Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tczewscy stoczniowcy o pensje muszą powalczyć sami

Anna Szałkowska
Z. Brucki
Państwowa Inspekcja Pracy zakończyła kilkumiesięczną kontrolę, której celem miało być ustalenie m.in., kto jest faktycznym pracodawcą tczewskich stoczniowców. Pokłosiem tej kontroli jest wniosek o ukaranie Stoczni Tczew SA w likwidacji, który został skierowany do Sądu Rejonowego w Chojnicach.

- Za pracodawcę zgodnie z przepisami uznano likwidatora tej spółki - tłumaczy Mieczysław Szczepański, państwowy inspektor pracy w Gdańsku. - Do takich wniosków nasz inspektor doszedł po analizie dokumentów. Wcześniej trafił do Stoczni Tczew sp. z o.o. syndyka masy upadłościowej, ale dokumenty wskazują, że pracodawcą jest pierwsza firma.

Problemy stoczniowców zaczęły się, kiedy pod koniec lipca ubiegłego roku została podpisana umowa przedwstępna między Stocznią Tczew sp. z o.o. syndykiem masy upadłościowej a utworzoną przez Zremb Chojnice Stocznią Tczew SA.

Ta ostatnia zobowiązała się wykupić stocznię i zatrudnić jej pracowników. Ostateczna umo-wa miała być podpisana w kwie-tniu 2011 r., ale do tego, jak wiemy, nie doszło. Stocznia Tczew SA początkowo przejęła nawet obowiązki pracodawcy stoczniowców, na jesieni się jednak wycofała, składając... "Oświadczenie o uchyleniu się od skutków oświadczenia woli złożonego pod wpływem błędu wywołanego podstępnie". O czym mówi dokument o tak skomplikowanej nazwie? Mówiąc wprost, jedna strona umo-wy zarzuca drugiej złą wolę i na tej podstawie się z niej wycofuje. Jak tłumaczyli przedstawiciele spółki, Stocznia Tczew SA wypłaciła wynagrodzenia pracownikom za ten okres, gdy użytkowała majątek i dysponowała załogą. Po tym uznała, że umowa już jej nie obowiązuje, a sytuacja wróciła do stanu sprzed umowy, gdy pracodawcą stoczniowców był syndyk masy upadłościowej. Ten jednak z tą wersją się nie zgadza. Wnioski Państwowej Inspekcji Pracy również są inne. O tym, kto ma rację, ostatecznie zadecyduje sąd.

Równoległe do tej sprawy sądowej będą się toczyć inne, w których stoczniowcy sami powalczą o swoje zaległe wynagrodzenie. Dlaczego dopiero teraz, kiedy pozwy zostały złożone już w lutym? Ponieważ zostały złożone do wydziału pracy sądu w Starogardzie Gd., a ten został z końcem marca zlikwidowany, więc pozwy trafiły do Malborka.

- Rozprawy odbędą się w pierwszej połowie czerwca - informuje Wojciech Moro-zowski, prezes Sądu Rejonowego w Malborku. - Faktycznie doszło do poślizgu w terminie z uwagi na przeniesienie akt, teraz jednak rozprawy powinny odbyć się już szybciej. Wszystkie są podobne, więc już po pierwszej reszta będzie się odbywać z tego samego klucza.

Sądy pracują, ale stoczniowcy nadal nie mają swoich pieniędzy. Część z nich, zameldowana lub przebywająca w Tczewie, korzysta z pomocy miasta. Co istotne, nie otrzymują oni zapomogi, tylko... pożyczkę. Teoretycznie bowiem nadal są zatrudnieni, więc pomoc tczewskiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej może być właśnie taka.

- Pomagamy 16 rodzinom - tłumaczy Julita Jakubowska, dyrektor MOPS w Tczewie. - Ich sytuacja w wielu przypadkach jest tragiczna. Jestem pełna podziwu, bo to bardzo dobrzy pracownicy, z długim stażem pracy, często 30-letnim, którzy starają się jak najlepiej przetrwać tragiczną dla nich sytuację. Częstokroć ciężar utrzymania rodziny biorą na siebie ich współmałżonkowie. A pamiętajmy, że tylko część się do nas zgłosiła, inni starają radzić sobie sami. Najtrudniej jest samotnym, którzy nie mają wsparcia rodziny. Z naszej strony na pewno będziemy kontynuować pomoc, jeśli wciąż będzie taka potrzeba. Kiedy zakończą się już sprawy w sądzie, będziemy analizować, jak potraktować pożyczki. Czy rozłożyć zaległości na raty, czy częściowo umorzyć. Na pewno ustalenia będą takie, aby osoby te mogły je udźwignąć finansowo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki