Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Autosalon. Popołudniowa przejażdżka latem roku 1925 [ZDJĘCIA]

Marek Ponikowski
26 lipca 1925 roku, las w okolicach Brus. Nie spodziewałem się, że uda mi się dowiedzieć czegokolwiek o widocznych na zdjęciu osobach
26 lipca 1925 roku, las w okolicach Brus. Nie spodziewałem się, że uda mi się dowiedzieć czegokolwiek o widocznych na zdjęciu osobach Z archiwum rodzinnego Henryki Kledzikowej
Maksymilian Wenda miał sklep, a przed sklepem stację benzynową. Lokalną sensacją był obsługujący pompę Murzyn. Skąd się wziął w Brusach? - nikt już dziś nie wie

W "Rejsach" z 27 marca zamieściłem w "Autosalonie" kilka interesujących i zarazem zagadkowych fotografii samochodowych związanych z Pomorzem. Było wśród nich zdjęcie z Brus z roku 1925, które dostałem od pani Henryki Kledzikowej, córki Alfonsa Flisykowskiego, dowódcy obrony Poczty Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku. Pani Henryka nic nie wiedziała o widocznych na nim osobach. Miała trzy lata, gdy jej ojciec został rozstrzelany wraz z innymi pocztowcami na gdańskiej Zaspie. Fotografia urzekła mnie swoim klimatem, ale - szczerze mówiąc - nie spodziewałem się, że uda mi się przeniknąć do dawno minionego świata utrwalonego na kliszy. A już z pewnością nie przyszło mi do głowy, że poznam z imienia i nazwiska niemal wszystkie osoby, które w pewien lipcowy dzień przed dziewięćdziesięcioma laty wsiadły do czarnego Benza 39/100 HP model 1912. I że dowiem się sporo o ich losach wpisanych w burzliwy i dramatyczny wiek XX. Zawdzięczam to państwu Ewie i Markowi Frydrychowskim ze Starogardu, którzy na fotografii będącej w posiadaniu nieznanej im wcześniej kuzynki rozpoznali krewnych pani Ewy i cierpliwie wprowadzali mnie w genealogiczne i biograficzne konteksty.

***
Opowieść należy rozpocząć od damy w czarnym kapeluszu siedzącej z tyłu auta. To mieszkanka Kościerzyny Joanna Wędlikowska z domu Bieszk, wdowa po Klemensie Wędlikowskim, synu właściciela majątku Miłobądz pod Tczewem. Klemens zmarł w roku 1893 w następstwie obrażeń, jakich doznał dwadzieścia lat wcześniej. To wtedy miłobądzki stajenny, chcąc obrabować dwór, zamordował dziedziczkę i jej dzieci. Ciała wrzucił do stawu. Przeżył tylko nieobecny ojciec oraz Klemens, najmłodszy, który odniósł ciężkie rany, ale nie utonął, zaplątany w szuwary. Po śmierci męża Joanna Wędlikowska samotnie wychowywała czwórkę dzieci. Zajmowała się też dobroczynnością w stowarzyszeniu Świętego Wincentego a Paulo. Zorganizowała m.in. kuchnię wydającą posiłki najuboższym mieszkańcom miasta. Mieściła się przy kościele Świętej Trójcy w centrum miasta. W roku 1919 Joanna Wędlikowska była współzałożycielką kościerskiego oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża, który m.in. prowadził "gospodę żołnierską" na dworcu kolejowym. Za zasługi dla miasta została w roku 1930 wyróżniona honorowym obywatelstwem Kościerzyny. Jej syn, prawdopodobny autor zdjęcia, noszący po ojcu imię Klemens, dorobił się restauracji i sklepu delikatesowego w rynku, pod numerem 11. W roku 1930 Rada Miasta Kościerzyny wybrała go na swego przewodniczącego. Po wybuchu wojny został uwięziony przez Niemców. Zginął w obozie Dachau.

***
Za kierownicą Benza siedzi młodszy brat Klemensa Franciszek Wędlikowski, także należący do kościerskiej elity, właściciel domu towarowego w centrum miasta. Sprzedawano tam, jak można odczytać z szyldu na jednym ze zdjęć z rodzinnego albumu, "materiały łokciowe, konfekcję, trykotaże i towary krótkie". Na innym zdjęciu widać za ladą kilku starannie ubranych subiektów, na jeszcze innym - wystawę sklepową z wytwornymi strojami i reklamą obuwia marki Słoń. Sklep splajtował w latach wielkiego kryzysu, bo Franciszek miał miękkie serce i wiele sprzedawał na kredyt. Potem, aż po lata powojenne prowadził sklepik w Rumi, szczęśliwie za mały, by go upaństwowiono.
Obok Joanny Wędlikowskiej siedzi jej córka Helena. Mąż Heleny Maksymilian Wenda był właścicielem sklepu drogeryjnego w Brusach przy ulicy 2 Lutego, która w 1939 roku przez kilka miesięcy nosiła imię Romana Dmowskiego, a w III Rzeczypospolitej wróciła do nazwy upamiętniającej datę wkroczenia do miasteczka wojsk polskich w roku 1920. Maksymilian Wenda miał też las, w którym wykonano rodzinne zdjęcie, oraz pierwszy w Brusach samochód - kto wie, czy nie Benza ze zdjęcia pani Kledzikowej? - a przed sklepem stację benzynową. Była to po prostu blaszana kolumna z ręczną pompą i szklanym cylindrem na szczycie. Lokalną sensacją był obsługujący pompę Murzyn. Skąd się wziął w Brusach? - nikt już dziś nie wie.

***
Dziewczynka siedząca na tzw. strapontenie, czyli składanym foteliku, przed Heleną Wendą to jej córka, dwunastoletnia wówczas Lidia. W przyszłości poślubi Romana Przewoskiego, młodego człowieka z wielce zasłużonej dla Brus rodziny. Jeden z Przewoskich dyrektorował tamtejszemu Bankowi Ludowemu, a spowinowaceni z nimi Wróblewscy zbudowali w miasteczku młyny, piekarnię, mleczarnię i tartak; dziś by pewnie wyliczano, ile stworzyli nowych miejsc pracy… Lidia Przewoska to mama pani Ewy Frydrychowskiej ze Starogardu.
Obok Franciszka Wędlikowskiego siedzi Klemens Wenda, młodszy o rok brat Lidii. W przyszłości zostanie ojcem pani Marii Platy, której zawdzięczam zdjęcie stacji benzynowej w Brusach. Klemens przejmie po ojcu rodzinny biznes. Dziewczynka w harcerskiej czapce za Lidią i kilkuletni chłopczyk w kaszkiecie na głowie to prawdopodobnie dzieci Klemensa Wędlikowskiego, restauratora z Kościerzyny. Ich siostra siedzi na stopniu samochodu obok tylnego koła. Chłopiec w szkolnej czapce udający, że kręci korbą rozruchową, to Ireneusz Herdach, syn nieobecnej na zdjęciu Marii Herdachowej i zarazem wnuk Joanny Wędlikowskiej. Trzy nastolatki w białych beretach są jego siostrami. Od pani Ewy Frydrychowskiej dowiaduję się, że rodzina Herdachów wyprowadziła się z Pomorza do Wielkopolski. Mąż Marii, Alfons Herdach, miał tam sklep bławatny.
Najstarsza z Herdachówien trzyma na kolanach małego pieska. - To Bobuś mojej babci - wyjaśnia mi pani Ewa. - Takie imię nosiły wszystkie kolejne psy Wendów. Jeden z jego następców źle skończył w 1939 roku, gdy Niemcy zarekwirowali dom babci na siedzibę sztabu jakiegoś oddziału Wehrmachtu. Szczekał przeraźliwie na oficerów. W końcu jeden z nich zastrzelił psiaka w ogrodzie za domem

***
Od państwa Frydrychowskich dostaję jeszcze jedno arcyciekawe zdjęcie z motywem motoryzacyjnym. Data: Zielone Świątki roku 1925. Samochód to znany z poprzedniej fotografii Benz 39/100 HP, a w grupie osób asystujących wymianie dętki, nazywanej wówczas kiszką, jest Joanna Wędlikowska (druga z prawej), jej syn Klemens (czwarty z prawej), żona Klemensa Helena (druga z lewej) oraz Maria Hardachowa - z dętką w rękach. Automobilizm w tamtych czasach nie był lekki, łatwy i przyjemny, ale sprzyjał życiu rodzinnemu i towarzyskiemu.

[email protected]

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki