. - Celem spotkania było również uświadomienie mieszkańcom, żeby nie czekali tylko na reakcję policji, ale sami również wzięli sprawy w swoje ręce. Powinni zwracać uwagę na obce osoby, które pojawiają się, szczególnie w godzinach popołudniowych, na ich ulicy.
Zagrożoną dzielnicę ma patrolować także większa liczba policjantów. - Myśleliśmy o wynajęciu agencji ochrony. Nawet robiliśmy pewne kroki w tym kierunku, ale uznaliśmy, że policja ma większy zakres narzędzi. A poza tym mundur budzi większy respekt - dodaje Zbigniew Kowalewski.
Gmina chce, żeby częstsze patrole zaczęły funkcjonować najpóźniej z początkiem roku szkolnego. - Chcemy także, żeby obejmowały one cały rejon gminy, szczególnie takie newralgiczne miejsca, jak parki, przejścia dla pieszych i szkoły - zaznacza Kowalewski.
Przeczytaj także: Seria podpaleń w Borkowie
Policja ze swojej strony zapewnia, że patrole będą zauważalne. Funkcjonariusze mają szczególnie zwrócić uwagę na rejon, gdzie ludzie obawiają się podpaleń. - Obecnie funkcjonariusze próbują ustalić przyczyny tych pożarów - stwierdza asp. sztab. Wiesław Krause, p.o. rzecznik wejherowskiej policji.
Czy to odstraszy podpalacza lub podpalaczy? Kolejny pożar to tylko kwestia czasu - obawiają się mieszkańcy.
Plaga podpaleń w powiecie kartuskim pod lupą specgrupy
Od miesięcy z podpaleniami walczą strażacy i policjanci w powiecie kartuskim. W pierwszej połowie roku odnotowano tam już 39 pożarów, w przypadku których za wstępną przyczynę podano celowe zaprószenie ognia. Zimą i wiosną na terenie gminy Żukowo regularnie podpalano budynki gospodarcze.
Od czerwca w leżącym na terenie tej samej gminy Borkowie spłonęło sześć domków letniskowych, a w minionym tygodniu stodoła - wszystko to na terenie jednego gospodarstwa. Nie ma wątpliwości, że to nie dzieło przypadku. W czwartek natomiast najprawdopodobniej doszło do podłożenia ognia w pobliskim Dzierżążnie w gminie Kartuzy. Ogień strawił drewniany budynek gospodarczy.
Przeczytaj także: Bocian spowodował pożar, rolnik uratował zboże
Plagi nie przerwało zatrzymanie podejrzanych o podpalenia czterech młodych mieszkańców gminy Żukowo. Prokuratura postawiła im sześć zarzutów związanych z podkładaniem ognia. Wobec dwóch sąd zastosował tymczasowe aresztowanie, pozostali objęci zostali dozorem policji. Jednym z zatrzymanych okazał się były członek ochotniczej straży pożarnej. Do ujęcia jego i kompanów wydatnie przyczynili się współpracujący z policją strażacy z Żukowa.
Według nieoficjalnych informacji podejrzani przyznali się do części zarzutów, ale nie do serii podpaleń w Borkowie. Wersję tę zdaje się potwierdzać fakt, iż rzeczona stodoła spłonęła tam już po zatrzymaniu piromanów. Policja zapewnia, że w związku z serią pożarów prowadzi intensywne czynności. Dowodem tego jest powołanie specjalnej grupy operacyjnej. Wchodzący w jej skład funkcjonariusze mają zajmować się wyłącznie podpaleniami i jak najszybciej ustalić sprawców. (bc)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?