Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jerzy Brzęczek, trener Lechii Gdańsk: Teraz czekają nas inne mecze [ROZMOWA]

Paweł Stankiewicz, Kielce
Fot. Karolina Misztal / Polskapresse
Po fazie zasadniczej sezonu T-Mobile Ekstraklasy rozmawiamy z Jerzym Brzęczkiem, trenerem Lechii Gdańsk.

Trzeci przegrany mecz wyjazdowy z rzędu i znowu stracone trzy bramki. Co się dzieje z drużyną na wyjazdach?
Na pewno wpływ na wyniki mają proste błędy, które popełniamy. Znowu straciliśmy trzy bramki, bo zabrakło nam konsekwencji w grze. Jest taki moment na boisku, że czujemy się zbyt pewnie, że nic nam się nie przytrafi. Przeciwnik to wykorzystuje i tracimy bramkę. Oczywiście cieszymy się, że jesteśmy w grupie mistrzowskiej, bo taki był nasz cel na rundę wiosenną, ale ostatnie mecze wyjazdowe dają dużo do myślenia i materiał do pracy, żeby poprawić naszą grę głównie w kwestii koncentracji. Chociażby sytuacja w Kielcach - to na przykład zlekceważenie sytuacji przez Kubę Wawrzyniaka i tracimy trzecią bramkę. To zimny prysznic przed meczami w fazie finałowej.

Nie do końca jest tak, że jak grają Jakub Wawrzyniak i Grzegorz Wojtkowiak, to Lechii krzywda się nie stanie.
Cały czas mówiłem, że to są ważne osoby, ale gra cała drużyna. Pierwsze dwie bramki straciliśmy w takich momentach, kiedy to my mogliśmy prowadzić 2:0. Mieliśmy świetne sytuacje, których nie wykorzystaliśmy, i może to nas uśpiło. Pierwsza akcja Korony i błąd oraz brak asekuracji - tracimy bramkę. Za chwilę jest 2:0. Trzeba pochwalić drużynę, że w tak trudnym momencie szybko potrafiła wyrównać, a były jeszcze okazje na trzeciego gola. Patrząc na chłodno, to straciliśmy trzy bramki, ale najgorsze jest to, że w meczu, w którym przeciwnik nie stwarza sobie dużo okazji. Wystarczy jedna - i zaraz tracimy gola.

Pamięta Pan taki szalony mecz, że po 14 minutach jest 0:2, a po 18 minutach 2:2?
Nie pamiętam. W pierwszych minutach to my stwarzaliśmy sobie okazje i już w pierwszej minucie mogliśmy objąć prowadzenie. To pokazuje, jaka jest piłka. Szybko zostaliśmy sprowadzeni na ziemię. Naszym celem była górna "8", mamy ją, a patrząc na terminarz, to czekają nas w Gdańsku supermecze i w fazie finałowej będziemy walczyć.

W drugiej połowie grupa mistrzowska była w zasadzie pewna, patrząc na inne wyniki. Nie chciał Pan zaryzykować, bo tylko wygrana w Kielcach dawała dodatkowy punkt w fazie finałowej?
Ryzyko nie polega na tym, że na boisku będzie więcej ofensywnych zawodników, bo to nie musi się przełożyć na większą ilość sytuacji bramkowych. W ostatnich minutach wysłaliśmy Gersona praktycznie jako drugiego napastnika i miał jedną sytuację, w której sędzia spokojnie mógł podyktować rzut karny, bo zawodnik był ewidentnie ciągnięty za koszulkę.

Awans do grupy mistrzowskiej zrealizowany. Jaki cel jest teraz?
Teraz wszystko jest możliwe. Najpierw musimy wyciągnąć wnioski z tych błędów, po których tracimy bramki w meczach wyjazdowych, i dobrze przygotować się do tych siedmiu meczów, które nas czekają. Patrząc na tabelę pierwsza dwójka - trójka wydaje się na razie poza zasięgiem. Będziemy walczyć o to, żeby zdobyć jak najwięcej punktów. Liga jest wyrównana, a każdy z każdym może wygrać.

Pytanie trochę quizowe. Co mówią Panu daty 2 i 9 lipca?
(śmiech) To dla nas ciekawe daty [w tych dniach rozegrana zostanie I runda kwalifikacyjna Ligi Europy - przyp. aut.]. Na pewno nie będziemy płakać z tego powodu, jeśli w tych terminach będziemy rozgrywać mecze.

W fazie finałowej decydujące mogą być mecze wyjazdowe, bo musimy odrabiać straty, a zagracie ich o jeden więcej niż w Gdańsku.
To będzie dla nas prawdziwy test. Gra na wyjeździe wygląda dobrze, patrząc na to, jakie sytuacje stwarzamy i ile ich mamy. Niestety, często mając przewagę w bardzo łatwy sposób dajemy sobie strzelać bramki. Nad tym musimy pracować. Grając w Gdańsku, przeciwnik nie stwarza takich sytuacji i jesteśmy zespołem zdecydowanie bardziej konsekwentnym.

Mecze w Gdańsku z Wisłą Kraków, Lechem Poznań i Legią Warszawa to fantastyczna sytuacja z punktu widzenia marketingowego. Również ze sportowego?
Z Legią i Wisłą wygrywaliśmy w tym roku na PGE Arenie, a to pokazuje, że jesteśmy w stanie walczyć z tymi drużynami o zwycięstwo. To już jest oczywiście inna faza i będą inne mecze, ale myślę, że jesteśmy w stanie wykorzystać taką sytuację.

Szukasz więcej sportowych emocji?

POLUB NAS NA FACEBOOKU!">POLUB NAS NA FACEBOOKU!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki