Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Adam Mandziara, prezes Lechii Gdańsk: Budżet nie mniejszy niż 40 milionów [ROZMOWA]

Paweł Stankiewicz
Adam Mandziara
Adam Mandziara Tomasz Bołt/Polska Press/Dziennik Bałtycki
Adam Mandziara, prezes Lechii Gdańsk, opowiada o minionym sezonie, planach na kolejny i o konflikcie z Akademią Piłkarską Lechii.

Piąte miejsce Lechii na koniec sezonu odbiera Pan jako sukces czy niedosyt?

Ani jedno, ani drugie. Dla nas to dobry wynik po tym, co było jesienią. Start nie był dobry, ale po wzmocnieniu drużyny nastąpiła poprawa. Mogło być lepiej, mogło być gorzej. Bierzemy piąte miejsce bez narzekania.

Puchary były blisko, ale drużyna zdobyła tylko jeden punkt w czterech ostatnich meczach.

To pokazuje, że drużyna nie była jeszcze gotowa na puchary, a jak będzie w nich grać, to musi mieć realną szansę na fazę grupową. Wyniki pokazały, że nie zasłużyliśmy na kwalifikacje Ligi Europy i trzeba to zaakceptować.

Czy przed kolejnym sezonem postawi Pan przed Lechią cel gry o podium T-Mobile Ekstraklasy?

Nie. Nasz pierwszy cel to grupa mistrzowska. A później żeby być tak wysoko, jak się da, ale bez żadnej presji. Chciałbym, żebyśmy pewniej awansowali do "8", bo w ostatnich dwóch latach było trochę nerwów.

O te cele zagracie z trenerem Jerzym Brzęczkiem? Zdał egzamin?

Oczywiście. Z 14 miejsca podniósł drużynę na 5. W nowym sezonie ma być jeszcze lepiej, a przede wszystkim stabilniej od początku rozgrywek. To cel podstawowy.

To prawda, że gdyby Lechia zagrała w pucharach, to jak na polską ligę byłyby w klubie spektakularne transfery?

My i tak planowaliśmy transfery, a miejsce w pucharach o tym nie decydowało. Czy spektakularne, to się okaże, ale na pewno się wzmocnimy.

Nie ma jednak obaw, że podobnie jak przed poprzednim sezonem przyjedzie do Lechii pociąg z 20 piłkarzami?

Jeszcze raz chciałbym podkreślić, że w poprzednim sezonie była zmiana kadry. Nastąpiła weryfikacja składu i ściągnęliśmy kilku zawodników, którzy uzupełnili konkretne pozycje. Widzieliśmy ryzyko, ale trzeba było je skalkulować. Lepiej taką zmianę zrobić od razu zamiast rozbijać ją na trzy, cztery lata. Nie wszyscy się przebili i to jest jasne. Wzmocnienia były zimą, będą i teraz.

Legia Warszawa ogłosiła, że latem chce wydać na transfery 4 miliony euro. A ile planuje wydać Lechia?

To fajnie, że Legia o tym głośno mówi. My nic nie będziemy zdradzać, ale też trochę wydamy. Szukamy piłkarzy już od pół roku, albo i dłużej.

Co Pan myśli, kiedy czyta, że Lechia rozmawia z Cisse, Maloudą czy Pedrettim?

Zbyt dużo gazet nie czytam, ale rozumiem, że media bawią się spekulacjami. Takie typowania nie mają jednak wiele wspólnego z realiami.

Czyli żaden z nich na pewno w Lechii nie zagra?

Nie.

Bierze Pan pod uwagę sprowadzenie do Lechii starszego piłkarza, ale ze znanym nazwiskiem. Galatasaray w swoim czasie pozyskał chociażby Roberto Carlosa, później Didiera Drogbę i to pchnęło klub i całą ligę turecką do przodu.

Zastanawiamy się nad niektórymi transferami, ale o tym, czy piłkarz jest dobry, czy zły nie musi decydować wiek. W drużynie musi być balans między starszymi i młodymi piłkarzami. Jak stwierdzimy, że potrzebujemy zawodnika doświadczonego i z nazwiskiem, to weźmiemy takiego. Ruchy marketingowe są bardzo fajne, ale najpierw musimy patrzeć na wyniki na boisku. Mamy w tej chwili siedmiu reprezentantów pierwszych drużyn narodowych. To się chyba nie zdarzało dotąd w historii Lechii.

Bruno Nazario, Antonio Colak czy Kevin Friesenbichler byli do Lechii wypożyczeni. Zostaną w Gdańsku na kolejny sezon?

To pokażą najbliższe dni. Mamy takie opcje, zawodnicy chcą, ale muszą pasować do kadry na nowy sezon. A to zależy, jakich piłkarzy sprowadzimy, żeby był balans. Skorzystaliśmy już z opcji wykupu Antonio Colaka, ale jeszcze musimy załatwić wszystkie formalności z samym zawodnikiem. Kevin na pewno chciałby mieć więcej szans grania, niż dostał w zeszłym sezonie. Mamy też Adama Buksę, który jest w dobrej formie, a chcemy stawiać na naszych młodych zawodników. Nazario? Zobaczymy, jak to się wszystko potoczy.

A co z Donatasem Kazlauskasem?

Musimy porozmawiać po jego powrocie. Zaczął bardzo dobrze i po zgrupowaniach był blisko pierwszego zespołu. Nie dostał szansy i nie dał trenerowi argumentów, żeby mu tę szansę dać. Zobaczymy, czy będzie miał szansę gry u nas, czy go wypożyczymy.

Nie żal rozstawać się z Piotrem Grzelczakiem, który zawsze grał z dużym zaangażowaniem, strzelał ważne gole i mógłby się sprawdzić jako zmiennik?

Pytanie, czy jego rola zmiennika by interesowała. Inna sprawa, że kogoś ściągniemy na jego pozycję, więc jego szanse na grę byłyby jeszcze mniejsze od nowego sezonu.

Na jakie pozycje szukacie piłkarzy?

Nie chcemy za dużo mówić na ten temat. Nie komentujemy naszych ruchów, a jak je zrobimy, to ogłosimy. Fakty jednak są takie, że w minionym sezonie oddaliśmy najwięcej strzałów, czwarte miejsce zajęliśmy w strzałach celnych, a liczą się bramki. Strzeliliśmy ich za mało i nad tym trzeba pracować. Mam tu na myśli wszystkich graczy ofensywnych, a nie tylko napastników. Powinni mieć więcej goli i asyst.

Kończą się wypożyczenia z Lechii Treli, Podleśnemu, Pawłowskiemu, Valente, Stolarskiemu, ale też Smuczyńskiemu czy Łazajowi. Jaka będzie ich przyszłość?

Jeśli chodzi o Smuczyńskiego, to Termalica ma opcję pierwokupu i jak jesteśmy poinformowani, chce z niej skorzystać. Trela na pewno nie wróci do pierwszej drużyny, ale jest opcja rozwiązania umowy lub jego dalsze wypożyczenie. Z Podleśnym musimy porozmawiać, czy chciałby jeszcze rok pograć w I lidze, żeby zbierać doświadczenie. To najważniejsze dla młodego zawodnika, a widzimy w nim potencjał. Pawłowski zacznie treningi u nas i życzymy mu, żeby pokazał się z dobrej strony. Mam nadzieję, że pół roku w Zawiszy dobrze mu zrobiło. Swoją szansę w okresie przygotowawczym na pokazanie się dostanie też Stolarski. Dla Tiago Valente najlepszym rozwiązaniem byłoby chyba, gdyby znalazł klub w Portugalii i tam dalej kontynuował grę. Jeśli chodzi o Łazaja, to nie jest brany pod uwagę jako zawodnik do kadry pierwszej drużyny i o jego przyszłości będziemy rozmawiać z samym zawodnikiem.

Lechia długo w poprzednim sezonie nie mogła trafić z trenerem. Nie żałuje Pan rozstania z Michałem Probierzem, który dziś zbiera laury i został wybrany trenerem sezonu?

Michał Probierz jest bardzo dobrym trenerem i jednym z lepszych szkoleniowców w Polsce. Można mu gratulować wyników z Jagiellonią. Zmiana trenera w Lechii wiązała się z inną strategią i nie żałujemy tego ruchu.

Co ma na celu rozwód Lechii z Akademią Piłkarską Lechii Gdańsk i z programem "Biało-zielona przyszłość z Lotosem"?

Po pierwsze nie może być rozwodu z tym drugim programem, bo nigdy nie było małżeństwa. To APLG miała umowę z "Biało-zieloną przyszłością z Lotosem", nie Lechia. "Biało-zielona przyszłość z Lotosem", prowadzona przez APLG, miała sprawiać, że chłopcy w wieku 14-16 lat trafialiby do Lechii. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby nadal tak było. Jednak my po sześciu latach współpracy z akademią podjęliśmy strategiczną decyzję, że chcemy mieć młodzież pod swoim dachem i mieć bezpośredni wpływ na szkolenie i rozwijanie się zawodników od najmłodszych lat. Co do finansów, w ramach umowy sponsorskiej pomiędzy klubem a Grupą Lotos otrzymujemy pieniądze tylko na pierwszą drużynę. Pieniądze na młodzież szły już do APLG i nie mieliśmy z nimi nic wspólnego. A wiele osób myślało, że to Lechia prowadzi treningi dzieci i młodzieży, i że to Lechia dostaje na to środki z Lotosu. Również za jakość tych szkoleń Lechia była oceniana. Uznaliśmy, że nie możemy być rozliczani za rzeczy, na które nie mamy wpływu.

Na zewnątrz wygląda to jednak na otwartą wojnę z akademią.

To głupota. Akademia nas nie interesuje. Postanowiliśmy po prostu, że pójdziemy własną drogą. Chcemy szkolić sami, we własnych strukturach. Nikogo nie zmuszamy do treningów w Lechii, niczego też nie przejmujemy. Kto chce, może zostać w akademii, czy iść do innego klubu albo do Lechii. Nie chcemy też pieniędzy Lotosu na szkolenie młodzieży, a jak ktoś chce trenować u nas, to drzwi są otwarte. Tym bardziej że rodzice nie będą musieli za to płacić. Do akademii zwróciliśmy się o zwrot roczników, które przejęli od Lechii w 2009 roku. Dostaliśmy odpowiedź odmowną. Sami zaczniemy więc wszystko od początku. Mogę tylko powiedzieć, że z naszej strony nie będzie pozwolenia dla wykorzystywania barw czy logo Lechii przez akademię. W statucie APLG miała szkolenie zawodników dla nas, a teraz ten główny cel przestaje obowiązywać. Niektórzy mogą podpierać się cudzymi nazwami, ale z naszej strony nie będzie tolerancji dla takich działań.

Lotosowi to może się nie spodobać.

To by oznaczało, że Lotos ma coś przeciwko temu, że Lechia trenuje dzieci. APLG miała program na całe Pomorze i może go dalej realizować. My tylko chcemy zacząć szkolenie dzieci we własnym zakresie.

Jak wyglądają relacje z Lotosem, który wkrótce raczej odejdzie z Lechii?

Z naszej strony bardzo dobrze. Medialnie lepszych wyników z Lechią wcześniej Lotos nie miał. Frekwencja jest na drugim miejscu w kraju, a drużyna zajęła wysoką pozycję. Rozmowy z Lotosem na temat nowej umowy będą trwały. Na razie obowiązuje nas umowa ważna do końca sezonu 2015/2016. Jesteśmy otwarci też na inne opcje, które Lotos może chcieć nam zaproponować.

Działający dla Lechii Sportfive znalazł już sponsora, który zasili klubowe konto podobną kwotą, co Grupa Lotos?

Sportfive nie tylko szuka głównego sponsora, ale ogólnie firm, które współpracowałyby z Lechią. Po pół roku jeszcze nie można robić podsumowań i rozliczać Sportfive, tak jak nie da się ocenić transferów po tak krótkim czasie. Ale liczymy na owoce tej współpracy.

Ile będzie wynosił budżet Lechii na kolejny sezon?

Jesteśmy jeszcze w trakcie rozmów z właścicielem. To zależy od celów, o które będziemy chcieli grać. Te przedstawimy właścicielowi i wtedy otrzymamy zgodę, albo nie, na wysokość zaplanowanego budżetu. Myślę, że nie będzie on mniejszy niż 40 milionów złotych.

Z kim i kiedy Lechia zagra mecz na 70-lecie klubu?

Jesteśmy w daleko posuniętych rozmowach z atrakcyjnymi przeciwnikami. Powinniśmy to ogłosić w tym tygodniu. Pracujemy jeszcze nad terminami. Mamy teraz już jasną sytuację, bo wiemy, że nie zagramy w kwalifikacjach Ligi Europy. Generalnie celujemy z tym meczem w wakacje. Chcemy dać kibicom ładną nagrodę za piękny doping.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Adam Mandziara, prezes Lechii Gdańsk: Budżet nie mniejszy niż 40 milionów [ROZMOWA] - Dziennik Bałtycki

Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki