Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Humory w Gdyni dopisują

Janusz Woźniak
Bramkarz Norbert Witkowski był pewnym punktem drużyny
Bramkarz Norbert Witkowski był pewnym punktem drużyny Tomasz Bołt
Trudno się nie cieszyć, kiedy wygrywa się derbowy mecz z Lechią. Trudno się nie martwić, kiedy już w sobotę - w ligowym meczu - trzeba grać z Legią w Warszawie, a zespół ze stolicy zadyszkę z początku sezonu ma już wyraźnie za sobą.

Pewnie dlatego trener żółto-niebieskich Czesław Michniewicz stara się studzić nastroje przed najbliższym ligowym spotkaniem.

- Radość po zwycięstwie nad lokalnym rywalem 2:0 powinna się skończyć dzień po tym meczu. Nie zapominajmy, że nie zagraliśmy rewelacyjnie, a w kolejnych derbach, które odbędą się w lidze 4 października, czekać nas będzie trudniejsze zadanie, a nie muszę nikogo przekonywać, że sukces w lidze będzie miał większe znaczenie. Zresztą generalnie nie ma co się specjalnie napinać na mecze z Lechią, Wisłą czy Legią, bo to mało profesjonalne podejście do futbolu. Pozostałe spotkania są równie ważne i zwycięstwa w nich wyceniane także na trzy punkty. My z chęcią wygrywania, ambicją i determinacją w dążeniu do celu musimy podchodzić do każdego meczu i taką postawę chcę zaszczepić każdemu piłkarzowi Arki - przekonuje trener Michniewicz.

Ostoja gdyńskiej defensywy Dariusz Żuraw po derbowym meczu powiedział:
- W piłce liczy się końcowy efekt, a to my wygraliśmy ten mecz, chociaż przynajmniej momentami wydawało mi się, że zawodnicy Lechii jakby lepiej poruszali się na boisku. Derbowa atmosfera w Trójmieście jest gorąca i ta wygrana na pewno bardzo ucieszyła naszych kibiców, a przecież dla nich gramy - ocenił poniedziałkowy mecz Żuraw.

Dobrego humoru nie krył też strzelec drugiego gola dla Arki Marcin Wachowicz.
- Mogę być w każdym meczu niewidoczny przez 89 minut, abym w tej ostatniej minucie zawsze zdobywał bramkę. A swoją drogą - to gra w meczu z Lechią zarówno nam, jak i rywalom sprawiała naprawdę dużo kłopotu, bo stojąca na murawie woda nie sprzyjała przeprowadzaniu płynnych akcji i swobodnej wymianie podań - wyjaśnił Wachowicz.
Mecze Pucharu Ekstraklasy dla trenerów mają być, takie jest przynajmniej założenie, poligonem do sprawdzania dublerów. W derbach Arka - Lechia grały jednak zbyt duże emocje, aby pozwolić sobie na kadrowe eksperymenty. Z podstawowych zawodników Arki zabrakło tylko mającego lekki uraz Zbigniewa Zakrzewskiego, odpoczywającego Tomasza Sokołowskiego i ewentualnie Marcina Pietronia, który nie pojawił się na boisku z tego samego powodu co Zakrzewski.

Dzięki temu jednak po raz pierwszy w Gdyni mógł się pokazać brazylijski obrońca Anderson Santos Silva i... widać było, że ma jeszcze zaległości treningowe i na debiut w ekstraklasie musi poczekać. Z dobrej strony pokazał się za to, grający drugą połowę meczu, bramkarz Tomislav Basić. Norbert Witkowski ma solidnego zmiennika, którego bez strachu można wystawić do gry o ligowe punkty.

Swój talent potwierdził także 46-minutowym występem junior jeszcze Marcin Budziński, którego zresztą w "Polsce Dzienniku Bałtyckim" wybraliśmy juniorem sezonu 2007/2008.
Derby dostarczyły emocji na boisku, a na szczęście - nie doprowadziły do żadnych dodatkowych negatywnych zdarzeń na stadionie i wokół niego. Kibice obu drużyn zajęli się kibicowaniem i oby w kolejnych derbowych spotkaniach w tym roku było podobnie.

- Myślę, że organizacyjnie wszystko było w porządku. Oba kluby włożyły sporo pracy, aby derbowy mecz nie dostarczył negatywnych emocji. To dobry sygnał na przyszłość - powiedział wczoraj dyrektor Arki Robert Potargowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki