Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trójmiasto: Pacjenci okupują oddziały ratunkowe. Szpital Studencki stoi pusty

Jolanta Gromadzka-Anzelewicz
P. Świderski
Dwie, a nawet trzy doby czekać muszą pacjenci SOR-ów, czyli szpitalnych oddziałów ratunkowych, zanim uda się dla nich znaleźć wolne miejsce na oddziale chorób wewnętrznych. Lekarze alarmują - tak źle jeszcze nie było. We wszystkich szpitalach dramatycznie brakuje łóżek internistycznych. Ich zdaniem - Trójmiasto pilnie potrzebuje jeszcze jednej tego typu placówki. Tymczasem w gdańskim Szpitalu Studenckim dwa z trzech, w pełni wyposażonych oddziałów, stoją puste.

Dyrekcja "Studenckiego" tłumaczy - to konsekwencja tego, że Pomorski NFZ nie dał na nie kontraktu. Lekarze i pacjenci mówią o skandalu. Dla nich to dowód, że nikt nie koordynuje pracy szpitali w Trójmieście. Wicemarszałek Hanna Zych-Cisoń odpowiada krótko - jeśli tylko fundusz przyzna nam jakiekolwiek pieniądze, oba oddziały w "Studenckim" natychmiast zostaną otwarte.
Dzień w dzień rodziny pacjentów są świadkami scen jak z horroru w oddziale ratunkowym Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Wczoraj, w całym, liczącym ponad 1100 łóżek UCK nie udało się znaleźć wolnego miejsca dla dwojga pacjentów. Jedną z nich udało się w końcu umieścić w Szpitalu Studenckim, drugą w Instytucie Medycyny Tropikalnej.

- Zamiast wykonywać swoje obowiązki lekarz "wisi" na telefonie i błaga , by ktoś zechciał przyjąć chorego - oburza się prof. Andrzej Basiński, szef Kliniki Medycyny Ratunkowej w UCK. - Kliniki mają często swoich, zapisanych od dawna, tzw. elektywnych pacjentów, tymczasem dla tzw. ostrych UCK potrzebuje dziennie 12 łóżek internistycznych. - O takiej rotacji nie ma co marzyć, nasi pacjenci to ludzie starsi, często bardzo schorowani- rozkłada ręce profesor.

Zwykle już rano szpitale meldują, że na internie nie mają wolnych miejsc. Koordynatorzy z centrum zarządzania wojewody nie są już tego w stanie słuchać. Lekarze SOR rejestrują więc tę wiadomość w elektronicznym systemie Infomed. Gdyby jednak karetki pogotowia stosowały się do tego, co tam zapisane , nie miałyby dokąd zawieźć chorego.

- Dłużej niż dobę na SOR choremu trudno wytrzymać, nie dostaje tam posiłków, nie ma odpowiednich warunków - tłumaczy dr Grzegorz Kurowski, ordynator szpitalnego oddziału ratunkowego w Pomorskim Centrum Traumatologii. I nic w tym dziwnego - SOR jest od ratowania życia, stabilizacji stanu chorego i rozpoznania choroby, od leczenia są oddziały interny. Tymczasem najbliższe wolne łóżka są zwykle w szpitalu w... Kartuzach. - To kompletny paraliż - denerwuje się doktor Kurowski. I dodaje - Trójmiasto pilnie potrzebuje jeszcze jednego dużego szpitala. - A na razie trzeba zebrać mądre głowy i wrócić choć do częściowej rejonizacji. Łatwiej byłoby wówczas skoordynować pracę szpitali.

Jarosław Litwin, dyrektor "Studenckiego" nie ukrywa - to, że musiał wyłączyć ponad 50 łóżek na dwóch oddziałach to prawdziwa klęska. Nie da się jednak utrzymać ich bez kontraktów z NFZ. Dlatego z początkiem lipca wysłał do wojewody pismo z prośbą o ich formalne wyłączenie. Czeka na odpowiedź.

Mariusz Szymański, rzecznik prasowy Pomorskiego NFZ wyjaśnia - To , że w jednym szpitalu jest tłok, a drugi stoi pusty - to nie nasza wina, a problem organizacyjny. Podobnego zdania jest prof. Andrzej Basiński - To dowód fatalnego zarządzania systemem zdrowia na Pomorzu.

Czytaj także: Gdańsk: Szpital na Zaspie jest już gotowy do procesu z NFZ

Codziennie rano najważniejsze informacje z "Dziennika Bałtyckiego" prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki