Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdańsk: Palą papierosy tuż pod oknami mieszkańców

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
Archiwum DB
Lokatorzy budynków, w których mieszczą się lokale gastronomiczne, skarżą się, że ich goście palą papierosy na zewnątrz, a dym przedostaje się do mieszkań

Targ Rybny, tuż przy gdańskiej Motławie. Na parterze budynku 10 A kiedyś był sklep, teraz jest klub bilardowy. Nad klubem są mieszkania.

- Sklep zamykał się o 18 czy 19, nie zakłócał codziennego życia naszej kamienicy - opowiada prosząca o anonimowość lokatorka. Potem przerobiono go na klub, ale bez wentylacji, klimatyzacji, wyciszenia. Do pierwszego dzierżawcy nie mieli zastrzeżeń, od jakiegoś czasu jednak ich życie stało się jednym wielkim koszmarem.

- I nie chodzi tylko o hałas, trudny do wytrzymania stuk bilardowych kul, trzaskanie metalowymi drzwiami czy picie piwa, które jest moczopędne - tłumaczą członkowie mieszkaniowej wspólnoty. - Czy o to, że imprezy kończą się o godzinie 2 nad ranem.
Zaczęli się bowiem obawiać o swoje zdrowie.

- W klubie nie ma wydzielonego pomieszczenia dla palaczy, obowiązuje w nim zakaz palenia - tłumaczą mieszkańcy.

Goście wychodzą więc przed klub i palą na schodach. Z reguły pali razem 30-40 osób. Kłęby papierosowego dymu walą prosto w okna mieszkań. Nawet, gdy są zamknięte, dym wciska się szparami i dostaje do środka. Chcąc nie chcąc, mieszkańcy stają się biernymi palaczami. Wdychają dym całymi nocami i coraz bardziej boją się, że zachorują na raka płuca czy inny nowotwór złośliwy, który powstaje pod wpływem palenia.

- Taka groźba jest bardzo realna - przyznaje dr Michał Brzeziński z Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, członek zarządu Polskiego Towarzystwa Programów Zdrowotnych. Jego zdaniem, bierne palenie jest nawet gorsze od czynnego, w którym filtr papierosa pochłania część toksycznych i kancerogennych związków.

- Prawda jest jednak taka, że powołując się na znowelizowaną ustawę o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu, niewiele da się w tej sprawie zrobić - rozkłada ręce dr Brzeziński. Jej pomysłodawcy chcieli ograniczenia palenia nie tylko do lokalu gastronomicznego, ale i terenu wokół niego w odległości 10 m od wejścia. Ten pomysł jednak nie przeszedł. Posłowie go wykreślili.
- Skutek jest taki, że wychodząc w przestrzeń publiczną, nie możemy zakazać palenia. Chyba że teren, na którym gromadzą się palacze, jest własnością wspólnoty czy np. spółdzielni mieszkaniowej. One mogą wprowadzić taki zakaz.

- Lokal przy Targu Rybnym 10 A należy do miasta - potwierdza Magdalena Kuczyńska z biura prasowego Urzędu Miejskiego w Gdańsku. - Sprawę uciążliwości tego lokalu dla mieszkańców znamy. Zajmujemy się nią od jakiegoś czasu. W kwietniu tego roku po skargach, które do nas dotarły, poprosiliśmy, by kontrolę w tym miejscu przeprowadziły policja i Straż Miejska. Z ustaleń obu służb wyraźnie wynika, że w lokalu sprzedaje się alkohol. Policja ustaliła dodatkowo, że alkohol dostarcza zewnętrzna firma cateringowa. Wkrótce odbędzie się tam kolejna kontrola. Wiele wskazuje na to, że miasto rozwiąże w najemcą klubu umowę.

W kwestii palenia urzędnicy mają jednak związane ręce.
- Nie ma ustawy ani przepisów zakazujących palenia na świeżym powietrzu w Gdańsku za wyjątkiem plaż, przystanków autobusowych oraz placów zabaw - zauważa Kuczyńska.
Mimo licznych telefonów i e-maili nie udało się nam skontaktować z najemcą klubu na Targu Rybnym. Wygląda jednak na to, że nie łamie on prawa - przynajmniej w kwestii palenia przez jego gości papierosów pod progami dzierżawionego od miasta lokalu. Gdańscy strażnicy miejscy przyznają, że identyczne skargi składają lokatorzy innych budynków, w których funkcjonują kawiarnie, kluby czy bary - ze Śródmieścia, z Wrzeszcza czy Starej Oliwy.

- W ustawie nie ma zapisu o zakazie palenia pod oknami mieszkań - twierdzi Tomasz Siekowicz z biura prasowego Straży Miejskiej w Gdańsku. - Za palenie wewnątrz lokalu, poza wydzielonym miejscem, grożą właścicielowi kary, jeżeli jednak goście wyjdą z papierosem na świeże powietrze, to już tylko i wyłącznie ich sprawa.

W ostatni poniedziałek wspólnota mieszkańców budynku przy Targu Rybnym 10 A wystosowała kolejny list do prezydenta Pawła Adamowicza. Skarżą się w nim, że "mimo licznych rozmów z dzierżawcą o konieczności wypracowania zdrowych zasad koegzystencji pozwalających im pracować i żyć normalnie - nie uzyskali żadnych rezultatów". I dodają: "fakt, że mieszkamy na Głównym Mieście, nie zwalnia dzierżawców lokali od prowadzenia interesów w sposób niekolidujący z normami życia społecznego, a ich klientów od kultury bycia. Gdy klienci o tym zapominają, to obowiązkiem właściciela jest dbać o ład w lokalu i wokół niego".

Czytaj także:
Wchodzi w życie ustawa antynikotynowa
Kawę w pomorskich klubach, pubach, restauracjach wypijesz, ale już nie zapalisz
Przywykli do palenia przed lokalem
Zakaz palenia papierosów (wideo) - co na to restauratorzy i straż miejska?

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki