Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Utrzymanie Widzewa jeszcze realne? Lisowski twierdzi, że tak

Paulina Szczerkowska
Tomasz Lisowski pamięta jeszcze znacznie lepsze czasy Widzewa. Dziś twierdzi, że drużyna wciąż ma szansę na utrzymanie
Tomasz Lisowski pamięta jeszcze znacznie lepsze czasy Widzewa. Dziś twierdzi, że drużyna wciąż ma szansę na utrzymanie Paweł Łacheta/archiwum Dziennika Łódzkiego
Do końca rozgrywek I ligi zostało tylko 6 kolejek, a Widzew cały czas zajmuje ostatnie miejsce w tabeli. Do pozycji, która da możliwość zagrania w barażach z czwartą drużyną II ligi, brakuje 10 punktów.

Sytuacja łódzkiego klubu jest bardzo trudna, ale jeszcze nie beznadziejna. Widzewiacy na każdym kroku podkreślają bowiem, że cały czas zachowują matematyczne szanse na utrzymanie. Aby te szanse wykorzystać, trzeba by jednak punktować o wiele skuteczniej niż do tej pory. Ciężko w to uwierzyć, kiedy obserwuje się jak nierówną grę prezentuje Widzew.

Jedne z największych nadziei kibice wiązali z powrotem do klubu Tomasza Lisowskiego. Na początku rozgrywek doświadczony piłkarz został jednak ukarany czerwoną kartką i musiał pauzować przez dwa mecze. Od kiedy wrócił do składu, jest jednym z najsolidniej prezentujących się zawodników. Pytany o nierówną formę zespołu nie potrafi odpowiedzieć, bo twierdzi, że... Widzew nie prezentuje nierównej formy.

– Wiele osób mówi, że w każdym meczu gramy inaczej, ale ja się z tym nie zgadzam – mówi. – W Legnicy może dostaliśmy sromotne lanie, ale spotkanie wcale nie musiało tak wyglądać. Mieliśmy sytuacje przy wyniku 0:0 i gdybyśmy pierwsi strzelili bramkę, to wszystko mogłoby potoczyć się inaczej. Nie ma co zwalać winy na szczęście, ale tak mogło być. Podobnie w Świnoujściu. Krystian Nowak miał bardzo dobrą okazję do zmiany wyniku. Gdyby ją wykorzystał, to mecz toczyłby się inaczej.

Trudno stwierdzić czy piłkarze rzeczywiście nie widzą problemu w swojej postawie czy robią tylko dobrą minę do złej gry. Pewne jest jednak, że drużyna nie zamierza zmieniać stylu, bo ten „daje jej punkty”.

– Do tej pory wygraliśmy trzy spotkania i do końca zamierzamy grać piłką. Widzew nie zasługuje na miejsce, które zajmuje. Drużyny, które mają z nami zagrać, analizują nas i się boją – tłumaczy Lisowski.

Dobre samopoczucie piłkarza Widzewa to jedno, a analiza tabeli drugie. W 9 meczach wiosny łodzianom udało się zdobyć tylko 10 punktów. Aby utrzymanie było realne, to trzeba by zwyciężyć we właściwie wszystkich pozostałych. A Widzew w całym sezonie nie wygrał nawet dwóch spotkań z rzędu. Mimo tego wiara w powodzenie cały czas utrzymuje się w zespole.

- Oczywiście, że wierzymy. Rozegramy jeszcze mecze z Pogonią Siedlce, Bytovią Bytów i Chrobrym Głogów, czyli drużynami z dołu tabeli. 10 punktów to nie jest duża strata. Zawiszę też wszyscy przekreślali, a przecież wcale nie musi spaść z Ekstraklasy. Mamy nadzieję, że 6 czerwca będziemy się cieszyć z utrzymania w lidze – mówi Lisowski.

W Widzewie swoich szans upatrują także w tym, że jednak uda się rozegrać mecz z Sandecją. Wcześniej było to niemożliwe, ponieważ działacze klubu nie zdążyli na czas przygotować stadionu w Byczynie. Łodzianie zostali ukarani walkowerem, ale odwołali się do Najwyższej Komisji Odwoławczej. Decyzji NKO można spodziewać się 6 maja.

– Chcielibyśmy, żeby pozwolono nam rozegrać spotkanie. Tak jak my staramy się walczyć na boisku, tak w klubie walczą o to, aby ta sprawa zakończyła się dla Widzewa pomyślnie. Być może decyzja o walkowerze zostanie jeszcze zmieniona. Wtedy 3 punkty zostałyby odjęte Sandecji, a my mielibyśmy szanse, żeby odrobić straty. Nie składamy broni. Codziennie ciężko pracujemy, aby w weekendy zdobywać punkty – przekonuje Lisowski. – Do rozegrania jest jeszcze sporo spotkań i zrobimy wszystko, aby obronić I ligę. Chcielibyśmy pokazać, że mamy dobry zespół. Docelowe miejsce Widzewa jest nie tyle w I lidze, co w Ekstraklasie. Czas pokaże jednak gdzie będziemy grać w przyszłym sezonie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki