Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maciej Grubski: "Prokuratura gra moimi błędami" [ROZMOWA]

rozm. Marcin Darda
Krzysztof Szymczak
Z Maciejem Grubskim (drugie miejsce w plebiscycie), łódzkim senatorem Platformy Obywatelskiej, rozmawia Marcin Darda

Znudziło się Panu w Senacie? Dlaczego chce Pan tym razem kandydować do Sejmu?
Możliwości działania w Senacie są dużo bardziej ograniczone niż w Sejmie. Dziś, po dwóch kadencjach w Senacie, wyczerpałem swoje możliwości rozwoju, jedyna szansa na krok do przodu to wybór do Sejmu. Jestem jeszcze młody, mam 47 lat i chcę iść do przodu.

Może przewodniczącej Ewie Kopacz nie chodziło o młodość, tylko świeżość? Bo co z tego, że Pan się za młodego uważa, skoro dwie kadencje jest Senatorem i może wyborcom już się opatrzył.
Jeśli tak, to są parlamentarzyści, którzy na tej zasadzie powinni się jeszcze bardziej znudzić. Jeżeli świeży nie jest kandydat 47-letni, posiadający doświadczenie, to czego my oczekujemy? 20-latków bez doświadczenia, którzy pierwsze dwa lata będą się uczyć zasad postępowania i procedur parlamentarnych? Chyba nie o to chodzi.

Właśnie z przecieków z PO wynika, że pojawiają się młodzi kandydaci, jak Paweł Bliźniuk czy Bartosz Domaszewicz, i to na wysokich miejscach, a nie mają doświadczenia parlamentarnego. Natomiast Pana nazwiska w tych przeciekach nie ma.
Ale osoby, o których pan mówi, mają już około trzydziestki. Poza tym doświadczenie już mają choćby w samorządzie miasta, nie byliby zatem kandydatami jałowymi, bez doświadczenia w polityce. Mówiłem o takich, którzy mogą się pojawić np. na listach Pawła Kukiza, który myśli, że najlepszym kandydatem będzie młody, bez żadnego doświadczenia. I to jest gruby błąd.

Ale nie odpowiedział Pan na moje pytanie. Pańskie nazwisko nie pojawia się w żadnych przeciekach. Zaproponowano Panu start do Senatu czy jeszcze nie?
Nikomu niczego jeszcze nie zaproponowano. Przecieki dotyczą tylko dyskusji wewnętrznych, a fakt jest taki, że na dziś są tylko nieformalne rozmowy, a nie ma żadnych decyzji personalnych, szczególnie w kwestii konkretnych miejsc na listach.

A uważa Pan, że start w wyborach to dobry pomysł, skoro Centralne Biuro Antykorupcyjne doniosło na Pana do prokuratury, która prowadzi śledztwo m.in. w sprawie pańskich oświadczeń majątkowych?
Moje oświadczenia majątkowe mają kilka błędów. Błędów, które popełniłem przepisując z dokumentów na dokument, z roku na rok przepisując określone dane. W mojej ocenie, coś takiego w ogóle nie powinno się znaleźć w prokuraturze, a jak się już znalazło, to powinno zostać umorzone jako działanie nieświadome, bo tak właśnie było. Dla mnie nie ma to znaczenia, nie wiem, dlaczego prokuratura na zwykłej pomyłce prowadzi jakieś rozgrywki. Nie rozumiem tego, bo sprawa jest od kilku miesięcy w prokuraturze, a mnie nawet nie wezwano na przesłuchanie. Dla mnie ta sprawa nie istnieje.

CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Ale od czasu do czasu w Platformie wypominają Panu, że sprowadził Pan do partii Krzysztofa Kwiatkowskiego, co zaowocowało silnym konfliktem z Cezarym Grabarczykiem. Nie ma Pan intuicji do politycznych przyjaźni?
Na pewnym etapie Krzysztof Kwiatkowski był osobą, która napędzała Platformę Obywatelską. Potem moje drogi z nim się rozeszły, a dziś oceny są już inne. Zresztą w polityce trudno mówić o przyjaźni, choć mogę powiedzieć, że osobą, z którą politycznie się przyjaźnię, która od 21 lat mnie nie zawiodła, jest Witek Skrzydlewski.

Pan tak mówi, jakby się Panu ten start należał. A co Pan dla Łodzi zrobił?
Ocena parlamentarzysty za-wsze jest trudna, bo trzeba ją podzielić na rzeczy zewnętrzne i mniej medialne, bieżące. W tej pierwszej kwestii były to choćby działania na rzecz obrony muzeum lotnictwa i promocji sportu. Ale moje biuro bez przerwy podejmowało interwencje na rzecz łodzian, którzy bezpośrednio zwracali się o pomoc. Ja tę formułę rozszerzyłem, bo nie podejmowałem interwencji tylko w jednostkowej sprawie, zamykając ją po załatwieniu, ale próbowałem załatwić cały problem. Były sprawy, które trwały po cztery lata, a dzięki zaangażowaniu mojego biura ludzie w sądach powygrywali sprawy z urzędem.

Z Urzędem Miasta, którego prezydentem jest Pana szefowa w PO?
Nie ma znaczenia, czy prezydentem jest Hanna Zdanowska, bo aparat urzędniczy często zachowuje się wbrew prezydentowi. Jeżeli obywatel ma rację, to zawsze trzeba stać po jego stronie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki