Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trójmiasto: Ozzy Osbourne zaśpiewał w Ergo Arenie! (ZDJĘCIA)

Marcin Mindykowski
Wtorkowy koncert Ozzy'ego Osbourne'a w trójmiejskiej Ergo Arenie należy rozpatrywać chyba bardziej w kategoriach wydarzenia - spotkania z żywą legendą - niż artystycznego przeżycia. Nie ma jednak wątpliwości, że na długo pozostanie on w pamięci polskich fanów.

Mimo że trójmiejski koncert był przedostatnim na trasie promującej najnowszy, wydany rok temu album pt. "Scream", najmłodszy zagrany tego wieczoru utwór pochodził z 1991 roku. W kwestii repertuaru Ozzy od lat bowiem nie eksperymentuje. Tym razem też postawił na swoje najbardziej znane utwory: te bardziej mroczne i stylowe z okresu współpracy z Black Sabbath ("Iron Man", "War Pigs", "Paranoid") i te z czasu solowej kariery - zarówno te porażające mocą, a zarazem wręcz obłędnie przebojowe ("Mr. Crowley", "Crazy Train"), jak i te, które swoją melodyjnością i wygładzonym brzmieniem balansują na granicy rockowo-metalowego kiczu ("Shot in the Dark", "Bark at the Moon").

Trójmiasto przygotowuje się na przyjazd Ozzy'ego Osbourne'a

Zaledwie półtoragodzinny koncert wiele mówi o dzisiejszej kondycji Księcia Ciemności. Werwy nie można było za to odmówić jego muzykom - prawdziwym metalowym "wymiataczom" (każdy z nich miał swoje pięć minut na solowe popisy podczas instrumentalnego bloku). Mimo że dołączyli do lidera niedawno, sprawnie odtworzyli klasyczny repertuar, gdzie trzeba - odpowiednio podkręcając dziś już trochę trącące myszką partie. Błysnął także, słusznie zestawiony przez Ozzy'ego ze swoimi wielkimi poprzednikami, nowy gitarzysta Gus G.

Pod koniec koncertu, słowami jednego ze swoich największych przebojów, Ozzy zadeklarował: "Nie chcę zmieniać świata/ Ale nie chcę też, żeby świat zmieniał mnie". Ta dewiza pasuje także - a może przede wszystkim - do jego obecności w show-biznesie.

Osbourne już w latach 80. często przyznawał, że heavy metal ugrzązł w schematach. Tyle że przez kolejne dekady wokalista zrobił niewiele, żeby go z tych kolein wyrwać. Jeśli już, to raczej jako patron cyklicznej imprezy Ozzfest (która wylansowała wiele gwiazd nu-metalu) niż artysta. Co najmniej od lat 90. Ozzy z premedytacją eksploatuje dobrze sprawdzoną formułę metalowego grania, nieco tylko unowocześniając brzmienie. Zdaje się mówić: "Jestem Ozzy i do końca życia będę grał jak Ozzy".

Ten swoiście pojęty konserwatyzm przejawia się też na poziomie oprawy koncertu - choć na szczęście nie w przywiązaniu do dawnych patentów (w latach 80. Ozzy wychodził na scenę w obwieszonym cekinami szlafroku, z odsłoniętym torsem, rzucał w publiczność surowymi kawałkami mięsa zwierząt, a nawet ceremonialnie wieszał karła). Ale kiedy w dobie zaawansowanej technologii koncertowej inni artyści sięgają po wymyślne scenografie, efekty audiowizualne i pirotechniczne, on wychodzi na prosto skonstruowaną scenę, na której poza nim i jego muzykami stoi tylko ściana wzmacniaczy. We wtorek zabrakło nawet - uznawanych już dziś za standard - telebimów.

Niezmienne pozostały też elementy scenicznego zachowania Osbourne'a. Co rusz komunikował publiczności, że jej, "kurka wodna", nie słyszy, i zachęcał fanów, aby zwariowali. Rytualnie polewał też ich i siebie szlauchem z pianą i kubłami z wodą. Zaserwował także gamę swoich stałych estradowych ruchów: to podskakiwał, to przygarbiony trzymał się kurczowo mikrofonu, to znów zachęcał fanów do klaskania, wykonując charakterystyczne "pajacyki". A kiedy próbował przemawiać, jak zawsze trudno było go zrozumieć. Gorsze momenty miał też zresztą podczas śpiewania.

Tyle że bez tego wszystkiego Książę Ciemności nie byłby sobą. A jak pokazała wypełniona po brzegi lokalnymi i przyjezdnymi fanami Ergo Arena, wciąż jest zapotrzebowanie na takich książąt.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

red./PAP:

Koncert wieloletniego lidera heavymetalowej grupy Black Sabbath jest częścią trasy koncertowej, w ramach której Osbourne promuje swoją najnowszą płytę pt. "Scream".

Trójmiejski koncert jest jedynym występem Osbourne w Polsce w ramach wspomnianej trasy. Po raz ostatni muzyk gościł w Polsce w 2002 roku.

John Michael "Ozzy" Osbourne urodził się 3 grudnia 1948 r. w Aston pod Birmingham w niezbyt zamożnej rodzinie. Wcześnie zaczął interesować się muzyką. Karierę rozpoczął w 1965 r. z zespołem The Music Machine - grupą grająca mieszankę flower-power i soulu.

Później przez jakiś czas występował z Geezerem Butlerem w formacji Rare Bread. Potem razem trafili do grupy Polka Tulk, która następnie przekształciła się w Earth, a potem w Black Sabbath. Osbourne był charyzmatycznym liderem tej słynnej metalowej formacji.

Trójmiasto przygotowuje się na przyjazd Ozzy'ego Osbourne'a

W wyniku nieporozumień i kłótni wśród członków zespołu po wydaniu albumu "Never Say Die" w 1979 roku, Osbourne odszedł z zespołu i rozpoczął solową karierę. Wydał kilkanaście albumów, po czym wrócił do odrodzonego w 1997 roku Black Sabbath, by nagrać koncertowo studyjny podwójny album "Reunion". Po zawieszeniu działalności grupy Ozzy powrócił do prac solowych.

W czerwcu ukazała się najnowsza płyta Ozzy’ego zatytułowana "Scream", zawierająca m.in. utwory "Life won’t wait" i "Let me hear you scream".

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki