Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mierzeja Wiślana. Wykopują i sprzedają militarne pamiątki

Paulina Strzałkowska
To co kryje ziemia na Mierzei Wiślanej, można nazwać militarną żyłą złota. A zbliżająca się wiosna to początek nielegalnych wykopalisk archeologicznych na tym terenie.

Mimo że prawo zabrania takich poszukiwań, spora grupa mieszkańców Żuław utrzymuje się ze sprzedaży tego, co wykopie w lesie. Znalezionymi pamiątkami militarnymi handlują w internecie. Sprzedawane są elementy umundurowania i oporządzenia (np. guziki), części uzbrojenia ochronnego (hełmy), broń biała (bagnety). Niektóre elementy umundurowania osiągają na aukcjach wysokie ceny, np. niemieckie odznaczenia wojskowe i medale mogą kosztować od kilku złotych do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Generalnie im bardziej rzadki okaz (w dodatku dobrze zachowany) tym cenniejszy.

Zgodnie z prawem, wszystko, co leży w ziemi, stanowi własność Skarbu Państwa i znalazca nie ma do tego żadnych praw. Tym samym wszyscy, którzy prowadzą poszukiwania, nawet jeśli są to tylko pasjonaci, działają w szarej strefie. - W Polsce obowiązuje zakaz amatorskich wykopalisk, którego nie da się wyegzekwować - zaznacza Maksymilian Frąckowiak, archeolog z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. - Według szacunków, poszukiwaniami z wykrywaczami metalu zajmuje się w kraju 100 tysięcy osób. To potężna grupa, działająca, w świetle przepisów, bezprawnie, a próby uregulowania tego zjawiska kończą się na dyskusjach. W Niemczech np. całkowicie zabronione jest używanie wykrywaczy metalu, a w Wielkiej Brytanii można wydobywać wszystko, tylko nie w miejscu stanowisk archeologicznych, jednak państwo ma prawo pierwokupu znalezisk.

Zdaniem Frąckowiaka, mierzeja jest jednym z najatrakcyjniejszych miejsc poszukiwań w Polsce. W tych lasach, po walkach w 1945 roku, wojska niemieckie porzuciły wiele sprzętu, a ludność uciekająca przed nacierającą armią radziecką zakopywała cenne przedmioty, kosztowności. - Prawo traktuje nas jak złodziei - mówi mieszkaniec mierzei, szukający przy użyciu wykrywacza metalu wojennych pamiątek. - Interesuję się historią, kolekcjonuję między innymi odznaki. Broni i amunicji się nie tykam. Tym, co ukryte jest w ziemi, nikt się w tym kraju nie przejmuje. Muzeów nie stać na własne badania, więc mam poczucie, że w pewien sposób ratuję przedmioty o historycznej wartości. Inaczej zgniłyby w ziemi. Oddać ich oficjalnie nie mogę, bo wykopałem je nielegalnie. I tak koło się zamyka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikbaltycki.pl Dziennik Bałtycki