Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spod Giewontu do Helu dotarli na rowerach

Krzysztof Miśdzioł
Na spotkaniu górali i Kaszubów w Swarzewie narodziła się przyjaźń, której efektem jest np. rowerowa pielgrzymka
Na spotkaniu górali i Kaszubów w Swarzewie narodziła się przyjaźń, której efektem jest np. rowerowa pielgrzymka Krzysztof Miśdzioł
Górale wybrali się na pielgrzymkę spod samego Giewontu aż na koniec (czy jak mówią autochtoni - początek) Polski, czyli do Helu. Tak jak przed rokiem, tym razem jednak nie pieszo, ale na rowerach.

Czternastoosobowa grupa przywiozła swoje intencje do sanktuarium Matki Boskiej Królowej Polskiego Morza w Swarzewie, ale potem ruszyła jeszcze w podróż przez cały Półwysep Helski.

Organizatorem pielgrzymki był oddział Sytkowice Związku Podhalan. Jego prezes, a zarazem sekretarz Zarządu Głównego ZP Kazimierz Bielak, nie mógł się nachwalić gościnności, z jaką pątnicy spotkali się po drodze. - A na Kaszubach czuliśmy się jak u siebie - twierdzi prezes Bielak.

W Helu rowerowa grupa trafiła wręcz idealnie, bo właśnie w mieście odbywał się Dzień Kultury Kaszubskiej. Gospodarze, członkowie Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, przyjęli gości w swojej siedzibie, checzy przy ul. Wiejskiej. Oczywiście przysmakami regionalnymi.

- Góralom najbardziej smakowały chyba nasze morskie ryby - przypuszcza Maria Klajnert, wiceprezes helskiego oddziału ZKP. - Podaliśmy zupę rybną, wędzone śledzie, nie mogło oczywiście zabraknąć także tradycyjnego chleba ze smalcem.

Po spotkaniu w checzy i serii pamiątkowych fotografii goście dotarli na koniec cypla, czyli właśnie początek Polski. To tutaj ma stanąć w przyszłości kaszubski kopiec. Ich przewodnikiem na cyplu był Tadeusz Muża, prezes helskiego ZKP. Rozmawiano nie tylko o pielgrzymce i urokach nadmorskiego kurortu - być może dojdzie do zawiązania bliższej współpracy pomiędzy zrzeszeńcami znad morza a góralami z Sytkowic. - Nić sympatii została już nawiązana - przyznaje Kazimierz Bielak.

Przypomnijmy, że niemal równo przed rokiem w Swarzewie Kaszubi przywitali kilkusetosobową pieszą pielgrzymkę góralską, która przybyła również spod samego Giewontu. Rok wcześniej to kaszubscy pątnicy udali się do Częstochowy i dalej na Giewont, wielu z nich zresztą z dwujęzycznymi słownikami wydanymi przez "Dziennik Bałtycki".

Ustalono wówczas, że obie społeczności będą pielgrzymować z północy na południe i potem z południa na północ co pięć lat. Ale, jak widać, nic nie stoi na przeszkodzie , aby odwiedzać przyjaciół nawet co roku, choćby na rowerach.

Co na to helanie? Czy w przyszłym roku to oni wsiądą na dwa kółka? - Nie wiem, czy jesteśmy kondycyjnie przygotowani do tego, aby już wkrótce ruszyć do Zakopanego na rowerach - śmieje się Maria Klajnert. - Ale innymi środkami lokomocji lub pieszo: dlaczego nie? Przecież helanie byli wśród pątników wspinających się na Giewont. Na pewno do współpracy z góralami jesteśmy nastawieni bardzo życzliwie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki