Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ratują życie ,,na czarno"

Mateusz Węsierski
Społeczny Komitet Obrony Szpitala oczom nie wierzył, widząc dokument potwierdzający nielegalność SOR-u
Społeczny Komitet Obrony Szpitala oczom nie wierzył, widząc dokument potwierdzający nielegalność SOR-u Mateusz Węsierski
Funkcjonuje tu jedyny na Pomorzu, a pewnie i w Polsce, nielegalny Szpitalny Oddział Ratunkowy. Nielegalny, bo otworzony 1 grudnia 2005 roku obiekt wciąż nie ma pozwolenia na użytkowanie. Sprawa ujrzała światło dzienne przy okazji planów zamknięcia oddziału.

Początkowo mówiono, że SOR-owi brakuje po prostu 5 metrów kwadratowych powierzchni, kadry i sprzętu, więc nie spełnia ministerialnych norm i musi przestać istnieć, bo nie będzie finansowania z NFZ. Teraz wiadomo, że sprawa jest o wiele bardziej poważna. Oddział działa bez pozwolenia od sanepidu, ale dziwnym trafem przez trzy lata otrzymywał pieniądze z Narodowego Funduszu Zdrowia.

- Sprawa nie jest nowa, bo próbujemy dogadać się z sanepidem od trzech lat. Jak na razie nie udało się, ale mam nadzieję, że dostaniemy chociaż częściowe pozwolenie na użytkowanie - nie ukrywa nadziei Czesław Żurawicki, naczelnik Wydziału Zdrowia Starostwa Powiatowego w Bytowie.
"Rychło w czas" - chciałoby się powiedzieć, bo władze i mieszkańcy Miastka nie dowierzają, że w ogóle mogło dojść do tak absurdalnej sytuacji. Zgodnie z tym, co mówi naczelnik, SOR już w momencie planowania w 2002 roku był nielegalny. Projektant nie dopatrzył się, że budynek jest o kilka metrów kwadratowych za mały.

Ówczesna dyrekcja SP ZOZ Miastko [Szpital Powiatu Bytowskiego w obecnej formie powstał dopiero 1 lipca 2004 roku - dop. red.] też nie zauważyła, że budynek nie spełnia norm. Ponadto wszystkie instytucje przyklepały projekt, a rzeczoznawca z uprawnieniami sanepidu zatwierdził możliwość użytkowania. Budowa ruszyła. - To była wina tego rzeczoznawcy. Teraz nawet nie pamiętam, jak się nazywał. On podpisał, że obiekt spełnia normy, więc nikt nie miał wątpliwości, że można budować. Aż do pierwszej kontroli powiatowego sanepidu kilka lat temu - mówi Żurawicki.

Przez trzy lata powiat dyskutował z sanepidem, bo uważano, że jak już coś zbudowano, to należy to dopuścić do użytkowania, a SOR i tak działał. Po ostatniej kontroli sanepid po raz kolejny stwierdził, że oddział nie może działać nielegalnie, ale dopiero teraz sprawa trafiła do wiadomości opinii publicznej w kontekście planów całkowitego zamknięcia.

- W tej sytuacji chyba jedynym sensownym wyjściem będzie złożenie doniesienia w prokuraturze, bo wtedy może w końcu ktoś ukróciłby bałagan, który zapanował w szpitalu za rządów starostwa - krytykuje radny miejski Jan Ponulak z Miastka.
Nie wiadomo też, co zrobi NFZ, gdy się dowie, że finansuje nie do końca legalny oddział. Brak kontraktu zabiłby ratownictwo medyczne w Miastku.

Litera prawa

Szpitalny Oddział Ratunkowy musi działać w budynku, któremu stawia się wiele wymagań.
Szczegółowe wytyczne są zapisane w ustawach i ministerialnych rozporządzeniach, ale najważniejszy jest projekt i otrzymanie pozwolenia na budowę. Gdy już wiadomo, że wymagania są spełnione, można wbić pierwszą łopatę.

Później gotową budowę odbiera m.in. Państwowa Inspekcja Pracy, Straż Pożarna, a także Państwowy Powiatowy Inspektorat Sanitarny, który wydaje pozwolenie na użytkowanie. Budynek jest sprawdzany nie tylko pod kątem wymiarów, ale i bezpieczeństwa oraz zachowania zasad BHP. Gdy coś nie gra, to nie powinien funkcjonować do czasu usunięcia nieprawidłowości. Jest jeszcze wyjście w postaci uzyskania czasowego pozwolenia na użytkowanie części obiektu, która spełnia wymagania.

Zawirowania w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym

Nieprawidłowości w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym mają być jego gwoździem do trumny.
Starostwo uważa, że ma za dużo długów, by porywać się na modernizowanie, więc pojawił się pomysł przekształcenia go w mniej wymagającą izbę przyjęć.

- Nie stać nas na spełnienie wytycznych sanepidu, bo powiększenie oddziału o te kilka metrów to koszt 3 milionów złotych - martwi się Czesław Żurawicki, naczelnik Wydziału Zdrowia Starostwa Powiatowego w Bytowie.

Ludzie się zbulwersowali i zaczęli sądzić, że to podstęp, bo zeszłej zimy starostwo chciało likwidować w Miastku oddział chirurgiczny. Nie udało się, bo chirurgia jest niezbędna SOR-owi, a ten z kolei jest strategiczny w skali Pomorza, więc służby wojewody do tej pory nie chciały pozwolić na jego likwidację. Z kolei społeczeństwo protestowało, a teraz ludzie znowu chcą wyjść na ulicę. - Trzeba złożyć doniesienie w prokuraturze. Przecież musi się znaleźć winny tego zaniedbania, a następnie zamiast likwidować, powinni dobudować brakujące metry - uważa Danuta Szymańska ze Społecznego Komitetu Obrony Szpitala.

Przedstawiciele starostwa są w kropce i na pewno nie podejmą decyzji o likwidacji SOR-u. Zapowiadają, że ostatni głos będzie należał do władz szpitala po przekształceniu go w spółkę prawa handlowego z udziałem samorządów po 1 stycznia 2009 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki