Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Agnieszka Pomaska: Ośmiorniczki? Ze stworzeń morskich najbardziej lubię ryby

Barbara Szczepuła
Przemek Świderski
O młodych Polakach, ich marzeniach i rosnących aspiracjach, a także o nieobecnym Sławomirze Nowaku i nowych ministrach - mówi Agnieszka Pomaska, posłanka PO.

Wstyd Pani za kolegów? Za tych, których nagrano w warszawskich restauracjach?
Nie jestem oczywiście szczęśliwa, że to się zdarzyło, ale cieszę się, że pani premier podjęła decyzję o wymianie ministrów. Idziemy do wyborów już z nowymi twarzami w rządzie. Teraz koncentrujemy się na tym, co przed nami.

Czy wstydzi się Pani za Sławomira Nowaka, który prosił o interwencję w skarbówce w sprawie zeznań podatkowych żony?
Ta sprawa była badana od strony prawnej, nie znam szczegółów.

A od strony moralnej?
Nie poświęcałam zbyt wiele uwagi taśmom, koncentruję się na swojej pracy.

Czy polityk może prosić kolegę o interwencję w służbach skarbowych?
Każdy obywatel powinien być traktowany tak samo. Każdy też może korzystać z narzędzi, które ma, by poprawić swoją sytuację, ale chodzi o to, by wszyscy obywatele mieli te same narzędzia.

Pani by skorzystała ze znajomości w takiej sytuacji?
Nigdy nie byłam w takiej sytuacji i mam nadzieję, że nie będę.

Lubi Pani ośmiorniczki?
(śmiech) Ze stworzeń morskich najbardziej lubię ryby.

"Sobotnia konwencja PO jest punktem zwrotnym" - napisała Pani na Twitterze. Na czym ten punkt zwrotny polega? - bo nie zrozumiałam.
Dla mnie był to punkt zwrotny, bo przestaliśmy się zajmować sobą i ruszyliśmy do przodu. Powołane zostały zespoły programowe, mam zaszczyt przewodniczyć temu, który będzie się zajmować programem dla młodych. Bierzemy się do ciężkiej pracy z myślą nie tylko o kampanii wyborczej, ale i o kolejnych czterech latach rządzenia. Czuliśmy podczas tej konwencji, że coś się zmienia, że wychodzimy z ostrego zakrętu na prostą i że jesteśmy gotowi nie tylko wyjść z zakrętu, ale i wygrać wybory. Czuło się wolę zwycięstwa.

Gdy Pani mówi, "zabieramy się do ciężkiej pracy", brzmi to tak, jakbyście do tej pory niewiele robili.
Mówię o trudnym dla nas okresie po kampanii prezydenckiej i kolejnej perspektywie parlamentarnej. Jest w społeczeństwie duże oczekiwanie, że Platforma po przegranych wyborach prezydenckich ruszy do przodu. Właśnie ruszamy.

Przespaliście wybory prezydenckie.
Dobre sondaże prezydenta trochę nas uśpiły. To gorzka lekcja, z której musimy wyciągać wnioski.

Teraz sondaże dają wam drugie lub nawet trzecie miejsce, więc motywacja do działania będzie.
Ale pogłoski o naszej śmierci są zdecydowanie przesadzone. W poprzednich wyborach do Sejmu też sondaże nas nie rozpieszczały, a wygraliśmy, i to po raz drugi z rzędu, co było niezwykle trudnym zadaniem. Teraz też jesteśmy gotowi do pełnej mobilizacji.

Wszyscy mówią dziś o zmianie. Na czym będzie polegać ta "dobra zmiana", o której mówiła pani premier?
Kluczowe są osoby, które stoją za zmianami. Potrzebne były nowe twarze w rządzie i są. Nominacja Borysa Budki na stanowisku ministra sprawiedliwości pokazuje, że pani premier otworzyła się na tych, którzy ciężko pracowali w Sejmie, a niekoniecznie znani byli z występów w mediach. Nominacje trzech następnych ministrów: Adama Korola z Gdańska, który jest uosobieniem sukcesu i pasji, profesora Zembali, wielkiego autorytetu medycznego, Andrzeja Czerwińskiego, mojego kolegi z Komisji do spraw Unii Europejskiej, bardzo pracowitego posła, z dużym doświadczeniem parlamentarnym, świadczą o tym, że idzie nowe.

Nie wspomniała Pani o ministrze koordynatorze służb specjalnych Marku Biernackim. Ciągle walczycie z konserwatystami?
Nie wspominam o nim, bo jego nominacja była naturalna i była najmniejszym zaskoczeniem. Doświadczenie Marka Biernackiego, jeśli chodzi o tematykę służb, jest znane i doceniane. Jeśli komuś uda się zapanować nad służbami specjalnymi, to właśnie jemu.

Z czego, Pani zdaniem, bierze się to wkurzenie młodych Polaków na Platformę?
Rządzimy od ośmiu lat…

Zatem można było sporo robić.
I zrobiliśmy, na przykład jeśli chodzi o politykę prorodzinną. Mam dzieci w wieku przedszkolnym i doceniam działania Platformy także jako mama. W 2007 roku do przedszkola chodziła niespełna połowa dzieci, dziś to jest już 80 procent, w następnych dwóch latach wszystkie dzieci będą mieć zapewnione miejsca w przedszkolach. Wprowadziliśmy roczne urlopy macierzyńskie. Mamy nowy program dotyczący współpracy biznesu z placówkami naukowymi i szkołami, bo przyznaję, że wcześniej tę dziedzinę trochę zaniedbaliśmy. Będę chciała się tym zająć także w ramach programu dla młodych.

A o co konkretnie chodzi?
O tak zwane kształcenie dualne, czyli kształcenie w szkole czy na uczelni i równoległe praktyki w zakładach pracy. Jest to popularne w Niemczech i daje dobre efekty, bo tam bezrobocie wśród młodzieży jest najmniejsze.

Pani tego nie pamięta, ale takie kształcenie było popularne także w PRL. Odrzuciliśmy je, bo widocznie kojarzyło się z systemem słusznie minionym.
Trzeba do tego wrócić i odczarować nie najlepszy wizerunek absolwenta szkoły zawodowej. To, że ma się konkretny fach w ręku, jest dziś na rynku pracy bardzo ważne.

Przez osiem lat Platforma nie zauważyła bezrobocia wśród młodych? Umów śmieciowych, które budzą gniew i złość?
Mówiąc o tak zwanych umowach śmieciowych, musimy jednocześnie pamiętać o elastyczności rynku pracy i poziomie zatrudnienia. W kryzysie te umowy śmieciowe sprawiły, że miejsc pracy nie ubyło, a bezrobocie nie rosło. Natomiast teraz, zwłaszcza gdy została zdjęta z Polski procedura nadmiernego deficytu, można na nowo organizować rynek pracy, ograniczając liczbę umów śmieciowych. Jesteśmy gotowi to zrobić. Jeszcze przed wyborami wyjdziemy z konkretną propozycją.

Proszę powiedzieć, czy Pani kiedykolwiek pracowała. Chyba już na studiach zajęła się Pani polityką?
Ciężko pracuję jako posłanka od sześciu lat. Radną w Gdańsku zostałam, będąc studentką. Przedtem pracowałam dorywczo: uczyłam pływania na desce, bo zajmowałam się wyczynowo tym sportem, sprzedawałam od czasu do czasu kosmetyki…

Panuje opinia, że tacy posłowie nie znają problemów przeciętnych ludzi. Zgadza się z nią Pani?
Nie zgadzam się! Podstawą mojej pracy poselskiej są spotkania z ludźmi, więc na bieżąco poznaję ich problemy. Jestem normalną młodą mamą, która odbiera dzieci z przedszkola, korzysta na co dzień z komunikacji miejskiej, spotyka się z innymi ludźmi. Co cztery lata poddaję się też ocenie wyborców. Jestem gotowa do takiej weryfikacji także w tym roku.

Młodzi, którzy siedzieli w pierwszych rzędach podczas konwencji, to podobno asystenci polityków, a nie żadna "świeża krew"?
To członkowie Platformy ze wszystkich regionów Polski. Nie słyszałam, żeby któryś z nich był asystentem, choć i to nie byłoby przecież przestępstwem. Moich asystentów tam w każdym razie nie było.

Profesor Staniszkis twierdzi, że w PiS jest sporo młodych intelektualistów, natomiast PO nie ma takiego zaplecza. Wasze młode pokolenie to w większości - twierdzi pani profesor - ludzie, którzy chcieli zbudować swoje kariery na partii władzy. I to przerodziło się w cynizm.
W Platformie nie brakuje utytułowanych polityków z wielkim dorobkiem zawodowym. Siła Platformy polega jednak na tym, że każdy, kto chce działać, może do niej wstąpić, niezależnie od wykształcenia czy pochodzenia. Nie wiem zresztą, czy tytuł doktora lub profesora jest gwarancją, że ktoś będzie dobrym politykiem. Mam doświadczenie z pracy z panią profesor Krystyną Pawłowicz w Komisji do spraw Unii Europejskiej i nie odniosłam wrażenia, że jest to wzór do naśladowania dla młodych ludzi. Mamy oczywiście w Platformie młodych polityków z tytułami doktorskimi, choćby Joannę Muchę, ministra sprawiedliwości Borysa Budkę czy wiceministra spraw zagranicznych Rafała Trzaskowskiego, który jest w dodatku poliglotą. Polsce potrzebni są politycy w różnym wieku i z różnym wykształceniem, z dużych i małych miast, a także ze wsi. Reprezentanci wszystkich środowisk.

Czy ostre postawienie spraw światopoglądowych przez PO to dobry pomysł, skoro Polacy, w tym młodzi, są konserwatywni? "Każda partia, która podnosi rękę na Kościół, popełnia samobójstwo" - twierdzi pisarz Stefan Chwin. Nie zauważyliście tego? W efekcie księża zachęcają do głosowania na polityków PiS.
Tak było już w 2007 roku, ale mimo to wygraliśmy wybory. Nie jestem zwolenniczką walki z Kościołem i chętnych do tego w PO nie spotkałam. Mamy jednak przekonanie, że w decyzjach, które podejmujemy, powinniśmy kierować się zdrowym rozsądkiem. In vitro jest tu dobrym przykładem.

Panuje opinia, że ostatnio nerwowo skręcacie w lewo.
Powtórzę raz jeszcze: nie walczymy z Kościołem. Ustawę o in vitro popiera większość społeczeństwa i choć Kościół nie jest z niej zadowolony, przegłosujemy ją w interesie społecznym. Jesteśmy jednym z niewielu krajów UE, które nie mają takiej regulacji prawnej. Musimy tę kwestię uregulować, bo Polsce grozi kara za brak stosownej ustawy. A co do skrętu w lewo: rozmawiałam niedawno z osobą, która zarzucała nam, że nie wprowadzamy związków partnerskich.

Pani ma się zająć programem dla młodych. Dlaczego dopiero teraz, trzy czy cztery miesiące przed wyborami?
Świat się zmienia, społeczeństwo się zmienia, trzeba się do tego dostosowywać. Zrobiliśmy wiele, a teraz chcemy przedstawić perspektywę na najbliższe cztery lata.

Dlaczego część młodych wyborców woli Kukiza niż polityków PO?
(śmiech) Niektórzy mówią, że dlatego że przychodzi do telewizji w T-shircie. Ja jednak chciałabym wiedzieć, jaki Paweł Kukiz ma pomysł na Polskę i na rządzenie. Nie wystarczą oburzenie i kontestacja.

Ale to się podoba. Może dlatego że się wam stawia?
W kampanii będzie musiał przedstawić swoje koncepcje. W wielu krajach partie antyestablishmentowe od czasu do czasu zdobywają poparcie. To są jednak z reguły ugrupowania jednokadencyjne. Poza buntem, żadnego pozytywnego przekazu ze sobą nie niosą.

Ale Kukiz ma marzenia.
Musi jednak pokazać, jak chce te marzenia realizować. Na razie na ten temat nie mówi nic.

A jakie Pani ma marzenia?
Chciałabym, by Polacy byli szczęśliwi, by mieli udane rodziny i nie musieli martwić się o to, jak przeżyć następny dzień i za co wysłać dzieci na wakacje. Żeby mieli poczucie, że żyją w kraju, z którego mogą być dumni, w którym czują się bezpiecznie i mogą realizować swoje plany na przyszłość. I że nie muszą koniecznie interesować się polityką, bo sprawy kraju idą swoim rytmem, we właściwą stronę.

Do niedawna byliśmy dumni z tych 25 lat wolności, ale nagle okazało się, że to było jakieś złudzenie.
To dlatego że rosną aspiracje Polaków! Słusznie zresztą. Nawet jeśli przegapiliśmy ten moment, nie jest za późno na zmianę.

Wierzy Pani, że Platforma Obywatelska wygra wybory?
Po sobotniej konwencji programowej jestem dobrej myśli. Cieszę się, że otrzymałam od pani premier nowe zadanie. Po tym jak ogłoszono, że będę się zajmowała programem dla młodych, dostałam wiele listów, głównie przez portale społecznościowe. Nie tylko od ludzi, których znam, nie tylko od młodych.
Chcą pomagać. Chcą budować lepszą Polskę. Czuję ich entuzjazm. Jestem tym zbudowana, bo chodzi o to, by także ci, którzy czasem w nas wątpią, poczuli, że są częścią wspólnego projektu, który rozpoczęliśmy w 2007 roku.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki