Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robert Lewandowski przyjechał do Gdańska na turniej Coca-Cola Cup [ZDJĘCIA]

Paweł Stankiewicz
Karolina Misztal/Polska Press/Dziennik Bałtycki
Robert Lewandowski, kapitan piłkarskiej reprezentacji Polski, przyjechał do Gdańska. "Lewy" jest ambasadorem turnieju dla dzieci Coca-Cola Cup, którego finał odbywa się na Targu Węglowym przed teatrem Wybrzeże. Polski napastnik Bayernu Monachium sam brał udział w takim turnieju jako dziecko i nie udało mu się go wygrać.

- Mówimy o turnieju Coca-Cola Cup, ale najważniejsza jest aktywność fizyczna - nie ukrywa polski piłkarz. - Oprócz emocji i rywalizacji w turnieju, sport mnie wychował i ukształtował. Dzięki obozom sportowym, na które jechałem bez rodziców w wieku 8 lat, nauczyłem się sobie radzić. Sam ścieliłem sobie łózko, co z pozoru jest łatwą rzeczą. Wielu z nas było na takich obozach. Sport to fair-play, dążenie do zwycięstwa. Wszystkiego nie da się wygrać, ale to rozwija. Dzięki aktywności fizycznej inaczej postrzegam się, łatwiej rodzą się nowe pomysły i żyje się lepiej. Po treningu, kiedy jestem zmęczony i wracam do domu, to czuję się lepiej. Sport ma swoje plusy i będę zachęcał do aktywnego wypoczynku, bo tak da się wypoczywać. Najważniejsza jest systematyczność.

Kapitan polskiej reprezentacji przyznaje, że nawet jak skończy grać w piłkę, to nie wyobrażą sobie życia bez aktywności.

- Nie zastanawiałem się jeszcze nad tym, ale na pewno ciężko będzie usiedzieć w domu. Oprócz piłki uwielbiam inne dyscypliny sportu, którymi mogę się zająć choćby na urlopie. Jako dziecko grałem w siatkówkę, koszykówkę, piłkę ręczną, trenowałem gimnastykę. Dzięki temu w niektróych sytuacjach potrafię lepiej zachować się na boisku - zdradza.

Robert miło wspomina czasy, kiedy był dzieckiem i zwraca uwagę na problem obecnych czasów.

- Jako młody chłopak nie zdawałem sobie sprawy, że mam trening, turniej, gram mecz. Ciągle coś robiłem, czas spędzałem na podwórku, poza domem. Dziś największy problem to rodzice. Moja mama jest nauczycielką i trochę mi opowiada co się dzieje w szkole. Dziecko się lekko przeziębi i zaraz rodzice wystawiają zwolnienie z wf-u. Tata mnie uczył i kładł nacisk, żeby ćwiczyć. Były momenty, ze padał deszcz, wiało i było zimno, a człowiek się zastanawiał czy iść grać w piłkę. Nie zostawałm w domu. Wychodziłem i się zahartowałem, ale nie bałem się wyjść, bo trochę pada. Do dziś jestem wdzięczny rodzicom, że nie trenowałem tylko piłki nożnej, ale też inne dyscypliny. Widzę kolegów z boiska jak mają problem z ćwiczeniami gimnastycznymi, a mi jest łatwiej, bo miałem z tym styczność. Dziś jest przepaść w porównaniu do tego, co było kiedyś. Jak duży jest procent dzieci zwalniający się z wf-u, bo jest lekkie przeziębienie, boli główka czy brzuch. To dla mnie nigdy nie będą wymówki. Nie oczekujmy potem, że będziemy mieć mistrzów we wszystkich dyscyplinach - zakończył Robert.

Lewandowski z boku boiska przyglądał się rozgrywkom turnieju Coca-Cola Cup, ale też składał mnóstwo autografów i pozował do zdjęć.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

70

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki