Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lans, czyli życie na pokaz dla mas

Redakcja
Katarzyna Zielińska - znana z tego, że bywa
Katarzyna Zielińska - znana z tego, że bywa Jan Hubrich
Dobry lans jest jak trans. Jeśli już zaczniesz, nie przestaniesz. Lansuje się więc, kto może - celebrycki plankton i polityczne jastrzębie. Przyglądamy się sposobom, w jakie to robią

Każdy orze, jak może. Mamy lans ciążowy i ślubny, wakacyjny i rodzinny, na dzieci, wnuki, żony i narzeczone oraz na nowych chłopaków. Są "przypadkowe" randki w Paryżu i Wenecji pod czujnym okiem fotoreporterów lifestylowych pism oraz pikantne wyznania. Tylko nikt jakoś rozwodami nie chce się u nas lansować. Ale być może i na to przyjdzie czas.

Lans rzadko komu szkodzi, ale za to może pomóc. Politykowi ociepli wizerunek albo pozwoli na przykrycie czegoś niewygodnego. Drugi garnitur celebrytów wyciągnie z niebytu i da szansę na walkę o rolę w teledysku, reklamie czy nawet serialu.

Komu ślub, komu?

Przed paroma dniami w jednym z tabloidów można było przeczytać, że Zbigniew Ziobro, europoseł prawy i sprawiedliwy, został zatrzymany jakiś czas temu przez niemiecką policję, ponieważ jechał zbyt szybko. A samochód, którym się poruszał, wyposażony był w dwie różne tablice rejestracyjne.

Lębork: "Kuchenne rewolucje" Magdy Gessler z komornikiem w tle

Europoseł, podobno, miał się posłużyć paszportem dyplomatycznym i nie zapłacić mandatu. Zbigniew Ziobro, odpytywany na tę okoliczność, stwierdził, że to wszystko jest wyssane z palca, oczywiście niemieckiego. Dziwnym trafem, następnego dnia po tym tekście, w tym samym tabloidzie (i w innym również), pojawiają się zdjęcia ze ślubu cywilnego Zbigniewa Ziobry i Patrycji Koteckiej. Bynajmniej nie robione z ukrycia. Widzimy więc pana młodego, jak podpisuje akt ślubu, pannę młodą wyraźnie wzruszoną (tak przynajmniej można przeczytać w podpisie). Inne zdjęcie prezentuje młodych na skromnej (słowa europosła) ślubnej kolacji. Jest także fotografia ze świadkami tej ceremonii. Przypadek? Tylko dla tych, którzy wierzą w takie przypadki.

Ale europoseł ma silną konkurencję. Wrocławski senator Tomasz Misiak (jakiś czas temu pożegnał się z PO) też potrafi powalczyć o swoje... przynajmniej cieplejsze oblicze. Przed kilkoma dniami zaprezentował się w tabloidzie z nowo narodzonym synkiem na ręku. Tata Misiak pochwalił się szczegółami anatomicznymi dziecka - ile waży, ile mierzy i obiecał publicznie, że będzie poświęcać dziecku jak najwięcej czasu. Senator pewnie myśli o kolejnej kadencji. Łatwo nie będzie, ale cóż szkodzi się odrobinę polansować. A że przy pomocy niemowlaka?

Śpiewać każdy może

Grono lansiarzy w ostatnim czasie zasiliła też Anna Kalata, była minister pracy i polityki społecznej w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. Ona także nie pozwala nam o sobie zapomnieć. Wiele się zresztą nauczyła. W końcu miała za szefa mistrza lansu. Po kilkunastu miesiącach od momentu jej odejścia z polityki nagle pojawiła się w mediach odmieniona, odchudzona, z nowym blond image. Na tym nowym wizerunku była minister długo medialnie pływała. Opowiadała o dietach, pobycie w Indiach, medytacji i... takich tam. W tej grupie takich tam znajduje się opowieść o tym, jak zagrała w bollywodzkim filmie. Obejrzymy - uwierzymy.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Wreszcie te opowieści przyniosły efekt w postaci udziału w "Tańcu z gwiazdami". Co prawda jej występ złośliwie komentowano, że tańczyła tak, jak ministrowała (odpadła w czwartym odcinku), ale była działaczka Samoobrony nie straciła ducha. I zapału do kolejnego lansu. Ostatnio zaserwowała huczne publiczne imieniny w Domu Chłopa, na które przyszli m.in. mistrz olimpijski z Moskwy Władysław Kozakiewicz, aktor Emilian Kamiński, a także kilku działaczy PSL. Waldemara Pawlaka, podobnie jak Andrzeja Leppera, jednak nie było. Anna Kalata obdarzyła gości prezentem, czyli własnym talentem wokalnym, śpiewając w duecie z Paulą Marciniak - kandydatką na piosenkarkę. Potem przyznała, że też chce być kandydatką, ale na senatora. Kolorowe media miały swój żer, a ona światła fleszy i kamer.

Gdańsk: Celebrytom przeszkadza Festiwal Rzeźb z Piasku w Jelitkowie

Nieco skromniej prezentują się inni politycy, ale też nie marnują okazji. Wakacje to zawsze dobry czas, żeby się pokazać w otoczeniu rodziny, w pięknych okolicznościach przyrody. W tym roku takich sesji i fotek mniej, bo już tuż-tuż kampania wyborcza. I na urlop partia nie pozwala. Od czasu do czasu mignie jakiś europoseł, jak ostatnio Michał Kamiński (PJN). Ze zdjęć wyraźnie pozowanych i tekstu wynika, że polityk wypoczywa z rodziną w Turcji. Żona, dzieci, plaża, słońce. Co tu jeszcze ocieplać, jak już jest i tak ciepło?

Tabloidy w Polsce, czyli Rupert Murdoch nad Wisłą

Ci, którzy zostali na miejscu, przypadkiem wpadają w kadr fotoreporterów, kiedy np. biegają po mieście. Taka przygoda z fleszem przydarzyła się niedawno ministrowi Sławomirowi Nowakowi (PO) oraz Pawłowi Poncyljuszowi (PJN). Obaj prężyli muskuły podczas joggingu. Ten pierwszy został nawet przyrównany do Arnolda Schwarzeneggera z powodu swojej muskulatury. Na wyrost.
Politycy, jeśli tylko chcą ocieplić swój wizerunek, prezentują wnuki (nie uwolnił się od tego nawet premier Donald Tusk) czy wprowadzają dzieci na partyjne pikniki, jak ostatnio Beata Kempa (PiS).

Wybory 2011: Pomorscy celebryci - nasi przedstawiciele w polityce?

Z dawniejszych czasów można sobie przypomnieć prezentację gołego torsu Wojciecha Olejniczaka (SLD) i jego rozbrajający komentarz: taki jestem w oryginale, czy marsz ku sławie Julii Pitery w westernowym stroju i z wycelowanym w obiektyw aparatu pistoletem. Ale i tak nikt nie przebije sposobów lansowania się byłego premiera Kazimierza Marcinkiewicza. - Mów mi: mistrzu - mógłby swoim kolegom powtarzać, gdyby nie to, że w tym lansowaniu nie potrafił wyhamować. No i skończyło się polityczną kraksą.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Zrobić osła, zrobić małpę...

Zostawmy politykę. Zajrzyjmy do show-biznesu. Po przejrzeniu kolorowych pism obserwator mógłby wysnuć wniosek, że Agnieszka Orzechowska jest kimś ważnym, skoro wszędzie ją widać. I rzeczywiście ważna jest. Bo to polska... Angelina Jolie. Tak ją bulwarówki nazwały. Co z tego, że na swoim koncie nie ma ani jednej roli (poza bodajże udziałem w teledyskach)? I że całe podobieństwo sprowadza się do ust (też ma duże, jak hollywoodzka gwiazda, choć nie do końca ich objętość zawdzięcza naturze). Ważne jest tylko to, że Orzechowska umie coś podrzucić mediom o sobie od czasu do czasu. W programach o operacjach plastycznych opowiadała, jak jej zoperowano biust i nos. Zwierzała się tabloidowi, że w dzieciństwie była terroryzowana przez ojca alkoholika, który chciał ją zasztyletować. Mówiła, że walczy z demonami. W wersji łagodniejszej można ją obejrzeć na plaży, jak się bawi z własną małpką. Ot, taki swojski futrzak zamiast psa. I to wystarczy.
Dawni lanserzy, jak Michał Wiśniewski czy Doda, już lekko w tej materii przygaśli. Zniknęła też szczęśliwie Jolanta Rutowicz. Teraz rządzi polska Angelina Jolie.

Na rurę i na dom

Swój lans przed emisją programu "Mam talent" rozpoczął Robert Kozyra - nowy juror. Ten były szef Radia ZET zastąpił Kubę Wojewódzkiego. Na razie program jest w fazie eliminacji. Ale wokół Kozyry już w mediach szum. Bo kto jak kto, ale on potrafi. Przed kilkoma laty brylował na salonach jako narzeczony Edyty Górniak. Potem był krwawym jurorem festiwalu piosenki w Sopocie. Teraz sprzedaje swój złożony image człowieka o ostrym języku, ale miękkim sercu, i jak trzeba, to do zdjęcia nawet się na rurze do tańca zakręci.

Jak nie rura, to dom. Niektóre celebrytki pokazują nam, jak mieszkają, zapraszając fotoreporterów kolorowych pism. Wiemy, jak wyglądają ich sypialnie, łazienki i kuchnie, jak duże są salony. Drzwi przed naszą ciekawością otworzyły m.in. Grażyna Wolszczak i Monika Richardson. Grażyna Wolszczak zresztą dobrze wie, co robić, żeby nie dać o sobie zapomnieć. Wie, że własna reklama jest dźwignią sukcesu. Jak inni celebryci zrozumiała, że jest sens w bywaniu. Należy do sporej grupy bywalców, którzy uświetniają otwarcie butiku, restauracji, bywają na promocjach kosmetyków, alkoholi, salonów z markowymi butami, biżuterią, torbami, na pokazach mody itd. Zawsze jakieś fotki celebrytek potem są publikowane. I tak to się kręci. Do grona bywalczyń zaliczyć też można m.in. Małgorzatę Kożuchowską, Katarzynę Zielińską, Agnieszkę Popielewicz, Annę Dereszowską, Aleksandrę Kwaśniewską, Katarzynę Cichopek i... lista mogłaby być jeszcze długa.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

To spróbujmy inaczej. Lans na wieczór panieński? A dlaczego nie. Prezenterki Polsatu Agnieszka Popielewicz i Paulina Sykut znalazły dobry sposób na własną promocję - jedna z gazet zafundowała im wieczór panieński nad basenem. Potem z tego było foto story. Obie się świetnie bawiły. Ale pewnie nie byłoby tego wieczoru i takiej promocji, gdyby prezenterki wcześniej nie obwieszczały (także na festiwalu TOPtrendy, na którym prowadziły jeden z koncertów), że wkrótce wychodzą za mąż. Każda oczywiście za innego mężczyznę. Jedna z nich nawet informowała, gdzie będzie wesele, ilu gości zaprosiła i jakie będzie menu. Jak widać, można i tak.

Jak oni się kochają

Portret rodzinny we wnętrzu to kolejny sposób. Z powodzeniem uprawia go np. Katarzyna Skrzynecka, i to z każdym kolejnym partnerem w jej życiu. Teraz wiemy już niemal wszystko o Marcinie Łopuckim, jej obecnym mężu, wicemistrzu świata w fitnessie sportowym. Mój mąż na medal - chwali się Skrzynecka, a w prasie aż się skrzy od ich wspólnych zdjęć na spacerze, na plaży, z kolegami męża. Powód zainteresowania jest jeszcze jeden - Skrzynecka jest w ciąży.

Również Natasza Urbańska i Janusz Józefowicz jako para znajdują się pod obstrzałem mediów. Nie bez ich wyraźnego udziału. Mówią o sobie, o swojej roli w kolejnym "Tańcu z gwiazdami" i o wielkiej miłości. Ten rodzinny lans trwa już zresztą od paru lat. Nigdy osobno, zawsze razem. W mediach też. Edyta Herbuś należy nie tylko do tych celebrytek, które często bywają. Ona nie lubi bywać sama. Przed dwoma laty kolorowe gazety rozpisywały się o jej przyjaźnią z Marią Wiktorią Wałęsą, a teraz o jej związku z Mariuszem Trelińskim. Treliński, do niedawna głównie artysta, przyjął ostatnio z ochotą rolę celebryty. Tańcząca aktorka wisi mu zazwyczaj na ramieniu wszędzie tam, gdzie są flesze. Na ostatnim gdyńskim festiwalu filmowym niektórzy fotoreporterzy złościli się, że nie mogą zrobić zdjęć samemu Trelińskiemu, który był jurorem, ponieważ Edyta Herbuś była obok niego niemal bez przerwy. To było jak półtora jurora - potem żartowano.

Lepiej źle niż wcale, czyli kto i po co potrzebuje tabloidów
Dorota Gawryluk, dziennikarka Polsatu, przeciera szlak z chrzcinami. W bulwarowej prasie ukazały się zdjęcia z chrztu jej dziecka. Ceremonia, wydawałoby się, prywatna, a jednak...

I wreszcie lans na gwiazdę. Nie własną, a cudzą. Stosuje go ostatnio skutecznie niejaki Błażej Szychowski. Kolejna postać znana z tego, że jest znana i fotografowana. Choreograf, wcześniej nikomu nieznany, zaczął funkcjonować w kolorowym świecie, kiedy się pojawił w gorącym teledysku Edyty Górniak, a potem przechadzał się z samą Dodą po ulicy. To wystarczyło, żeby zanęcić media i zaistnieć.

Kto następny i czym nas zaskoczy? Na odpowiedź nie trzeba będzie pewnie długo czekać.

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki