Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korupcja w FIFA. Blatter nie zapomni, kibice niestety tak [KOMENTARZ]

Paweł Durkiewicz
Po bodaj najbardziej burzliwym zjeździe w historii FIFA w międzynarodowej federacji piłkarskiej... nie dojdzie do żadnych zmian.

Na stanowisku sternika globalnego futbolu pozostanie pełniący tę rolę od 17 lat Sepp Blatter. Niezatapialny Szwajcar nie schodzi z piedestału mimo sędziwego wieku (79 lat) i faktu, że większość kibiców najchętniej widziałoby go na emeryturze lub... za kratkami.

FIFA od wielu lat uchodzi bowiem za organizację przesiąkniętą korupcją. Dość powiedzieć, że w czasie zjazdu w Zurychu aresztowano siedmiu prominentnych działaczy piłkarskich, którzy usłyszeli zarzuty korupcyjne dotyczące kwot liczonych w dziesiątkach milionów dolarów. A to podobno wierzchołek góry lodowej...

Od kilku lat wątpliwości i podejrzenia narosłe wokół światowej federacji piłkarskiej koncentrują się wokół decyzji o przyznaniu organizacji kolejnych mistrzostw świata Rosji (odbędą się w roku 2018), a zwłaszcza Katarowi (2022). Dwa lata temu "France Football" opublikował na swoich łamach relację z dziennikarskiego śledztwa, w którym ujawniono kulisy przyznania Katarczykom mundialu. Według dziennikarzy magazynu, szejkowie mieli kupić sobie mistrzostwa w zamian za deklarację wpompowania astronomicznych kwot w klub Paris Saint-Germain.

Co dalej ze światowym futbolem? Przy odpowiedzi na to pytanie znamienne wydają się być słowa Blattera wypowiedziane po piątkowym wyborze na kolejną kadencję.

- Wybaczam, ale nie zapominam - to zdanie Szwajcara zmroziło nie tylko jego adwersarzy, ale i obecnych w Zurychu mediów. Niektórzy odczytali je jako zapowiedź odwetu wobec niepokornych działaczy.

Kibicowi wierzącemu w ideały wskrzeszone 120 lat temu przez barona de Coubertina trudno pogodzić się z prawdą, że w ślad za postępującą komercjalizacją sportu w równym stopniu narasta jego demoralizacja. Polskiemu widzowi uświadomił to pod koniec lat 80. film Janusza Zaorskiego "Piłkarski poker", opowiadający o brudach krajowej piłki. W końcówce XX w. korupcja stała się zresztą jednym z atrybutów naszego futbolu.

- W każdej lidze pewna reżyseria musi być - mówił w 1993 r. Janusz Wójcik, trener Legii Warszawa, po tym jak w ostatniej kolejce sezonu "Wojskowi" pokonali w Krakowie Wisłę 6:0, zapewniając sobie rzutem na taśmę tytuł mistrzowski. W związku z podejrzeniem korupcji trofeum zostało im niedługo potem odebrane.

Liczne afery w polskiej piłce przez lata budziły niesmak wśród kibiców, jednak zgodnie z efektem skali znacznie większe pieniądze przewijały się w na zachodzie Europy.

W skandalach od lat przodują w tym Włosi, którzy nie potrafią ochronić swojej piłki przed wpływami mafii. W latach 80. głośno było o aferze Totonero, czyli historii ustawiania meczów pierwszej i drugiej ligi. Po ujawnieniu procederu z ekstraklasy z hukiem wyleciały AC Milan i Lazio Rzym. Afera Calciopoli z 2006 roku zakończyła się z kolei odebraniem dwóch tytułów mistrzowskich i degradacją do drugiej ligi jednego z najbardziej zasłużonych klubów - Juventusu. Co ciekawe, reprezentacji Italii w tym samym roku znów zdołała wywalczyć mistrzostwo świata.

Od przestępczych transakcji nie są wolne też inne dyscypliny. Cztery lata temu Bernie Ecclestone, prezydent Formuły 1 i legenda wyścigów samochodowych, przyznał się do wpłacenia 27,5 mln funtów na konto zamieszanego w gigantyczną aferę korupcyjną bawarskiego bankiera Gerharda Gribkowsky'ego. Jak tłumaczył, bał się "fałszywych oskarżeń" i szantażów ze strony Niemca, który miał wobec niego stosować środki perswazji rodem z filmów gangsterskich. Śledczy podejrzewali jednak, że angielski miliarder chciał, by Gribkowsky pomógł mu doprowadzić do sprzedaży części udziałów Formuły 1 prywatnemu funduszowi CVC wskazanemu przez Anglika. W 2014 r. Ecclestone uniknął jednak procesu karnego, w ramach ugody z sądem wpłacając na konto skarbu Bawarii i lokalnej organizacji charytatywnej okrągłe 100 milionów dolarów.

Obraz sportu wolnego od korupcji przez dziesięciolecia udało się za to wykreować w USA, gdzie królują cztery największe ligi zawodowe: NFL, NBA, MLB i NHL, generujące co roku zyski liczone w miliardach dolarów. I tu znalazła się jednak czarna owca. To koszykarski sędzia Tim Donaghy, któremu w 2007 r. udowodniono zarabianie na obstawianiu u bukmacherów meczów NBA, w tym również tych, w których sam sędziował. Po odbyciu kary 15 miesięcy więzienia arbiter wydał książkę, w której opisywał swoje przestępstwa. Przyniosła mu ona potężne tantiemy.

Przykłady nieczystych zagrań w sporcie można mnożyć długo, a całkowite wyeliminowanie korupcji ze światowych aren wydaje się pracą syzyfową. Wpływa na to zapewne fakt, że po każdej z afer kibice dość szybko odzyskują zaufanie do swoich boiskowych idoli, nie rezygnując z kupowania biletów czy gadżetów ulubionego klubu. Lud zawsze będzie potrzebować chleba i igrzysk, nawet jeśli chleb jest czerstwy, a igrzyska - podejrzane.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki