Zarzutów personelowi na razie nie postawiono. - To odrębny wątek. Postępowanie jest w fazie początkowej - zaznacza Marzanna Majstrowicz, szefowa Prokuratury Rejonowej Gdańsk Wrzeszcz.
Natomiast w najbliższych dniach zarzut uszkodzenia ciała na terenie szpitala ma usłyszeć pacjent, który zmasakrował twarz 84-latka. Grozi za to do pięciu lat pozbawienia wolności.
- Wobec tej osoby wszczęliśmy postępowanie z artykułu 157 KK. Przesłuchaliśmy pielęgniarki, które w dniu zdarzenia miały dyżur, oraz osobę pokrzywdzoną, zabezpieczyliśmy dokumentację - informuje Majstrowicz. - Mamy wstępną opinię odnośnie obrażeń ciała pokrzywdzonego. Osoba podejrzewana znajduje się pod opieką szpitala psychiatrycznego i z naszych ustaleń wynika, że obecnie jest leczona i spokojna - dodaje prokurator.
Lekarz brutalnie pobity przed własnym domem
Do dramatu na oddziale gdańskiego szpitala psychiatrycznego doszło w ubiegłym tygodniu. 84-letni pan Czesław leżał tam od miesiąca ze względu na postępującą demencję starczą.
- Myślałam, że oddaję go lekarzom i pielęgniarkom, którym można ufać - mówi Joanna Stroiwas, córka pobitego. Jej zdaniem, zachowanie pracowników szpitala było skandaliczne. - Nie było z nami żadnej dyskusji o tym, co się stało, ani słów przeprosin. To skandal, by w szpitalu nie zapewniono pacjentowi opieki - denerwuje się kobieta.
Do pracowników szpitala żal ma też o to, że udzielili jej błędnej informacji. - Gdy tata został pobity, powiedziano nam, że jest przewieziony w ciężkim stanie do Akademii Medycznej. Tam go jednak nie było, jeździłam po szpitalach całą noc, aż w końcu znalazłam tatę w Szpitalu Wojewódzkim - żali się.
Odwołano dyrektora szpitala psychiatrycznego w Starogardzie
Leszek Trojanowski, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku, przyznaje, że ataki agresji wśród pacjentów placówki to niemal codzienność. Jak szpital sobie z tym radzi?
- Powołałem grupę interwencyjną złożoną z sanitariuszy. Gdy coś się dzieje na oddziale, pielęgniarka szybko ich informuje, przychodzą i zabezpieczają pacjentów - mówi Trojanowski. - Nie mogę jednak zabezpieczać pacjentów profilaktycznie, na przykład za pomocą pasów. Musi dojść do jakiegoś incydentu, żeby to można było zastosować - dodaje.
Z dyrektorem szpitala na Srebrzysku Leszkiem Trojanowskim rozmawia E. Oleksy
Czy personel zareagował na to, co się stało?
Oczywiście, gdyby nie zareagował, to pacjent byłby strasznie ciężko pobity i skończyłoby się źle, a tak się nie stało.
Ale dobrze też nie jest.
No nie, ale jak jeden pacjent zaczyna bić drugiego, to zanim zdążymy zareagować, mija czas. To jest nie do uniknięcia. Tym bardziej że zachowanie osoby, która pobiła tego starszego chorego, nie wskazywało na to, że w jakikolwiek sposób może zagrażać innym.
Czy agresywny pacjent został objęty szczególnym nadzorem?
Zgłosiliśmy sprawę do prokuratury, prowadzone jest postępowanie. Od opinii biegłych będzie zależało, jak to się zakończy. Jeśli uznają, że pacjent jest zagrożeniem, to najprawdopodobniej będzie przeniesiony do innego szpitala.
Takie ataki zdarzają się w szpitalu często?
Tak drastyczne jak ten zdarzają się rzadko, ale lżejsze bardzo często, prawie na co dzień, i to nie tylko wobec pacjentów, ale i w stosunku do personelu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?