Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Jóźwiak menedżer kadry Lechii Gdańsk: Marzymy o mistrzostwie Polski [ROZMOWA]

Paweł Stankiewicz
Marek Jóźwiak (z lewej) w towarzystwie trenera Pawła Janasa
Marek Jóźwiak (z lewej) w towarzystwie trenera Pawła Janasa Tomasz Bołt/Polska Press/Dziennik Bałtycki
Marek Jóźwiak opowiada o najbliższych celach Lechii Gdańsk, polityce transferowej, planach na lata i o młodzieży w klubie.

Zaczął Pan pracę w Lechii, choć już wcześniej był Pan blisko jej podjęcia?

To dojrzewało w mojej głowie oraz zarządu klubu od pewnego czasu. W końcu doszliśmy do porozumienia. Jestem z tego dumny i zadowolony.

Sprowadził Pan do Legii Danijela Ljuboję. To uważa Pan za swój największy sukces transferowy?

Mówić o sukcesach jest łatwo. Praca wymaga odwagi, a przede wszystkim znajomości tematu. Sprowadzałem dobrych zawodników, ale zdarzały się też słabsze ruchy. To doświadczenie na pewno pomoże mi w pracy w Lechii. Jak człowiek się raz sparzy, to potem jest ostrożniejszy. Ljuboja był gwiazdą, ale nie zapominajmy o Miroslavie Radoviciu czy Dusanie Kuciaku, których też sprowadziłem. Było kilku innych, lepszych zawodników - jak Roger czy Edson. Poza tym kilku młodych graczy Legia za mojej kadencji sprzedała za duże pieniądze. Błędy się zdarzają, ale trzeba ich unikać.

To jest możliwe?

Trzeba być bardzo ostrożnym, ciężko pracować i mieć dobrych współpracowników. W Lechii takich będę miał. Wierzę, że wzmocnimy zespół zawodnikami, którzy podniosą jakość gry i pomogą odnieść sukces.

W Lechii spotkał Pan też Ariela Borysiuka i Daniela Łukasika. Ucieszyli się?

To też chłopcy, których ja wyciągnąłem. Ariela w wieku 15 lat i traktuję go jak syna. Mieszkał blisko mnie, wziąłem go do Legii, a w wieku 16 lat zadebiutował w ekstraklasie. Na pewno się ucieszyli. Jestem zadowolony, że mam ich koło siebie.

Nie brakuje złośliwych kibiców, którzy wypominają Panu chybione ruchy w Legii.

Najłatwiej jest w Polsce krytykować. Ludzie nie wiedzą, jak to wyglądało od środka i jak wyglądał proces decyzyjny. Pracując w takich klubach jak Legia, Lechia czy Lech wiesz, że jesteś pod ciągłym ostrzałem opinii publicznej. Zasada "ten się nie myli, co nic nie robi" teraz nie może mieć zastosowania. Rozumiem tych ludzi, ale nie chciałbym z nimi polemizować. Każdy ma prawo do własnej oceny, a ja nigdy nie obrażam się na konstruktywne uwagi.

Praca w Lechii i działalność w agencji piłkarskiej QFactor nie będą ze sobą kolidowały?

To ostatnie to już historia. Nie prowadzę żadnych działań jako pośrednik. Nie mam nic wspólnego z zawodnikami, których wtedy prowadziłem. To zamknięty rozdział. Skupiam się na pracy w Lechii, która mnie pochłania bez reszty. Ci, z którymi współpracowałem, zawsze mogą jednak na mnie liczyć, jeśli napotkają w swoim życiu problemy, które będą ich przerastały, i poprosić o dobrą radę.

Wróćmy do Ljuboji. Może Pan sprowadzić do Lechii podobną gwiazdę?

Myślę, że mogę sprowadzić lepszego piłkarza niż Ljuboja. Lechia jest klubem, który zasługuje na to, żeby mieć w szeregach kogoś, kto ma nie tylko nazwisko, ale potrafi też grać w piłkę. Chodzi również o to, żeby młodzież, na którą będziemy stawiać, miała od kogo się uczyć, podpatrywać pracę na treningu. Tak doświadczony zawodnik może przekazać dobre wzorce, bo podejście do pracy poza boiskiem jest także bardzo ważne.

Razacka Traore kibice w Gdańsku wciąż ciepło wspominają.

Razack był fajnym zawodnikiem z dobrymi notowaniami w Gdańsku. Odszedł, a ja myślę o piłkarzu o większym kalibrze.

Piłkarz z dużym nazwiskiem nie przyciągnąłby na trybuny fanów?

Polska stała się bardzo atrakcyjnym krajem dla zawodników u schyłku kariery. Chcą spróbować czegoś nowego, poznać kraj, ligę, mieć wyzwania. Jeszcze nie jesteśmy atrakcyjni finansowo dla takich piłkarzy. Mając jednak tak piękny stadion jak Lechia, takich kibiców i organizację klubu, prędzej czy później trafi do nas zawodnik o znanym nazwisku. On będzie przyciągał ludzi na trybuny, swoją grą pociągnie całą drużynę, co automatycznie przełoży się na jakość widowiska. To wszystko na pewno zwiększy frekwencję na stadionie. Ludzie są spragnieni sukcesu. Po to jesteśmy, aby go osiągnąć.

Taki piłkarz może przyjść do Lechii już teraz?

Zastanawiamy się ze sztabem szkoleniowym i zarządem, jak ma wyglądać letnie okno transferowe. Przede wszystkim chcemy stawiać na zawodników, którzy dadzą jakość i podniosą poziom, żeby walczyć w przyszłym sezonie o mistrzostwo Polski. Nie ukrywajmy tego. To jest cel - żeby co roku być coraz lepszym zespołem, lepszym klubem - i sportowo, i organizacyjnie. Chcemy na stałe być w czołowej trójce ligi. Dawno nie było Ligi Mistrzów w Polsce, to może w Gdańsku się uda? Do tego potrzeba dużo cierpliwości, samodyscypliny, ciężkiej pracy oraz wsparcia całego środowiska sympatyzującego z Lechią.

Dziś w Polsce mówi się, że Lechia i Legia mają największe możliwości finansowe. Łatwiej się pracuje w takim klubie?

Nie odpowiadam za finanse. Otrzymuję zadanie i będę starał się je zrealizować. Znam ramy finansowe i jest to duży komfort pracy. Nie zawsze jednak pieniądze są najważniejsze. Rozmawiam z Jurkiem Brzęczkiem, z którym znamy się wiele lat i wierzę, że nasza współpraca - przy pomocy także Jarka Bieniuka - pozwoli zbudować jeszcze lepszą drużynę od obecnej. Liczę również na pomoc prezesa klubu i właścicieli, którzy mają rozlegle kontakty w świecie piłkarskim.

Latem w Lechii mają być wielkie transfery?

Poczekajmy do końca sezonu. Zostały nam arcyważne mecze, które pokażą, czy zagramy w pucharach. Sami zawodnicy wierzą, że mogą osiągnąć coś więcej niż czwarte miejsce, że otworzyła się szansa, aby po ponad 30 latach europejskie puchary znów zawitały do Gdańska.

Podobał się Panu Kamil Wilczek, który jest blisko korony króla strzelców ekstraklasy?

Oglądamy wszystkich zawodników z Polski. Wilczka i nie tylko. Czy dany zawodnik trafi do naszego klubu, to dziś czyste dywagacje. Cenimy polskich zawodników i chcemy, żeby u nas grało ich jak najwięcej. Chcemy w Lechii też wychowywać młodzież i dawać jej szansę gry na tym pięknym stadionie. Żeby utożsamiali się z klubem i byli wizytówką Lechii oraz miasta. Młodych trzeba znaleźć i dobrze wyszkolić, a wiem, że znajdą się na to środki finansowe.

Jan Mucha jest blisko gry w Lechii?

Bardzo daleka droga. Mamy Łukasza Budziłka, jest Mateusz Bąk, a na wypożyczeniach Dariusz Trela i Damian Podleśny. Zobaczymy, jaka będzie sytuacja za kilka tygodni. Ta pozycja jest szczególną na boisku. Nie może być pomyłki. Bramkarz to ostatnia ostoja i pierwszy człowiek, który pomaga punkty zdobyć albo stracić.

Prowadzicie zaawansowane rozmowy z Peszko i Sobotą?

Nic mi o tym nie wiadomo.

Postawicie na graczy krajowych czy zagranicznych?

Postawimy na zawodników, którzy wniosą jakość i wzmocnią zespół. Nasza polityka opiera się na tym, żeby trafiali do kadry pierwszego zespołu młodzi i dobrzy zawodnicy plus każdego roku dwóch, trzech graczy z Akademii Piłkarskiej Lechia Gdańsk SA. Tę pracę będziemy chcieli wykonać nie w ciągu roku, bo piłkarze nie rodzą się na kamieniu. Mówimy o roczniku 1998/99, 2000, a więc chłopcach, którzy potrzebują 3-5 lat, aby zadebiutować w pierwszej drużynie. Trzeba poprawić infrastrukturę. Stworzyć dobre warunki zakwaterowania, zapewnić wyżywienie i opiekę lekarską czy szkołę, jak również podnieść jakość szkolenia w akademii. Mówiąc krótko, pokazać drogę, która może prowadzić do sukcesu.

W Lechii jest też cała grupa piłkarzy jak Colak, Friesenbichler, Nazario czy Bougaidis, którzy są wypożyczeni. Skorzystacie z opcji pierwokupu?

Widzieliśmy Kevina, który jest świetnie zaawansowany technicznie. W Zabrzu zamienił się z Sebastianem Milą rolami i to on dograł piłkę w akcji bramkowej. Colak ma ogromne serce do pracy, biega i walczy przez 90 minut. Pokazuje, jak bardzo zależy mu na grze w Lechii. Decyzje o pozostaniu są w głowach i nogach zawodników, bo to oni dadzą nam argumenty do podjęcia decyzji.

Obserwujecie młodzież w Lechii. Bo wciąż brak zdolnych zawodników, którzy mieliby szansę treningów z pierwszym zespołem?

Przyjedzie z Polski 2-3 młodych zawodników. Jest też 3-4 chłopców w akademii, z którymi chcemy się związać umową. Najlepsi dostaną szansę pojechania na obóz. To ważne, żeby najbardziej uzdolnieni mogli trenować z seniorami, poczuli kontakt z pierwszą drużyną. Wtedy łatwiej będzie im wejść do dorosłej piłki.

Nie było Panu żal Jagiellonii w Warszawie?

Piłka ma to do siebie, że wzbudza wiele emocji i kontrowersji. Błędy sędziowskie są zatrważające, ale nie bolą tak, kiedy wynik nie jest wypaczony. Jednak są błędy, które wpływają na wynik i miejsce w tabeli. To niebezpieczne. Dobra była reakcja prezesa PZPN Zbigniewa Bońka. Trzeba zwrócić uwagę na szkolenie. Sędziowie mylą się na całym świecie, ale dobrze, aby tych pomyłek było jak najmniej, żeby kluby miały również swoje zdanie w kwestii oceny arbitrów. Oceniamy piłkarzy, prezesów, dyrektorów, kibiców, więc i sędziów też.

Chodzi Panu o wyznaczenie Szymona Marciniaka na sędziego meczu Lechia - Lech [rozmowa była przeprowadzona przed meczem - przyp. red.]?

Delikatnie do tego piję. Chciałbym, żeby ktoś na to zwracał uwagę, bo takie decyzje mają wpływ nie tylko na trenerów i piłkarzy, ale też na kibiców, którzy wiedzą, że ktoś kogoś krzywdzi. Nie mam nic do pana Marciniaka i uważam go za dobrego sędziego.

Kto w tym roku zostanie mistrzem Polski?

Ta drużyna, która zajmie pierwsze miejsce. (śmiech)

A gdzie widzi Pan miejsce dla Lechii?

Pierwszym założeniem była grupa mistrzowska i w niej jesteśmy. Drugie wyzwanie to gra w europejskich pucharach i taki cel został postawiony przed drużyną. Trzeba zrobić wszystko, żeby to zrealizować, a jak uda się ugrać coś więcej, to będziemy przeszczęśliwi. To dobry prognostyk, żeby w następnym sezonie zbudować jeszcze silniejszą Lechię i powalczyć o tytuł mistrza Polski, co jest marzeniem nas wszystkich. Nie mówmy o tym, a zrealizujmy to marzenie.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki