Dyrekcja "Studenckiego" tłumaczy - to konsekwencja tego, że Pomorski NFZ nie dał na nie kontraktu. Lekarze i pacjenci mówią o skandalu. Dla nich to dowód, że nikt nie koordynuje pracy szpitali w Trójmieście. Wicemarszałek Hanna Zych-Cisoń odpowiada krótko - jeśli tylko fundusz przyzna nam jakiekolwiek pieniądze, oba oddziały w "Studenckim" natychmiast zostaną otwarte.
Dzień w dzień rodziny pacjentów są świadkami scen jak z horroru w oddziale ratunkowym Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Wczoraj, w całym, liczącym ponad 1100 łóżek UCK nie udało się znaleźć wolnego miejsca dla dwojga pacjentów. Jedną z nich udało się w końcu umieścić w Szpitalu Studenckim, drugą w Instytucie Medycyny Tropikalnej.
- Zamiast wykonywać swoje obowiązki lekarz "wisi" na telefonie i błaga , by ktoś zechciał przyjąć chorego - oburza się prof. Andrzej Basiński, szef Kliniki Medycyny Ratunkowej w UCK. - Kliniki mają często swoich, zapisanych od dawna, tzw. elektywnych pacjentów, tymczasem dla tzw. ostrych UCK potrzebuje dziennie 12 łóżek internistycznych. - O takiej rotacji nie ma co marzyć, nasi pacjenci to ludzie starsi, często bardzo schorowani- rozkłada ręce profesor.
Zwykle już rano szpitale meldują, że na internie nie mają wolnych miejsc. Koordynatorzy z centrum zarządzania wojewody nie są już tego w stanie słuchać. Lekarze SOR rejestrują więc tę wiadomość w elektronicznym systemie Infomed. Gdyby jednak karetki pogotowia stosowały się do tego, co tam zapisane , nie miałyby dokąd zawieźć chorego.
- Dłużej niż dobę na SOR choremu trudno wytrzymać, nie dostaje tam posiłków, nie ma odpowiednich warunków - tłumaczy dr Grzegorz Kurowski, ordynator szpitalnego oddziału ratunkowego w Pomorskim Centrum Traumatologii. I nic w tym dziwnego - SOR jest od ratowania życia, stabilizacji stanu chorego i rozpoznania choroby, od leczenia są oddziały interny. Tymczasem najbliższe wolne łóżka są zwykle w szpitalu w... Kartuzach. - To kompletny paraliż - denerwuje się doktor Kurowski. I dodaje - Trójmiasto pilnie potrzebuje jeszcze jednego dużego szpitala. - A na razie trzeba zebrać mądre głowy i wrócić choć do częściowej rejonizacji. Łatwiej byłoby wówczas skoordynować pracę szpitali.
Jarosław Litwin, dyrektor "Studenckiego" nie ukrywa - to, że musiał wyłączyć ponad 50 łóżek na dwóch oddziałach to prawdziwa klęska. Nie da się jednak utrzymać ich bez kontraktów z NFZ. Dlatego z początkiem lipca wysłał do wojewody pismo z prośbą o ich formalne wyłączenie. Czeka na odpowiedź.
Mariusz Szymański, rzecznik prasowy Pomorskiego NFZ wyjaśnia - To , że w jednym szpitalu jest tłok, a drugi stoi pusty - to nie nasza wina, a problem organizacyjny. Podobnego zdania jest prof. Andrzej Basiński - To dowód fatalnego zarządzania systemem zdrowia na Pomorzu.
Czytaj także: Gdańsk: Szpital na Zaspie jest już gotowy do procesu z NFZ
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?