Do tragedii doszło 14 września 2005 roku w klubie przy ul. Cieszyńskiego na sopockim Brodwinie. Grzegorz Krupiński ps. "Kodi" przyszedł tam przed południem ze znajomym. Obaj poćwiczyli, a potem poszli się odświeżyć do łazienki. W tym czasie na siłownię dotarł Dominik Cz. Wymienił kilka zdań z kierownikiem siłowni Tadeuszem F.
Kiedy ten oddalił się, żeby poinstruować jednego z klientów, przyszły zabójca został sam w sąsiedztwie baru. Niedługo potem pojawili się Krupiński i jego znajomy. Kiedy "Kodi" zauważył Dominika Cz., podobno wycedził do niego: "Trzeba ciebie naprostować". Doszło do kłótni, a potem szarpaniny. Zabójca twierdzi, że "Kodi" kilkanaście razy uderzył go z pięści w twarz.
W krytycznym momencie Dominik Cz. wyjął z kabury nóż, który zawsze przy sobie nosił, pchnął Krupińskiego w brzuch i uciekł. Lekarz pogotowia ratunkowego nie był w stanie mu pomóc. "Kodi" zmarł w drodze do szpitala. Zabójca przez kilka dni ukrywał się w lesie, potem włóczył po kraju. W końcu dotarł do Częstochowy, zadzwonił do brata, z którym zgłosił się do prokuratury.
Dlaczego Cz. zabił? Właściciel siłowni opowiedział prokuratorowi o pewnym incydencie, do którego miało dojść rok wcześniej. Krupiński stał wtedy "na bramce" w sopockim klubie Mandarynka. Któregoś dnia przyszedł tam Dominik Cz. z kolegami. Doszło do kłótni, która skończyła się bójką. Podobno "Kodi" nieźle wtedy oberwał. Feralnego dnia, spotkawszy go przypadkiem postanowił "naprostować". Dominik Cz. słabo znał "Kodiego", widywali się sporadycznie od kilku lat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?