Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk. Zdobyć twierdzę Wrocław

Paweł Stankiewicz
Fot. Karolina Misztal
Lechii Gdańsk zagra w sobotę o godzinie 20.30 wyjazdowy mecz ze Śląskiem Wrocław. O wygraną będzie jednak trudno, bo biało-zieloni wystąpią bez Sebastiana Mili i Jakuba Wawrzyniaka.

Tylko raz w całej historii piłkarzom Lechii udało się wygrać ligowy mecz we Wrocławiu. Zdarzyło się to pięć lat temu, kiedy biało-zieloni prowadzeni przez trenera Tomasza Kafarskiego zwyciężyli 2:1 po golach Ivansa Lukjanovsa i Huberta Wołąkiewicza z rzutu karnego. Od powrotu biało-zielonych do ekstraklasy, poza wspominaną wygraną, dwa razy we Wrocławiu padł remis, a czterokrotnie górą był Śląsk. Ogólnie staytystyki przemawiają za Śląskiem, który ma aż 20 zwycięstw, przy zaledwie siedmiu biało-zielonych. Najwyższy czas, aby drużyna trenera Jerzego Brzęczka zaczęła zmieniać historię, bo jeśli wróci z trzema punktami to mocno zbliży się do gry w kwalifikacjach Ligi Europy. - Od połowy lutego gramy wyłącznie mecze kluczowe i tak pewnie zostanie do końca sezonu - mówi Jerzy Brzęczek, trener biało-zielonych. - Nie ma czasu na pomyłki. Te trzy mecze będą dla nas bardzo trudne, ale i bardzo ważne biorąc pod uwagę to, co chcemy osiągnąć. Mamy świadomość jak ważne jest spotkanie ze Śląskiem i musimy zrobić wszystko, żeby wrócić z Wrocławia przynajmniej z jednym punktem. Dla gdańszczan to będzie trudny mecz, bo Śląsk Wrocław jest drużyną własnego stadionu. Tylko Lech i Legia zdobyły więcej punktów grając przed swoimi kibicami. Wrocławianie za to przegrali u siebie w tym sezonie tylko dwa mecze, podobnie jak poznański Lech, najmniej spośród zespołów grających w T-Mobile Ekstraklasie.

Trenerowi Brzęczkowi nie brakuje problemów kadrowych przed tym spotkaniem. W dalszym ciągu jest problem z lewą obroną, bo kontuzjowany Jakub Wawrzyniak w tym sezonie już nie zagra, a Nikola Leković musi pauzować jeszcze w tym spotkaniu za czerwoną kartkę. Na domiar złego za cztery żółte kartki przymusowa przerwa w grze czeka kapitana biało-zielonych, Sebastiana Milę. W spotkaniu z Lechem na lewej obronie wystąpił Rudinilson, ale ten eksperyment raczej się nie powiódł. Wydaje się, że w meczu ze Śląskiem znacznie lepszym rozwiązaniem będzie ustawienie na tej pozycji Piotra Grzelczaka, który jednocześnie da drużynie dodatkowy atut w grze ofensywnej.

A kto we Wrocławiu zastąpi Milę? Z ławki rezerwowych zmienia go zazwyczaj Piotr Wiśniewski. Na pozycji numer "10" może jednak zagrać też Bruno Nazario, a wówczas na skrzydle pojawiłby się Mateusz Możdżeń, tak jak to miało miejsce w Szczecinie z Pogonią. Jest jeszcze jedna możliwość i naszym zdaniem warta rozpatrzenia. W ataku mógłby zagrać Antonio Colak, a zawodnikiem wspierającym byłby Kevin Friesenbichler. Austriak pokazał, że gra kombinacyjna nie jest mu obca, a w Zabrzu udowodnił, że potrafi obsłużyć kolegów także znakomitym podaniem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki