Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabójstwo 5-letniej Milenki. Mariusz L. nie powinien opuszczać detoksu?

Dorota Abramowicz
Przemek Świderski
Ojciec pięcioletniej Milenki, zamordowanej w ostatni czwartek w Gdańsku Brzeźnie, od co najmniej roku był uzależniony od narkotyków. Według informacji prokuratury we wtorek sam zgłosił się na oddział detoksykologii jednego z gdańskich szpitali. W dniu zabójstwa opuścił - na własne żądanie - oddział, odebrał córkę z przedszkola we Wrzeszczu, zawiózł ją do parku w Brzeźnie, gdzie pozbawił dziecko życia, uderzając je prawdopodobnie kamieniem w głowę. Dlaczego mężczyzna wyszedł ze szpitala?

Czy Mariusza L. można było zatrzymać w szpitalu? Specjaliści z oddziału, gdzie przebywał przez dwa dni pacjent, nie wypowiadają się na jego temat, powołując się na tajemnicę lekarską. W jednym z naszych artykułów - abstrahując od tego konkretnego przypadku - toksykolog Jacek Sein Anand z Pomorskiego Centrum Toksykologii wyjaśnił, że zgodnie z obowiązującymi zasadami "w przypadku, gdy pacjent jest przytomny, z kontaktem, nie ma objawów psychozy, jest zorientowany co do miejsca i czasu, to lekarz w każdym polskim szpitalu nie ma prawa zatrzymać go na oddziale".
Opinia ta doczekała się ostrej polemiki.

Ja bym go nie wypisał

Dr Grzegorz Skoczkowski, gdyński psychiatra, który przez kilka lat zajmował się osobami uzależnionymi od alkoholu i od innych środków odurzających oraz pracował w oddziale terapeutycznym i poradni uzależnień, napisał list do redakcji w sprawie leczenia Mariusza L. Uważa, że decyzja o wypuszczeniu pacjenta na drugi dzień po przyjęciu do szpitala była błędem.

- W drugiej dobie abstynencji, niezależnie od środka odurzającego, pojawiają się objawy odstawienne - zazwyczaj drażliwość, niepokój, lęk, bóle mięśni, bóle stawów, uczucie ogólnego rozbicia, trudności z koncentracją uwagi, bóle brzucha - wyjaśnia dr Skoczkowski.- Pojawia się pragnienie zażycia środka odurzającego, który zniesie te dolegliwości. Narastające objawy "głodu" powodują, że chory sam chce się wypisać ze szpitala. Jeżeli prowadzona farmakoterapia nie łagodzi w dostatecznym stopniu tych objawów, a w polskich warunkach często tak jest (bo personel medyczny ma nieuświadomioną niechęć do uzależnionego, który "sam sobie zafundował chorobę" i zazwyczaj jest osobą aspołeczną), to pacjent cierpi i narasta w nim chęć wypisania się ze szpitala.

Według psychiatry stan pacjenta w dniu wypisu... był gorszy, niż w momencie pojawienia się na oddziale.
- Osoba uzależniona w tym momencie jest pozbawiona zdolności panowania nad relacją z substancją uzależniającą - wyjaśnia Grzegorz Skoczko- wski. - Ja na pewno bym pacjenta w tym stanie nie wypisał. W omawianym przypadku pacjent został wypisany najprawdopodobniej z objawami nasilonego zespołu abstynencyjnego, był drażliwy, pobudliwy, nie tolerował sprzeciwu. W tej sytuacji zwykłe zachowanie dziecka mogło być dla niego bardzo irytujące i pobudzić go do przemocy fizycznej. Możliwe też, że mając władztwo nad dzieckiem, żądał od konkubiny finansów na zakup środków odurzających. To jednak, bez materiałów z dochodzenia, tylko spekulacje. Natomiast z punktu widzenia lekarskiego wypisanie pacjenta z objawami zespołu abstynencyjnego było niewłaściwe.

Lekarz i prawo

Co mogli w takiej sytuacji zrobić lekarze? Zatrzymać mężczyznę w szpitalu przy użyciu przemocy? Dr Skoczkowski uważa, że problem ucieczek z "detoksu" mógłby zostać rozwiązany przez podpisywanie - w dniu przyjęcia - umów cywilnoprawnych, w których pacjent zobowiązywałby się nie przerywać leczenia przez 5, 10, 15 dni. Taka umowa pozwalałaby na zatrzymanie go siłą na oddziale.

- To nie jest tak do końca - komentuje dr Leszek Trojanowski, psychiatra i dyrektor szpitala na gdańskim Srebrzysku. - Obowiązuje nas prawo, musimy postępować zgodnie z przepisami.

Problemy związane z wolą pacjenta w relacjach z lekarzem, ale także pozostałym personelem medycznym, są coraz mocniej podkreślane w polskim i europejskim prawie . Artykuł 19 ust. 1 pkt 3 ustawy o prawach pacjenta mówi, że "pacjent ma prawo do wyrażenia zgody na udzielenie określonych świadczeń zdrowotnych lub ich odmowy po uzyskaniu odpowiedniej informacji". Z kolei ustawa o ochronie zdrowia psychicznego dopuszcza "przymusowe zatrzymanie" jedynie w sytuacji, gdy pacjent trafia do szpitala psychiatrycznego "bez swojej zgody". A i w tym przypadku pacjent ma prawo wystąpić do sądu opiekuńczego, w którego okręgu znajduje się ten szpital, o wydanie nakazu wypisania.

Złoty środek?

- Jeżeli poszczególnym lekarzom zabraknie odwagi, by rozsądnie i zgodnie z wiedzą lekarską nie wypisywać ludzi pozbawionych zdolności do decydowania o sobie z powodu uzależnienia (gdy mają zespół abstynencyjny), to może konieczne będzie, by Naczelna Izba Lekarska wystąpiła do ustawodawcy o prawne uregulowanie takiej sprawy - twierdzi dr Skoczkowski.

Jacek Sękiewicz, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Terapii Uzależnienia od Alkoholu i Współuzależnień w Gdańsku, uważa, że próba takiej zmiany nie byłaby łatwa, a efekt - oczywisty. - Debata, w której ścierałyby się opinie rzecznika praw pacjentów, obrońcy praw człowieka, lekarzy terapeutów i prawników, mogłaby się ciągnąć latami - mówi Jacek Sękiewicz. - Trzeba zważyć wszystkie za i przeciw, postawić pytania o granice wolności. Znalezienie złotego środka może być niemożliwe.

W sprawie Mariusza L. jest jeszcze jedna niewiadoma. Nie wiemy, czy do zabójstwa dziecka doszło "na głodzie", czy też pod wpływem zażytych już po wyjściu ze szpitala środków odurzających. Jeśli ta druga wersja okaże się prawdziwa, teoria o wpływie zespołu abstynencyjnego na działania zabójcy upadnie.

Treści, za które warto zapłacić!
REPORTAŻE, WYWIADY, CIEKAWOSTKI


Zobacz nasze Magazyny: REJSY, HISTORIA, NA WEEKEND

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki