Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Egzekucja w lesie pod Essex. Była zbrodnia, musi być kara

Dorota Abramowicz
Rafał Czapczyk został zamordowany 10 lat temu. Do tej pory śledczym brytyjskim nie udało się rozwikłać tajemnicy tej zbrodni. Teraz, po latach, stara się to zrobić polska prokuratura.
Rafał Czapczyk został zamordowany 10 lat temu. Do tej pory śledczym brytyjskim nie udało się rozwikłać tajemnicy tej zbrodni. Teraz, po latach, stara się to zrobić polska prokuratura. archiwum prywatne
Przed 10 laty w lesie pod Essex zamordowano Rafała Czapczyka. Anglicy się poddali, polscy śledczy nie składają broni. Teraz od ludzkiej pamięci zależy, czy dojdzie do przełomu w sprawie.

Izabela i Krzysztof, rodzice Rafała piszą list: "Dnia 16 lipca 2015r mija 10 lat od tragicznej śmierci naszego najdroższego syna Rafała Czapczyka. Miał tylko 29 lat. Mógł żyć i dalej być dla nas źródłem radości i szczęścia.Wyjechał z Polski z nadzieją na nowe, ciekawe życie ale ręka bezwzględnego mordercy zniweczyła te plany a nam zabrała najdroższą osobę pozostawiając nie do zniesienia ból, rozpacz i ciągle wracające pytanie: dlaczego? "

Rafał - ciemnowłosy, krótko ostrzyżony, wyraziste brwi uważne spojrzenie ciemnych oczu. Mieszkał w Sopocie. W styczniu 2005 roku postanowił wyjechać do pracy w Wielkiej Brytanii. Pływał jako motorzysta na statkach obcych bander, powiedział rodzinie, że Londyn to dobre miejsce, by szukać bezpośrednio kontaktu z obcymi armatorami.

Pół roku później nadal żył w Londynie. Pracował na budowie, próbował znaleźć dojście do dobrej agencji zatrudniającej marynarzy.
Codziennie dzwonił do matki, Izabeli Szoll - Czapczyk. Opowiadał o londyńskim życiu, pytał o zdrowie, co dzieje się z najbliższymi. Ostatni raz zadzwonił w piątek, 15 lipca, trzy godziny przed śmiercią na parkingu w Epping Forrest, lesie na obrzeżach Essex. - Powiedział, że jedzie na dyskotekę - mówi matka.
Potem dowiedziała się, że kilkaset metrów od parkingu mieści się dyskoteka.

To wyglądało jak egzekucja. Strzały i pisk opon ruszającego samochodu usłyszeli ornitolodzy, obserwujący ptaki w lesie pod Essex. Na parkingu znaleźli mężczyznę z raną głowy. Pogotowie, policja. Przy rannym nie znaleziono dokumentów i pieniędzy. NN mężczyzna zmarł następnego dnia rano w szpitalu. Nie odzyskał świadomości.

Kamień w wodę

- Czekałam, jak każdego dnia, na telefon Rafała - wspomina pani Izabela. - Kiedy nie zadzwonił w sobotę, poczułam niepokój. Kiedy nie zadzwonił w niedzielę - strach.

Poszła na policję, zgłosiła zaginiecie syna. Skontaktowała się z Itaką - Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych. Przez następne dwa miesiące nadzieja przeplatała się z rozpaczą. Każdy telefon stawiał na nogi. Obawa o syna nie pozwalała na sen.
Poszukiwania początkowo nie dawały rezultatów.

Na Wyspach mieszkało wówczas ok. 300 tysięcy Polaków, a Rafał mógł przecież opuścić Wielką Brytanię.Zresztą zaginięcia rodaków za granicą nie były i nadal nie są rzadkością.
Ocenia się, że co czwarte z ponad 20 tys. zgłoszeń o zaginięciach przyjmowanych przez polska policję, dotyczy rodaka przebywającego poza granicami kraju. Przy czym okazuje się, że znaczna większość emigrantów z premedytacją zrywa kontakty z rodziną w Polsce.

Rodzina Rafała nie wierzyła jednak w świadomą ucieczkę młodego mężczyzny. Czuli, że coś złego musiało się stać.
Najgorsze potwierdził policjant, który zawiadomił 9 września matkę, że to prawdopodobnie Rafał zmarł w londyńskim szpitalu. - Musiałam dokonać identyfikacji ze zdjęcia - mówi pani Izabela.

Śledztwo bez gwarancji

Brytyjczycy początkowo obiecują, że śledztwo szybko zakończy się sukcesem. Śledczy z Essex - zapewniają - to jednak z najlepszych ekip w kraju. Izabela i Krzysztof Czapczykowie jadą do Wielkiej Brytanii, oglądają miejsce zabójstwa i akta. Te ostatnie - z daleka. Proszą o pomoc prawna polski konsulat, ale słyszą, że powinni wynająć angielskiego prawnika. Nie stać ich.
W maju 2006 r. wydaje się, że sprawiedliwości stanie się zadość. Śledczy zatrzymują pięciu Polaków. Mężczyźni posługują się fałszywymi paszportami, telefony kilku z nich logowały się w pobliżu miejsca zbrodni, niektórzy mają związek ze zorganizowaną przestępczością.

Zatrzymanych stać na drogiego adwokata - wychodzą z aresztu po 72 godzinach. Zatrzymani ponownie w czerwcu 2007 r., wychodzą za kaucją.
"Najlepsza ekipa" poddaje się. Rodzice Rafała otrzymują list, że wprawdzie śledczy mają "prawie pewność", że to polscy przestępcy zabili ich syna, jednak materiał dowodowy pozwala tylko na proces poszlakowy, bez gwarancji skazania winnych.
W domyśle - rodzina powinna pogodzić się z tym, że zabójcy Rafała nie zostaną ukarani. Dziś co najmniej dwóch z zatrzymanych wówczas Polaków jest poszukiwanych międzynarodowymi listami gończymi, wystawionymi przez kilka europejskich państw.

Otwarta rana

Z listu rodziców Rafała: "Pomimo upływu lat ból nie jest mniejszy, a rany nie zabliźnią się tak długo, dopóki Jego mordercy nie staną przed obliczem sprawiedliwości".

- Mając świadomość, że śledztwo w Anglii zostało "uśpione" podjęliśmy starania aby przenieść je do Polski - mówi Izabela Szoll - Czapczyk. - Nasz pełnomocnik - Janusz Kaczmarek - wykorzystując mało znany przepis, pozwalający prokuraturze prowadzić postępowanie w sprawie obywatela polskiego, którego dobra zostały naruszone poza granicami kraju, podjął starania o wszczęcie śledztwa prokuratorskiego w Polsce. Sprawa trafiła na początku 2011 r. najpierw do Prokuratury Rejonowej w Sopocie, a następnie do Prokuratury Okręgowej w Gdańsk Po półrocznych negocjacjach strona brytyjska wreszcie przekazała w dniu 16 sierpnia 2011r. dwa pełne segregatory materiałów ze śledztwa, w ramach realizacji wniosku o pomocy prawnej. Po przeanalizowaniu akt śledztwa Prokuratura umorzyła postępowanie w dniu 25 lipca 2012r. z powodu niewykrycia sprawcy. Czynności jednak prowadzone były nadal. Przesłuchano dodatkowych świadków, wśród których znaleźli się również podejrzani. Jednakże ich zeznania nie wniosły nic nowego do sprawy.

Szansa

Prokurator Paweł Pik, który od czterech lat zajmuje się zabójstwem Rafała podkreśla, że choć polska prokuratura dopiero po latach otrzymał akta, to nasze ustalenia są dalej idące, niż wyniki Anglików.
- Jeśli strona brytyjska wyrazi zgodę, a wszystko zależy od dobrej woli, zamierzamy przeprowadzić ponowną analizę dowodów znalezionych na miejscu przestępstwa - twierdzi prokurator Pik. - Ponadto akta sprawy są przekazane do dyspozycji Wydziału Wywiadu Kryminalnego KWP w Gdańsku, którego analitycy jeszcze raz zbadają je pod kątem nowych ustaleń.

Do dziś jednoznacznie nie wiadomo, dlaczego Rafał zginął. Może naraził się czymś bandytom. A może - jak podejrzewa matka - przypadkiem był świadkiem gangsterskich porachunków, być może innego zabójstwa i dlatego został zlikwidowany? Dlatego tak ważna jest pamięć tych, którzy w pierwszej połowie 2005 r. zetknęli się w Anglii z Rafałem Czapczykiem. Ich, na pozór nieistotne, spostrzeżenia, mogą dopomóc w przełomie w śledztwie. - Proszę o bezpośredni kontakt z nami, dzwoniąc na centralę prokuratury 58 32 12 040 - mówi prok. Paweł Pik.

Z listu rodziców: "Prosimy- pomóżcie nam odtworzyć ostatnie miesiące Jego życia. Może dzięki Wam będziemy bliżej Niego a ręka sprawiedliwości dosięgnie wreszcie tych, którzy próbowali "zabawić się" w Pana Boga, a stali zwykłymi, tchórzliwymi bandziorami."
[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki