Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk. Przeskoczyć w tabeli porozbijany Śląsk

Paweł Stankiewicz
Tomasz Bolt/Polska Press
Trzy kolejki zostały do zakończenia fazy zasadniczej w piłkarskiej T-Mobile Ekstraklasie. Lechia Gdańsk walczy o pozostanie w grupie mistrzowskiej.

Lechii zostały wyjazdowe spotkania ze Śląskiem Wrocław i Koroną Kielce oraz na PGE Arenie z Górnikiem Łęczna. Najbliższe spotkanie we Wrocławiu może jednak biało-zielonym niemal zapewnić grę o medale mistrzostw Polski w drugiej fazie rozgrywek.

Śląsk jesienią wydawał się być głównym rywalem dla Legii i Lecha w walce o czołowe lokaty. Dziś wszystko się zmieniło. Widać, jak wiele drużyna straciła na odejściu Sebastiana Mili do Lechii. Wiosną podopieczni trenera Tadeusza Pawłowskiego jako jedyni nie wygrali żadnego z ośmiu meczów ligowych, a słabszy od nich w tym roku jest tylko GKS Bełchatów. Nic dziwnego, że we Wrocławiu w minionym tygodniu była burza, bo zaraz może się okazać, że dla Śląska zabraknie miejsca w grupie mistrzowskiej i przyjdzie mu walczyć o utrzymanie w krajowej elicie. Część dziennikarzy takiego stanu rzeczy dopatruje się także w oszczędnościach, jakie czyni wrocławski klub. A wszystko dlatego, że wiosną 2012 roku Śląsk pożyczył z miejskiej kasy 12 milionów złotych i ma je zwrócić do końca 2017 roku.

Trener Pawłowski przeprowadził męską rozmowę z piłkarzami, a jego pierwszą decyzją było zabranie opaski kapitana Marco Paixao i powierzenie jej doświadczonemu bramkarzowi, Mariuszowi Pawełkowi. Marco i Flavio Paixao mogą stracić miejsce w składzie, bo odejście tego pierwszego po sezonie jest przesądzone, a drugiego wielce prawdopodobne. Obaj są za drodzy w utrzymaniu dla klubu z Wrocławia. Trener Pawłowski na ostatnie mecze dobierze piłkarzy walczących dla Śląska na całym boisku, ale pytanie, jak to się odbije na piłkarskiej jakości.

Lechii nie pozostaje nic innego, jak wykorzystać problemy najbliższego, porozbijanego rywala. To idealna okazja, aby wygrać we Wrocławiu. Nie tylko można praktycznie zagwarantować sobie grę w grupie mistrzowskiej, ale awansować w tabeli... kosztem właśnie Śląska.

To otworzy szansę powalczenia o czwarte miejsce po fazie zasadniczej, czyli w kolejnym etapie rozegrania jednego meczu więcej w Gdańsku. A to atut, bo za kadencji trenera Jerzego Brzęczka PGE Arena jest twierdzą Lechii (5 zwycięstw, 2 remisy i 0 przegranych - średnia 2,42 punktu na mecz).

We Wrocławiu nikt z biało-zielonych nie musi pauzować za kartki. Jest szansa na poprawę sytuacji kadrowej, bo do gry przeciwko byłemu pracodawcy pali się wręcz Sebastian Mila. Z Legią wszedł na boisko w końcówce, ale ze Śląskiem powinien być gotowy do gry. Do składu nie wróci jednak Jakub Wawrzyniak. Lewy obrońca Lechii i reprezentacji Polski był już przygotowywany do meczu z mistrzem Polski, ale starcie z jednym z kolegów, na ostatnim przedmeczowym treningu, zakończyło się odnowieniem urazu. Pod znakiem zapytania stoi występ Gersona i Grzegorza Wojtkowiaka. Atutem biało-zielonych jest twarda i konsekwentna gra w defensywie, ale do tego warto dołożyć lepszą skuteczność.

Mecz Lechii we Wrocławiu ze Śląskiem rozpocznie się w sobotę o godzinie 15.30.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki