Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lotos Trefl Gdańsk poległ po wielkim boju w Ergo Arenie [ZDJĘCIA]

Łukasz Żaguń
Po świetnym spektaklu siatkarze Lotosu Trefla przegrali w Ergo Arenie z Asseco Resovią w drugim meczu finału PlusLigi po tie-breaku.

Od 11 lat triumfator Pucharu Polski siatkarzy nie przegrał kolejnego meczu ligowego. W piątek zawodnicy Lotosu Trefla mieli okazję tę passę podtrzymać, mimo że wielokrotnie już podkreślali, że liczby i statystyki właściwie ich nie interesują.
Najważniejsze są dla nich bowiem zwycięstwa i... dobra atmosfera w drużynie. Nie zmienia to jednak faktu, że przed pojedynkiem byli bardzo zmobilizowani, by po raz kolejny utrzeć nosa siatkarzom Asseco Resovii i tym samym sprawić, by marzenia o złocie były nadal żywe. Niestety, tym razem ta sztuka im się nie powiodła, choć byli tego bardzo blisko.

Zgodnie z przewidywaniami, piątkowy mecz przyciągnął na trybuny Ergo Areny tłumy kibiców. W sumie spotkanie w gdańsko-sopockim obiekcie oglądało 10 169 fanów. Co prawda rekordu frekwencji w meczu ligowym w Ergo Arenie pobić się nie udało, ale i tak kibice stworzyli znakomite widowisko.

Gdańszczanie, podobnie jak to miało miejsce w poprzednich pojedynkach, do kolejnego meczu z rzeszowianami przystąpili z respektem, ale bez strachu. Grali przede wszystkim piekielnie skutecznie w kontratakach i solidnie w polu serwisowym, dzięki czemu odrzucali rywali od siatki. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Podopieczni trenera Andrei Anastasiego pewnie i całkowicie zasłużenie objęli prowadzenie w meczu. Można nawet powiedzieć, że zwycięstwo w pierwszej partii przyszło im nadspodziewanie łatwo, biorąc pod uwagę stawkę tego pojedynku.

Dominacja Lotosu Trefla nie mogła się jednak długo utrzymać, bo Asseco Resovia to zbyt doświadczony zespół, którego przełamać nie jest łatwo. Rzeszowianie odzyskali wigor w drugiej partii. Początkowo toczyli z gospodarzami wyrównaną walkę, ale z biegiem czasu ich przewaga zaczęła się wyraźnie zarysowywać. Gdańszczanie stracili natomiast swoją największą broń - zagrywkę, a strat w drugiej odsłonie odrobić już nie zdołali.

Drużynie Anastasiego uciekł jeszcze jeden element - koncentracja, co w tym sezonie zdarzało się bardzo rzadko. Nic więc dziwnego, że włoski szkoleniowiec Lotosu Trefl był coraz bardziej poddenerwowany, dając momentami upust emocjom przy ławce rezerwowych. Podczas przerw na żądanie starał się jednak już tonować swoje reakcje i spokojnie tłumaczył swoim podopiecznym, jak wyjść z kryzysu.

Gdańscy siatkarze długo jednak grali niemrawo i bez charakterystycznego dla nich w tym sezonie polotu. A rzeszowianie po prostu robili swoje i bezlitośnie wykorzystywali wszystkie prezenty, jakie dostawali w dwóch partiach od swoich rywali.
Im bliżej końca meczu, tym na parkiecie zaczęło robić się coraz bardziej nerwowo. Emocje udzielały się nie tylko siatkarzom, ale też i szkoleniowcom, którzy często prosili o wideoweryfikacje. Niestety, w ostatecznym rozrachunku w zdecydowanie lepszych nastrojach Ergo Arenę opuszczali w piątek rzeszowianie.

Kolejny mecz we wtorek (godz. 20) w Rzeszowie.

Lotos Trefl Gdańsk - Asseco Resovia Rzeszów 2:3 (25:19, 19:25, 21:25, 25:23, 13:15)

Lotos Trefl : Falaschi, Grzyb, Gawryszewski, Mika, Schwarz, Troy, Gacek (libero) oraz Schulz, Stępień, Czunkiewicz

Asseco Resovia: Drzyzga, Nowakowski, Dryja, Ivović, Penczew, Schoeps, Ignaczak (libero) oraz Buszek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki