Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk: Lekarz brutalnie pobity pod własnym domem

Kinga Trubicka-Czapka
Archiwum DB
Zastępca ordynatora ginekologii słupskiego szpitala trafił ubiegłej nocy na oddział intensywnej opieki medycznej. 40-letni lekarz został brutalnie pobity pod własnym domem. Jego stan jest ciężki.

- Przed północą dyżurny przyjął zgłoszenie o pobiciu na ulicy Szczecińskiej - mówi Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji. - Na miejscu funkcjonariusze znaleźli przy samochodzie mężczyznę, natychmiast został przewieziony do szpitala.

Ginekolog wcześniej parkował samochód. Prawdopodobnie został zaatakowany w chwili gdy wysiadał z auta. Pomimo wytężonej pracy techników kryminalistycznych oraz użyciu psa tropiącego sprawca w dalszym ciągu pozostaje nieznany.

- Mężczyznę zaatakowano najprawdopodobniej jakimś przedmiotem - wyjaśnia Czerwiński. - Po obrażeniach można stwierdzić, że uderzenia nie zostały zadane gołą ręką.
Ordynator OIOM-u potwierdza, że stan jego kolegi jest ciężki. - Szczegółowych informacji udzielam tylko rodzinie - dodaje Waldemar Sasiuk.

Ja się nieoficjalnie dowiedzieliśmy w brutalnym napadzie mężczyzna doznał urazu mózgowo-czaszkowego i po przewiezieniu do szpitala przeszedł operację neurochirurgiczną. Policja ustala motywy działania sprawcy, któremu za ten czyn grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Nie udziela jednak informacji, czy mógł to być ewentualny napad na tle rabunkowym. Brutalnego zajścia nie chce w żaden sposób komentować ordynator oddziału ginekologii Adam Ciemiński.

- W takich sytuacjach motywy działania mogą być różne - mówi Jacek Korycki, rzecznik słupskiej prokuratury. - Sprawą możemy się zająć w momencie dostarczenia materiału zebranego przez policję.
Choć w tej sytuacji motywy działania sprawcy nie są znane to nie pierwszy przypadek pobicia lekarza ginekologa w Słupsku. W 1999 roku Mariusz F. po siedmiu godzinach oczekiwania na akt zgonu synka zaczął w ataku szału wybił szyby w szpitalu, zniszczył meble w gabinecie pani ordynator. i na koniec poturbował lekarkę, przewracając na nią ławę.

Lekarze od kilku lat alarmują, że ich praca - w sytuacji braku dostępu do niektórych świadczeń - staje się coraz bardziej niebezpieczna.

Dr Jarosław Sroka, obecnie szef OIOM w Pomorskim Centrum Traumatologii, a wcześniej szpitalnego oddziału ratunkowego. - Wiele razy personel SOR był atakowany przez pacjentów lub ich bliskich - mówi. - Inwektywy są na porządku dziennym, zdarzają się też rękoczyny. Osobiście musiałem wzywać policję, by zajęła się pewnym niebezpiecznym panem, mężem pacjentki. Potem zresztą to ja zostałem oskarżony przez niego w prokuraturze.

Samorządy lekarskie oficjalnie wystąpiły o przyznanie lekarzom statusu urzędników państwowych. Niestety, nie przyniosło to żadnych efektów.

(współ. Dorota Abramowicz)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki