Koszykówka na Pomorzu. W niedzielę będzie wszystko jasne

Gdynianie już od kilku tygodni są pewni siódmego miejsca przed play-off, dlatego w niedzielnym meczu ze Śląskiem we Wrocławiu w drużynie Davida Dedka ponownie zabraknie podstawowych graczy - A. J. Waltona, Ovidijusa Galdikasa, Piotra Szczotki i Przemysława Frasunkiewicza. Cała wymieniona czwórka pauzowała już w ostatnim spotkaniu z MKS Dąbrowa Górnicza, a mimo to gdyńskiej ekipie udało się pokonać beniaminka po ciekawym widowisku. Teraz poprzeczka będzie jednak zawieszona dużo wyżej, bo gospodarze toczyć będą korespondencyjną walkę z innymi o jak najlepszą lokatę przed play-off.

Wiadomo już, że wrocławianie będą najprawdopodobniej ćwierćfinałowym rywalem Energi Czarnych, którzy w niedzielę zagrają w Starogardzie Gdańskim z niewalczącą już o nic Polpharmą. Przy założeniu, że wszystkie ekipy z czołówki (poza Stelmetem Zielona Góra i Turowem Zgorzelec, które grają ze sobą) wygrają swoje mecze, słupszczanie na koniec rundy zasadniczej uplasują się na czwartym miejscu, co w pierwszej rundzie da im przewagę własnego parkietu. Warunek to oczywiście wygrana z "Kociewskimi Diabłami". Porażka mogłaby zepchnąć Czarnych nawet na szóste miejsce.

O przedłużenie swojego sezonu powalczy Trefl. Sopocianie przed ostatnią kolejką są w klarownej sytuacji. Jeśli wygrają swój mecz z Wikaną Startem w Lublinie, zajmą ósme miejsce i awansują do play-off. Jeśli przegrają, rozgrywki zakończą na 9. miejscu, zaraz za Polskim Cukrem Toruń lub Polfarmeksem Kutno. Obie te ekipy (zagrają ze sobą w Toruniu) mają taki sam bilans jak Trefl i gorszy bilans w bezpośrednich starciach z żółto-czarnymi. Można więc powiedzieć, że gracze Mariusza Niedbalskiego rozdają karty, choć spotkanie z nieobciążonymi presją lublinianami (dawno stracili już szansę na play-off) wcale nie musi być łatwe.

Wszystkie niedzielne spotkania rozpoczną się o godz. 20.