Gmina Koczała. Zarządca drogi nie widzi wysokiego problemu

Mieszkańcy Starej Brdy Pilskiej, niewielkiej miejscowości w gminie Koczała, mają już dość. Od dwóch lat nie mogą się doprosić, żeby zarządca drogi powiatowej, przebiegającej przez ich miejscowość, zlikwidował wysokie pobocza, które się przy niej utworzyły. Pobocza mają wysokość 30-40 centymetrów. Ich usunięcie przy użyciu ciągnika to maksymalnie godzina pracy.

Drogowcy jednak twierdzą, że im skarpy nie przeszkadzają, i nie chcą zepchnąć ziemi, dlatego też Czesław Kuliński, sołtys sołectwa Trzyniec, któremu podlega Stara Brda Pilska, zapowiedział, że on sam, wspólnie z sąsiadami może zlikwidować skarpy. Na razie czekają jednak na zielone światło od Zakładu Wdrożeń i Usług Technicznych w Czarnem, który administruje drogami powiatowymi. Mieszkańcy wsi podejrzewają jednak, że jeśli taka zgoda się nie pojawi, jakaś niewidzialna ręka albo zielone ludki zlikwidują skarpy.

- Nieraz byliśmy świadkami, jak samochody osobowe musiały wycofywać, gdy z drugiej strony jechała ciężarówka - mówi Grzegorz Wirkus, jeden z mieszkańców wsi. - Wjechanie na skarpę w przypadku samochodu osobowego grozi uszkodzeniem miski olejowej, kierowcy ciężarówek z drewnem, które tędy jeżdżą, na pewno też nie wjadą na skarpę.

Aby sprawdzić, czy stumetrowy odcinek drogi jest przejezdny w normalnych warunkach, sołtys proponuje przeprowadzenie eksperymentu.

- Niech starosta swoim samochodem osobowym przejedzie tędy w czasie, gdy ja będę jechał z drugiej strony ciągnikiem - mówi Czesław Kuliński. - Problem z tą drogą trzeba rozwiązać i my możemy to zrobić w czynie społecznym, własnym sprzętem. Niech tylko ktoś wyda nam taką zgodę na piśmie, a najlepiej niech przedstawiciel zarządu dróg przyjedzie i przypilnuje prac, żeby w razie czego nikt nie miał do nas pretensji.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI

Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND