Zakwalifikowanie chorego do poradni żywienia w warunkach domowych, a co się z tym wiąże - refundacja specjalnego, tzw. przemysłowego jedzenia przez NFZ - graniczy w Gdańsku z cudem! - alarmują nasi Czytelnicy. Chodzi o tzw. żywienie dojelitowe pacjentów, którzy ze względu na ciężką chorobę nie są w stanie jeść normalnie. Aby przeżyć, muszą być karmieni przez sztuczny dostęp, tzw. PEG-a, który zakłada się do żołądka za pomocą endoskopu. I być na tzw. zbilansowanej, wysokoenergetycznej diecie.
Kiedy w końcu, po wielomiesięcznych wędrówkach od specjalisty do specjalisty, padła diagnoza SLA - pan Mieczysław stał się już cieniem samego siebie.
- Przez rok mąż schudł ponad 20 kg, miał problemy z jedzeniem - krztusił się przy każdym posiłku, kaszlał, łzawił i twierdził, że coś mu się przykleja do przełyku - opowiada jego żona Marta. - W związku z postępującym wychudzeniem i nasilającymi się problemami z połykaniem, zwłaszcza płynów, lekarze zalecili założenie PEG-a. W połowie kwietnia zrobiono endoskopowo gastrostomię, wprowadzając dren do żołądka. Od tej pory jest karmiony dojelitowo, za pomocą strzykawki.
- Początkowo jedzenie miksowałam, ale mimo starań i dodatkowych preparatów, takich jak nutridrinki czy protifar, mąż chudł nadal. Lekarz z poradni żywieniowej przy szpitalu Copernicus w Gdańsku zalecił podawanie wysokobiałkowej i wysokoenergetycznej diety przemysłowej, żeby powstrzymać spadek wagi i objawy niedożywienia. Trzeba ją kupić, jest w specjalnych workach. Niestety, nasz wniosek do dyrekcji szpitala o objęcie męża opieką został potraktowany odmownie z uwagi na wyczerpany już w tym roku, a nawet przekroczony, kontrakt z NFZ - mówi Marta.
List "rezerwowych" poradnia nie prowadzi. Sugerowano, by zwrócić się też o pomoc do innych poradni. Na Pomorzu są trzy, które mają na to kontrakt z NFZ.
W firmie Promedica, z siedzibą w Rzeszowie, z którą udało się Marcie skontaktować telefonicznie na początku kwietnia, poinformowano ją, że na razie brakuje miejsc, może się coś zwolni za 3-4 miesiące. Po miesiącu usłyszała to samo. W firmie Nutrimed Ziemia Pomorska (lekarz w Malborku, ogólnopolska infolinia) usłyszała, że czas oczekiwania wynosi siedem miesięcy.
Mimo usilnych starań nie udało się nam skontaktować z wiceprezesem ds. medycznych spółki Copernicus, który zarządza szpitalem w Gdańsku. Z informacji uzyskanych od rzecznika prasowego szpitala Katarzyny Brożek wynika, że problemu przekroczenia kontraktu, który był, już nie ma, bo negocjacje z pomorskim NFZ dotyczące zwiększenia go udało się załatwić pozytywnie. I pacjenci, którzy tego wymagają, otrzymają zgodę na refundację żywienia dojelitowego.
W pomorskim NFZ przyznają jednak, że problem jest.
- Katalog chorób ostrych i przewlekłych, w których są wskazania żywienia dojelitowego, bardzo się poszerzył, więc z roku na rok lekarze kwalifikują do niego coraz więcej chorych - wyjaśnia dr Michał Brzeziński, zastępca dyrektora pomorskiego NFZ ds. medycznych. - Na początku roku nie jesteśmy więc w stanie przewidzieć, ile pieniędzy będziemy na to potrzebować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?