Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lechii Gdańsk lider nie jest straszny. "Na naszym stadionie gra nam się doskonale"

Paweł Stankiewicz
Fot. Karolina Misztal / Polskapresse
Biało-zieloni zagrają w niedzielę na gdańskiej PGE Arenie z Lechem Poznań. Przeciwko Lechowi nie zagra Jakub Wawrzyniak, dla którego to już raczej koniec sezonu.

Rozgrywki w T-Mobile Ekstraklasie wchodzą w decydującą fazę. Zostały już tylko cztery kolejki, a piłkarze Lechii dwukrotnie zaprezentują się jeszcze na PGE Arenie. Do Gdańska najpierw przyjedzie lider tabeli - Lech Poznań, a w przedostatniej kolejce aktualny mistrz Polski - Legia Warszawa.

- Już nie mogę doczekać się meczu z Lechem na naszym stadionie, gdzie gra nam się doskonale - powiedział Sebastian Mila, kapitan Lechii, po wygranym meczu z Górnikiem w Zabrzu.

Lech nie należy do ulubionych rywali biało-zielonych, chociaż to w Poznaniu ten bilans jest fatalny. Odkąd gdańszczanie wrócili do krajowej elity, to w stolicy Wielkopolski przegrali wszystkie ligowe spotkania. W Gdańsku jest nieco lepiej, bo chociażby w poprzednim sezonie Lechia wygrała 2:1, także w grupie mistrzowskiej. Wówczas oba gole strzelił Zaur Sadajew, który w niedzielę przyjedzie na PGE Arenę w barwach "Kolejorza". W obecnym sezonie, w rundzie jesiennej, biało-zieloni polegli 1:2. Prowadzenie gospodarzom dał Stojan Vranjes, a dwa gole dla gości z Poznania strzelił Łukasz Teodorczyk, którego w tym zespole już nie ma.

- W Gdańsku czeka nas bardzo trudny mecz, ale w tej fazie każdy mecz jest jak finał. Obie drużyny będą chciały zdobyć trzy punkty, więc zapowiada się otwarty mecz z wymianą ciosów. Lubimy taki styl gry - mówi Marcin Kamiński, obrońca Lecha. - To będzie zupełnie inny mecz niż ten sprzed kilku miesięcy w Poznaniu. Lechia od tamtego czasu bardzo się zmieniła, a większość nowych zawodników podniosła jakość zespołu.

Maciej Skorża, trener Lecha, dobrze pamięta mecz na PGE Arenie, kiedy przyjechał z zespołem Legii Warszawa trzy lata temu. Wówczas jego zespół poległ w Gdańsku 0:1. Biało-zieloni utrzymali się w ekstraklasie, a Legia straciła mistrzostwo Polski. Teraz mecz na PGE Arenie również może mieć wielkie znaczenie dla losów tytułu mistrzowskiego, choć warto pamiętać, że na początku czerwca do Gdańska przyjedzie jeszcze drużyna Legii.

Lechia jest czwarta w tabeli. To miejsce daje prawo gry w kwalifikacjach Ligi Europy, problem w tym, by je utrzymać do końca rozgrywek. W niedzielę na drodze stanie Lech Poznań. Problemem dla trenera Jerzego Brzęczka przed niedzielnym meczem może być jedynie sytuacja kadrowa. Chodzi głównie o lewą obronę, bo w przerwie meczu w Zabrzu boisko musiał opuścić Jakub Wawrzyniak. I, niestety, w tym sezonie może już nie zagrać.

- Kuba ma nadciągnięty mięsień przywodziciela długiego. Będzie musiał pauzować od dwóch do trzech tygodni - powiedział dla serwisu Łączy Nas Piłka Jacek Jaroszewski, lekarz reprezentacji Polski.

W składzie może dojść do jeszcze jednej zmiany. Na ławce rezerwowych może wylądować Antonio Colak, który w dwóch ostatnich meczach miał kilka okazji, ale nie strzelił żadnego gola. Lepiej zaprezentował się jego zmiennik Kevin Friesenbichler.
Austriak w spotkaniu z Wisłą Kraków strzelił gola na wagę remisu, a w Zabrzu popisał się fantastycznym podaniem do Sebastiana Mili, który strzelił gola dającego zwycięstwo nad Górnikiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki