Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pierwsi nad Bałtykiem

Płk rez. Wasyl Szparyk
Od momentu zakończenia II wojny światowej - dnia znanego jako Dzień Zwycięstwa - dzieli nas już 70 lat. W pamięci powracają wydarzenia frontowe z marca 1945 roku, których byłem bezpośrednim uczestnikiem, mimo swoich 20 lat. Spośród toczonych wtedy walk i zdarzeń wyłania mi się wyraźnie moment dotarcia radzieckich wojsk do wybrzeża Bałtyku w okolicach Köslina - obecnego Koszalina. Wydarzenie to nie utrwaliłoby się aż tak w pamięci, gdyby nie fakt, że było ono fałszowane.

Jako świadek wydarzeń sprzed 70 lat muszę poinformować, że pełniłem służbę wojskową w 1. Artyleryjskiej Dywizji Przełomu Rezerwy Głównego Dowództwa, która wspierała 3. Gwardyjski Korpus Pancerny podczas uderzenia pancernego w kierunku Bałtyku. Mimo rygorystycznych zakazów prowadziłem dzienniczek wydarzeń.

Ponadto tak się złożyło, że po wojnie znalazłem się we wspomnianym korpusie wojsk pancernych w okresie, kiedy stacjonował on w miejscowości Neuhammer (obecnie, chyba, Świętoszów). Przez kolejne cztery lata pełniłem służbę wojskową, tym razem w sztabie korpusu i miałem możliwości, aby poukładać informacje i lepiej się zorientować w szlaku bojowym tego zgrupowania.

Droga ku morzu

Po zakończeniu operacji wiślańskiej w rejonie Grudziądza w dniach 18-19 lutego 1945 r. moja dywizja została przeniesiona o 120 km na zachód, do rejonu Sępólna, na południe od Chojnic. Mieliśmy tu do wykonania zadanie specjalne, a mianowicie, uczestniczenie w wypadzie czołgów w kierunku Bałtyku. Przed podjęciem wyprawy zostaliśmy odpowiednio przeszkoleni pod kątem tego, jak powinniśmy się zachowywać; otrzymaliśmy także lepsze wyposażenie m.in. wydano nam granatniki ręczne, a zwykłe karabiny zamieniono na maszynowe. Jednocześnie zabrano nam wszystkie dokumenty personalne, a nawet listy z domu: mieliśmy być anonimowi - bez imienia i rodowodu. Budziło to w nas pewien niepokój: Po co niby aż tak ostro? Odpowiedzi doszukaliśmy się tylko takiej, że możemy zostać złapani gdy będziemy się poruszali na tyłach przeciwnika.

Mój pułk wyruszył 25 lutego w południe. Szliśmy w kierunku północnym przez lasy i drogi polne. Nie napotykaliśmy na jakikolwiek opór, przecież front pozostał za nami. We wsiach, które mijaliśmy, tego oraz następnego dnia, 26 lutego, toczyło się zwykłe chłopskie życie, mieszkańcy pozostawali w swoich domach, mieli nawet elektryczność.

Dnia 27 lutego rano wkroczyliśmy do Bublitz (pol. Bobolice) położonego ponad 100 kilometrów dalej od rejonu, skąd wyruszyliśmy. Naszego wejścia do miasteczka nikt nie oczekiwał. Tu także był prąd. W mieście pozostali mieszkańcy, którzy chowali się po piwnicach. Niemcy okropnie się przerazili na widok radzieckich żołnierzy. Czegoś podobnego nie mogliby się spodziewać przebywając daleko od linii frontu. Propaganda również twierdziła, że ich front jest nie do przełamania dla Sowietów. W rzeczywistości jednak, Niemcy mieli czego się bać. Szliśmy do nich jako mściciele, których dowództwo usankcjonowało zemstę "za zbrodnie niemieckie na radzieckim terytorium".

Posuwając się dalej na północ w dniu 3 marca zajęliśmy pozycje bojowe pod Köslinem (Koszalinem). Po przygotowaniu artyleryjskim weszliśmy do miasta, którego broniły nieznaczne siły składające się przeważnie z pospolitego ruszenia (Volkssturm). Wobec naszej całkowitej przewagi już 5 marca miasto się poddało.

Po opanowaniu miasta wyszliśmy na drogę Danzig -Stettin (Gdańsk-Szczecin) łączącą Pomorze Wschodnie z innymi niemieckimi landami. Oznaczało to wykonanie strategicznego zadania, które właściwie polegało na całkowitym odcięciu od terytorium Niemiec wszystkich niemieckich wojsk znajdujących się na Pomorzu Wschodnim (rejon Gdyni i Gdańska), w Prusach Wschodnich (rejonie Królewca) oraz w Kurlandii (zachodnia Łotwa).

Sól na ustach

W pobliżu Köslina było już Morze Bałtyckie więc czołgiści z 3. Gwardyjskiego Pancernego Korpusu oraz żołnierze dywizji artyleryjskiej wyszli na wybrzeże Bałtyku. Spróbowaliśmy wody, która była słona, gorzka, miała woń wodorostów.
Po upływie półwieku przeczytałem w moskiewskiej prasie (były to "Izwiestja" lub "Gazeta Literacka", już nie pamiętam), że do Bałtyku jako pierwsze dotarły w rejonie Köslina oddziały marszałka Żukowa. W rzeczywistości były to oddziały 2. Frontu Białoruskiego dowodzone przez marszałka Rokossowskiego. Natomiast 1. Front Białoruski pod dowództwem marszałka Żukowa przesuwał się nieco bardziej na zachód w kierunku portu Kolberg (pol. Kołobrzeg) i zajął go dotarłszy do Bałtyku trochę później. Stwierdzam, że jest to fałszowanie historii, gdyż we wszystkim pierwszymi musieli być etniczni Rosjanie.

A propos: w tym także ponoć celu, kiedy 1. Front Białoruski zbliżał się do Warszawy, jego dowódcę marszałka Rokossowskiego zamieniono wówczas na etnicznego Rosjanina marszałka Żukowa. Widocznie chodziło o rychłą ofensywę na Berlin oraz szczególne zamiary odnośnie Warszawy. Nie przeszkadzało to władzom stale powtarzać, iż Związek Radziecki wolny jest od rosyjskiego szowinizmu. "Starszy brat" - Rosjanin był wszędzie oraz język rosyjski był wszędzie…

My zaś, czołgiści i artylerzyści szybko posuwaliśmy się na wschód, żartując nawet czasem i wykrzykując hasło: "Naprzód, na Wschód!", zamiast obowiązującego: "Naprzód na Zachód!".

W dniu 6 marca zajęliśmy Sławno i zbliżyliśmy się do Słupska, który opanowaliśmy 8 marca. Następnie, 11 marca padł Lębork, po czym 12 marca wkroczyliśmy do tzw. korytarza, czyli przedwojennego terytorium Polski. W okresie od 13 do 21 marca toczyliśmy zawzięte walki na przedmieściach Gdyni, którą zajęliśmy po ofensywie 28 marca. W dniach od 1 do 4 kwietnia walczyliśmy o port wojenny Oksywie, ale 5 kwietnia przerwaliśmy boje w rejonie Gdyni i Oksywia w związku z przeniesieniem naszej dywizji do rejonu Gryfina nad Odrą, gdzie trwały przygotowania do tzw. operacji berlińskiej.

Wobec aktywnego zaangażowania mojego 421 Haubicznego Pułku Artylerii w walkach o Gdynię, dostał on nazwę "Gdyńskiego".
Reasumując, podkreślę, że do Morza Bałtyckiego jako pierwsze dotarły wojska 2 Frontu Białoruskiego pod dowództwem marszałka Rokossowskiego. Miało to miejsce 5 marca 1945 roku w rejonie Koszalina. Wojska 1. Frontu Białoruskiego pod dowództwem marszałka Żukowa znalazły się na wybrzeżu Bałtyku w rejonie Kołobrzegu w terminie nieco późniejszym.

Tłumaczenie Walentyna Bogacka. Tekst płk Wasyla Szparyka redakcja "Dziennika Bałtyckiego" otrzymała za pośrednictwem Ambasady RP w Kijowie.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki